Konwencja PiS w Łodzi

i

Autor: AP Konwencja PiS w Łodzi

Kamil Goral: PiS skupi się m.in. na służbie zdrowia

2019-09-17 5:46

Czym ma być zapowiadana przez PiS "polska wersja państwa dobrobytu"? Ekspert Rady Gospodarczej Strefy Wolnego Słowa komentuje.

„Super Express”: – PiS zapowiada budowę „polskiej wersji państwa dobrobytu”. Co się kryje za tym stwierdzeniem?
Kamil Goral: – Myślę, że PiS chodzi tu o nawiązanie do niemieckiej koncepcji ordoliberalizmu. Opierała się ona na ładzie wolnorynkowym, ale z ingerencją państwa, które ewentualne niedoskonałości rynku – w tym niezadowalające dochody obywateli – miało równoważyć. Oczywiście, nie należy rozumieć tych koncepcji w ten sposób, że nagle wszyscy zaczniemy żyć dobrze i bez pracy będziemy mogli się utrzymać dzięki transferom pieniężnym od państwa. Chodzi o to, że z owoców dynamicznego rozwoju gospodarki powinni korzystać także zwykli Polacy. A to do niedawna nie było im dane.
– To wszystko bardzo ważne, ale państwo dobrobytu to nie tylko transfery pieniężne, ale też dobrej jakości usługi publiczne, jak służba zdrowia, edukacja czy mieszkalnictwo. Cztery lata rządów PiS pokazały, że dobrych usług publicznych ta ekipa zbudować nie potrafi. Czy polska wersja państwa dobrobytu nie oznacza braku tego komponentu usługowego?
– Oczywiście, jeśli chodzi o służbę zdrowia, jest jeszcze wiele do zrobienia. I to powinno być jedno z ważniejszych zadań na kolejną kadencję PiS. Jednocześnie musimy pamiętać, że naprawa służby zdrowia to zadanie trudne. Biorąc pod uwagę strukturę wiekową polskiego społeczeństwa, jesteśmy społeczeństwem starzejącym się i nakłady na służbę zdrowia powinny rosnąć. Problem polega na tym, że ktoś te nakłady musi ponosić.
– No właśnie, PiS będzie umiał znaleźć na to środki?
– Jednym z priorytetów PiS zarysowanych w tej kampanii jest wzrost płac. Wraz ze wzrostem płac będzie się zwiększać podstawa naliczania składki zdrowotnej, więc do NFZ powinno trafiać więcej pieniędzy. Problem niedoboru środków pośrednio powinien być rozwiązywany właśnie poprzez wzrost wynagrodzeń.
– Ale czy w PiS znajdzie się determinacja, by poprawiać jakość usług publicznych? Widać, że polityka, która jest trochę bardziej skomplikowana niż prosty przelew, najwyraźniej przerasta tę ekipę. Widać to i w służbie zdrowia, i w mieszkalnictwie. Przecież Mieszkanie+ okazało się widowiskową klapą.
– Nie przekreślałbym tak łatwo prób zmian w tych obszarach. Zwłaszcza jeśli chodzi o Mieszkanie+. To program rozpisany na lata, który ma swoje walory, przewyższające wprowadzane za poprzedniej władzy programy mieszkaniowe takie jak Rodzina na swoim. Wcześniej stymulowano popyt, teraz stymuluje się podaż poprzez udział państwa w budowie mieszkań. Inwestycje, choć nieraz na bardzo wczesnym etapie, są jednak rozpoczęte i perspektywie kilku lat zostaną zakończone. Dlatego dałbym temu programowi szansę. Choć, oczywiście, to łatwy chłopiec do bicia, ponieważ padły konkretne deklaracje dotyczące liczby wybudowanych w ramach tego programu mieszkań. Ale nie jest tak, że PiS nie potrafi zaprojektować i wprowadzić w życie usług publicznych. Efekty wymagają jednak czasu.
– PiS nie ulegnie pokusie, by pieniądze, które można by wpuścić w usługi publiczne, będzie wolał wydać na transfery pieniężne? W końcu żywa gotówka łatwiej przemawia do wyobraźni wyborców niż skomplikowane programy społeczne.
– Rozumiem działania PiS w ten sposób, że na początku przywrócono godność dużej części społeczeństwa. Nadal jesteśmy biednym społeczeństwem i choćby to, że Polacy dostali 500+, było dla nich skokiem cywilizacyjnym. Teraz pora na usługi publiczne, które będą się rozwijać tym lepiej, im lepiej Polacy będą zarabiać. Jak wspomnieliśmy: dzięki temu więcej pieniędzy będzie w budżecie i więcej środków będzie można przeznaczyć na poprawę jakości tych usług. Myślę, że w swoich kalkulacjach PiS brał to pod uwagę i w kolejnej kadencji będzie mógł się skupić na tych kwestiach.
Rozmawiał Tomasz Walczak