Leszek Miller

i

Autor: Super Express

Leszek Miller: Trzeba zacząć od zera

2019-08-28 10:28

Woń, która rozlewa się z Ministerstwa Sprawiedliwości, jest okropna. Tymczasem minister Ziobro przekonuje, że to nie od niego zalatuje, tylko od sędziów.

„To kłótnia w rodzinie”, on nie ma z nią nic wspólnego. Taka jest linia obrony wypracowana po kilku dniach konsternacji, jaka zapanowała po ujawnieniu, że grupa prominentnych funkcjonariuszy MS i KRS brała czynny udział w niszczeniu sędziów krytykujących zaaplikowaną państwu polskiemu reformę sądownictwa. „To kłótnia między sędziami”, powtarzają zgodnie minister Ziobro, jego wiceministrowie i funkcjonariusze PiS delegowani do stacji telewizyjnych i radiowych.

Wszyscy udają, że nie mają nic wspólnego z wiceministrem Piebiakiem, z zanurzonymi po uszy w tym bagnie sędziami awansowanymi przez „dobrą zmianę” do MS lub upchniętymi w Krajowej Radzie Sądownictwa, z sędzią, który fotografował się nago, no i w końcu z panią „Emi”, która podsunięte przez nich informacje o kolegach – przeciwnikach ziobrowej reformy, rozsiewała po Internecie. Gdy szambo wybiło, minister Ziobro udaje, że to nie jego rodzina.

Ma w tym pewną wprawę. Do dziś udaje, że nie ma nic wspólnego ze śmiercią Barbary Blidy, która wolała popełnić samobójstwo niż być przez jego ludzi wywleczona z własnego domu przed czekającą na nią kamerę, jako „podejrzana” w „aferze” łapówkarskiej. Był wtedy pierwszy raz ministrem sprawiedliwości i wówczas tropił „układ”.

Teraz tropi „nadzwyczajną kastę” i daje nawet do zrozumienia, że czuje się oszukany przez swoich współpracowników, których zresztą powyciągał z jakichś zakamarków sądowych Rzeczpospolitej i obdarował stanowiskami, do których albo nie dorośli, albo wcześniej udowodnili, że się nie nadają.

Gdy więc pytają mnie, czy to możliwe, żeby minister nie wiedział jak obrzydliwą akcją kieruje jego zastępca, odpowiadam – nie sądzę; czy ministrowi Ziobrze „należy się medal” za dymisję wiceministra Piebiaka - nie sądzę; czy MS, rząd i PiS „nie mają się czego wstydzić” – nie sądzę; czy Z. Ziobro nie miał pojęcia o niszczeniu sędziów krytykujących jego „reformę sądownictwa” – nie sądzę; czy Z. Ziobro nie ponosi żadnej odpowiedzialności za wybryki swoich najbliższych podwładnych – nie sądzę…

Co więc trzeba zrobić, żeby sytuacja w Ministerstwie Sprawiedliwości wróciła do normy i cywilizowanych, europejskich standardów? Trzeba zacząć od zera.