Kasia Tusk zaczęła przedświąteczną krzątaninę. Blogerka jest dobrze zorganizowana, dlatego na kilka tygodni przed Bożym Narodzeniem, postanowiła rozpocząć pierwsze przygotowania. Jak przystało na znawczynię mody i trendów, także tych dotyczących wystroju wnętrz, zaczęła od ozdabiania mieszkania. A jak wiemy, Kasia Tusk ma piękne i stylowe mieszkanie, które można zobaczyć - tutaj. Wszystko więc musi być dobrze dobrane, by współgrało ze sobą, ale dawało miłą atmosferę pełną rodzinnego ciepła. Tusk przygotowała dla swoich wiernych fanów "prezentownik", czyli spis pomysłów na prezenty: - Jak zawsze chciałam pokazać Wam rzeczy, których sama używam i które cieszyły mnie na co dzień. Kilka z nich z czystym sumieniem podaruję swoim bliskim - przyznała. Jednak we wpisie o prezentach odkryła też pewną rodzinną sprawę.
Kasia Tusk wyjawiła rodzinne sekrety
Oto Kasia Tusk zabrała głos w sprawie tegorocznych świąt, a konkretnie kwestii obostrzeń związanych z limitem osób: - Większość restrykcji jest już znana, ale to, że coś pozornie wygląda prosto w Dzienniku Ustaw, niestety nie zawsze rozwiązuje wszystkie problemy - oceniła. Wyznała, że ona wraz z rodziną zawsze spędzała święta w większym gronie, a to znaczy, że u Tusków zawsze było gwarno i bardzo rodzinnie: - Wiele z nas (ze mną włącznie) musi w związku z tym zmienić od lat pielęgnowane tradycje rodzinne i przede wszystkim skład wigilijnej kolacji. I nie jest to bynajmniej powód do radości.
To nie wszystkie rodzinne sekrety, jakie wyjawiła Kasia. Córka byłego premiera podpowiedział, że można w prezencie dać komuś np. portret ukochanego psa, i tu wyjawiła: - To w sumie byłby chyba dobry pomysł w przypadku mojej rodziny, bo mama i tata wciąż mówią do Portosa „Szeryfek” (naszego ukochanego owczarka niemieckiego pożegnaliśmy, gdy chodziłam jeszcze do liceum) - wiedzieliście o tym? A to dopiero ciekawostka rodzinna!