Minister Jadwiga Emilewicz

i

Autor: SuperBiz Minister przedsiębiorczości i technologii Jadwiga Emilewicz w rozmowie z "Super Biznes" podczas Kongresu 590 w Rzeszowie.

Jadwiga Emilewicz: Polska gospodarka nie potrzebuje respiratora, ale sterydów

2020-09-09 15:34

"To, czy będę w przyszłym rządzie, zależy od premiera Mateusza Morawieckiego, który dobiera sobie współpracowników, oraz od prezesów partii koalicyjnych. Jeśli będzie wola, bym kontynuowała swoją misję, to chętnie będę prowadzić ją dalej" - mówi wicepremier i minister rozwoju, Jadwiga Emilewicz.

„Super Express”: – Zbliżająca się rekonstrukcja rządu oznacza koniec pani misji w Radzie Ministrów?

Jadwiga Emilewicz: – Rozmowy trwają i zdaje się, że nie należą one do najłatwiejszych. Mam jeszcze wiele rzeczy do zrobienia i bogatą agendę na najbliższe miesiące. Jest kilka spraw, które wymagają przyspieszenia prac w rządzie i przedyskutowania ich ze społeczeństwem, by mogły jak najszybciej ruszyć.

– I naprawdę nie interesuje pani, jak się rozmowy koalicyjne dla pani zakończą?

– To, czy będę w przyszłym rządzie, zależy od premiera Mateusza Morawieckiego, który dobiera sobie współpracowników, oraz od prezesów partii koalicyjnych. Jeśli będzie wola, bym kontynuowała swoją misję, to chętnie będę prowadzić ją dalej. Jeśli nie, to przypomnę, że jestem posłanką z Poznania i wiem, że rolę polityczną można odgrywać na wielu polach.

– Skoro ważniejsze od planowanej rekonstrukcji są dla pani obecnie prace ministerstwa, to co wymaga dokończenia?

– W przyszłym tygodniu w Sejmie będzie rozpatrywana moja pierwsza pakietowa ustawa budowlana, związana z budownictwem mieszkaniowym. Jest też kwestia Krajowego Planu Odbudowy, którego realizacja, obok projektów z polityki spójności, wesprze dodatkowo gospodarkę. To są sprawy, na których się dziś koncentruję.

– A co w dłużej perspektywie, szczególnie w kontekście walki przedsiębiorców ze skutkami pandemii?

– W Senacie będzie już ustawa uruchamiająca dwa instrumenty. Jeden bezpośrednio związany z usuwaniem skutków pandemii w gospodarce, czyli Turystyczny Fundusz Zwrotów. Jest adresowany, jak nazwa wskazuje, do branży turystycznej. Przypomnijmy, że 11 marca, kiedy ogłosiliśmy narodową kwarantannę, to właśnie ta branża była pierwszą, która zwróciła się do nas o pomoc. Z dnia na dzień musiała liczyć się ze zwrotami za niezrealizowane wycieczki i miała na to tylko 14 dni, a pieniędzy na to nie było. Wtedy wydłużyliśmy termin zwrotów do 180 dni oraz umożliwiliśmy zamianę odwołanej wycieczki na voucher na inne wydarzenie turystyczne w terminie późniejszym.

– Okazało się, że to nadal za mało.

– Dziś wiemy, że firmom turystycznym nadal jest bardzo trudno. Turystyczny Fundusz Zwrotów przy Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym pozwoli zwrócić zapłacone środki bezpośrednio na konta turystów, przy kilkuprocentowym udziale firm turystycznych. Dla branży turystycznej szykujemy też rozwiązanie systemowe i to jest ten drugi instrument, o którym mówiłam.

– Co to za instrument?

– To Turystyczny Fundusz Pomocowy. Sama branża zwróciła uwagę, że co 8–10 lat regularnie zdarza się coś, co ją paraliżuje. 11 września 2011 r. czy wybuch wulkanu na Islandii powodujący odwołanie lotów. Coś, co sprawia, że dany sezon znika z kalendarza i w takich sytuacjach pieniądze na zwroty zawsze są potrzebne. W związku z tym powstaje fundusz, do którego będą płynąć środki z wpłat od każdej sprzedanej imprezy turystycznej, w kwocie nie większej niż 30 zł. To pozwoli zgromadzić fundusze na zwroty za wydarzenia, które po prostu się nie odbędą. Mamy jeszcze jedno rozwiązanie dla ludzi związanych z branżą turystyczną, takich jak piloci czy przewodnicy.

– Na czym ono polega?

– Ponieważ ich praca często jest sezonowa, nie mogli wykazać spadków kwartał do kwartału na początku pandemii, więc nie objęła ich tarcza antykryzysowa. Oni będą mogli skorzystać z postojowego, zawieszenia składek ZUS. Dla tych, którzy czerpali już z tych rozwiązań, przedłużamy o kolejne trzy miesiące możliwość skorzystania z tej pomocy.

CZYTAJ WIĘCEJ: Jakie wsparcie lokalnym przedsiębiorcom oferuje Małopolska? Rozmowa z Witoldem Kozłowskim, marszałkiem województwa

– To rozwiązania głównie dla branży turystycznej. Co z innymi?

– To jedne z punktowych działań. Ale dziś mówimy już raczej nie o respiratorze dla gospodarki, ale o sterydach, które mają dać jej impuls do rozwoju. Stąd ustawa, z którą wychodzimy dosłownie na dniach, czyli pakiet proinwestycyjny, w którym znajdują się zarówno estoński CIT, jak i ulga na robotyzację, czyli wsparcie dla innowacyjności. Pracowaliśmy wspólnie z rynkiem nad katalogiem kosztów, który do tej pory był problemem, tak, aby od 1 stycznia wszyscy, którzy prowadzą kosztowne inwestycje w robotyzację, wiedzieli, że mogą z tego korzystać, i zaplanowali wydatki na przyszły rok.

– Czy przedstawiciele mniejszych firm, które niekoniecznie mają wielkie plany rozwojowe, mogą liczyć na rozwiązania korzystne dla nich?

– Oczywiście, przygotowujemy bardzo oczekiwaną przez rynek Fundację Rodzinną. To ważne rozwiązanie dla firm rodzinnych, zwłaszcza dla właścicieli, którzy zakładali je u zarania III RP, a teraz są w wieku emerytalnym i ich dzieci nie są zainteresowane przejęciem po nich biznesów. To rozwiązanie, które ma zabezpieczyć interesy finansowe właścicieli i ich spadkobierców. Jednocześnie zdejmie ono ze spadkobierców obowiązek prowadzenia firmy. Będzie mógł to robić zarząd powołany przez fundatorów.

– Wspomniana przez panią branża turystyczna to jedna z tych najbardziej dotkniętych przez koronawirusa. Podobnie jak branża eventowa. Wiadomo, że kolejnych tarcz już nie będzie, bo nie ma już chyba takiej potrzeby, ale nie ma też na nie środków. Są przewidziane specjalne rozwiązania dla branży eventowej, bo ona bardzo mocno domaga się wsparcia?

– Przedsiębiorcy branży eventowej uwzględnieni zostali we wspomnianej ustawie w zakresie postojowego oraz zwolnienia z ZUS. Istotnym wsparciem dla tej branży będą działania ministra ds. kultury i dziedzictwa narodowego. Rozmawialiśmy też o tym, by ci organizatorzy mogli wziąć udział w realizacji wielkich wydarzeń rocznicowych, które jeszcze przed nami, a za którymi stoi strona publiczna.

– Jak ocenia pani funkcjonowanie bonu turystycznego? Spełnia swoją rolę? Widać efekty jego oddziaływania?

– Pełne efekty będziemy mogli ocenić dopiero za pół roku, czyli po tym martwym sezonie między wakacjami a feriami zimowymi. Muszę jednak powiedzieć, że jestem bardzo zadowolona, bo ustawa została w nadludzkim tempie zrealizowana. Między przegłosowaniem a wypłatami minęły dosłownie tygodnie. To pokazuje, jak sprawne jest nasze państwo. Jak szybko udało się przygotować odpowiednie systemy informatyczne i sposoby płatności dla beneficjentów tego programu, które pozwalają już nawet w dwa dni uzyskać zwrot kosztów.

– Ale jakieś oceny działania bonu już pani ma, prawda?

CZYTAJ TAKŻE: Wieloletnia pomoc dla przedsiębiorców. Rozmowa z Krzysztofem Mazurem, wiceministrem rozwoju

– Biorąc pod uwagę wartości, o których mówię, to tak. Jestem przekonana, że dzięki wsparciu w postaci bonu wiele rodzin mogło pozwolić sobie na wyjazd na wakacje. Co więcej, zależało nam też na promocji turystyki krajowej, bo widzimy w niej ogromny potencjał. Widząc wzrost udziału turystyki w PKB, dostrzegamy w tym dużo większy udział turystyki przyjazdowej niż naszej wewnętrznej. Chcieliśmy w ten sposób pokazać atrakcyjne tereny, zwłaszcza te rzadziej odwiedzane, i zachęcić do wypoczynku weekendowego w czasie pozawakacyjnym. W tym sensie bon turystyczny spełnia swoją funkcję doskonale, bo można nim zapłacić np. za wyjazd weekendowy. Ale jest jeszcze trzeci element tego wszystkiego.

– Jaki?

– Wiemy, że minister zdrowia nie zakłada kolejnego lockdownu. Uczniowie będą więc wyjeżdżać na zielone szkoły. A są takie segmenty rynku, które żyją tylko i wyłącznie ze zorganizowanego wypoczynku szkolnego. Taki tygodniowy wyjazd może być w pełni sfinansowany z bonu turystycznego.

– Czy patrząc na aktualne dane i prognozy makroekonomiczne możemy powiedzieć, że kryzys mamy już za sobą?

– Takie oceny byłyby zdecydowanie przedwczesne. Póki nie mamy skutecznej terapii na koronawirusa, póty żyjemy w stanie pełnej gotowości. Tętno gospodarcze nie bije jeszcze w takim tempie, jak przed pandemią, ale na pewno możemy powiedzieć, że mamy za sobą dwa najtrudniejsze kwartały w życiu gospodarczym Polski po 1989 r. To pierwsze dwa kwartały, kiedy rejestrujemy techniczną recesję. Ale starając się patrzeć optymistycznie, widzimy wyraźnie, że to jedne z najniższych spadków w Europie. Przy 23 proc. spadków gospodarki brytyjskiej czy 18 proc. francuskiej, Polska radzi sobie naprawdę nieźle.

– To efekt programów pomocowych?

– Trzeba zauważyć, że to nie tylko zasługa bezprecedensowej pomocy, która od 1 kwietnia trafiła na rynek, ale także zwinności, elastyczności i pracowitości polskich przedsiębiorców. Rejestrujemy oczywiście wzrost bezrobocia, ale niższy niż zakładaliśmy w kwietniu. Także poziom inflacji wydawało się, że będzie wyższy. Umiarkowanie, ale jednak z optymizmem patrzymy na 3. i 4. kwartał tego roku oraz na kolejny rok.

Rozmawiał Hubert Biskupski

Super Raport 11 IX (goście: Marcin Horała, Tomasz Siemoniak)