Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski: Cyryla witano jak małego cara

2012-08-29 4:00

Ks. Isakowicz-Zaleski: Nie przeczytam przesłania od agenta.

"Super Express": - Podobno nie chce ksiądz przeczytać - obwołanego już historycznym - "Przesłania do narodów Polski i Rosji" obu Kościołów...

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski: - Przeczytałbym, gdyby jego autorami byli polscy biskupi, którzy budzą zaufanie. Stało się inaczej. List sygnowany jest przez Cyryla I, który był agentem KGB, a może nawet wciąż jest, tyle że FSB. Jeżeli ktoś jest np. oszustem podatkowym i nagle wzywa ludzi, by żyli uczciwie, nie jest to szczere świadectwo. Podobnie Cyryl nie jest dla mnie osobą wiarygodną. Myślę, że dla wielu Polaków i Rosjan także.

- Mówimy o najważniejszej osobie w rosyjskiej Cerkwi.

- Cyryl nie reprezentuje narodu rosyjskiego, tylko jakąś jego część. Patriarcha jest nominowany przy wsparciu rządu. Jednocześnie ogromna część Rosjan jest przeciwko Putinowi, przeciwko KGB i niestety przeciwko patriarsze. Cyryl nie jest odbierany jako samodzielny przywódca Kościoła, wolny od władzy państwowej. On ją reprezentuje.

- Dlaczego ksiądz uważa, że była to wizyta polityczna? Bo Cyryl spotkał się z polskimi politykami?

- Nie. Chodzi mi o samą ceremonię podpisania tego dokumentu. To nie był akt religijny. Nie podpisano go w katedrze katolickiej, prawosławnej czy na Jasnej Górze, ale w miejscu świeckim, na Zamku Królewskim w Warszawie. Nie odmówiono modlitwy "Ojcze nasz", do której dokument się odwołuje. Nie wykonano nawet znaku krzyża, a ceremonię prowadził urzędnik państwowy. Od początku do końca nie miała żadnego znaku sakralnego.

- Okoliczności podpisania apelu są ważniejsze niż fakt, że obie strony ze względu na jego rangę pracowały nad nim kilka lat?

- Pracowały w konspiracji. Dokument został utajniony i potem nagle wyciągnięty. Szkoda, że nie pokazano go wcześniej wiernym, że nie odbyły się panele, dyskusje. Tymi sprawami interesuje się wiele osób, nie tylko duchowni. Polska strona kościelna do dziś nie odpowiedziała, dlaczego apel został podpisany w takich okolicznościach.

- Abp Józef Michalik mówił o ewangelicznym duchu wizyty i niewiązaniu jej z polityką...

- Ale przecież sam to uczynił. Z tej ceremonii zrobiono pokazówkę dla polityków. Po co tylu się tam zebrało? W pierwszym szeregu byli prezydent Komorowski, Mazowiecki, Gronkiewicz-Waltz... Skoro jest to dokument religijny, to oni są tam zupełnie niepotrzebni. Gdy robi się pielgrzymkę, to się zaprasza przede wszystkim ludzi wiernych: katolików, prawosławnych, przedstawicieli parafii czy zgromadzeń zakonnych.

- Ta wizyta pogłębi podziały w polskim Kościele?

- Jestem za pojednaniem między narodami. Byłoby jednak dobrze, gdyby episkopat próbował rozmawiać ze swoimi podwładnymi. Oczywiście może to robić za pomocą kija, czyli kneblować i pacyfikować. Ale to nic nie da. Nie tylko ja krytykuję Cyryla. Na mojej stronie robią to choćby ksiądz greckokatolicki w Polsce Ireneusz Kondrów czy ks. Jarosław Wiśniewski, misjonarz z dawnego ZSRR. O ceremonii krytycznie wyraził się ks. prof. Chrostowski. Skoro jest nas trochę, to można by wysłuchać. Czekam na merytoryczną rozmowę.

- Byłoby lepiej, gdyby Cyryl nie przyjechał do Polski?

- Gdyby wizyta była stricte religijna i ograniczona do pielgrzymek czy spotkań ekumenicznych, byłby to krok w dobrym kierunku. Niestety, władze nadały temu charakter wizyty państwowej, a Cyryla witano u nas jak małego cara.

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski

ks. katolicki obrządków ormiańskiego i łac.