Michał Kołodziejczak, lider AGROunii

i

Autor: Marek Zieliński Michał Kołodziejczak, lider AGROunii

Lider AGROunii wspiera strajk nauczycieli: Nie skłócą nas z nauczycielami [WYWIAD]

2019-04-08 5:00

Michał Kołodziejczyk w rozmowie z "Super Expressem" komentuje obietnice PiS skierowane do rolników i mówi na temat strajku nauczycieli.

„Super Express”: – Wielu uważa, że sobotnią konwencją PiS chciał rozgrywać rolników kosztem nauczycieli. Tym pierwszym obiecywał dopłaty, dla drugich nie znalazł czasu. Ma pan poczucie, że próbuje się obietnicami dla rolników przykryć sprawę strajku nauczycieli?
Michał Kołodziejczyk: – Czujemy, że próbuje się nas szczuć na nauczycieli. Ale to się nie uda. My jako AGROunia kibicujemy nauczycielom, utożsamiamy się z ich postulatami i chcemy, żeby rząd zajął się także ich sytuacją. Próba wrzucenia tematu dopłat do krów i świń ponad aktualną sytuację kryzysową z nauczycielami jest, moim zdaniem, perfidną zagrywką wymyśloną przez pisowskich PR-owców. Rząd musi spełnić nasze postulaty i znaleźć pieniądze na podwyżki dla nauczycieli. PiS-owi nie uda się polskiego rolnika skłócić z nauczycielem. Walczymy o to samo – o szacunek dla naszej pracy i poprawę sytuacji. Nie będzie normalnie w kraju, w którym polskich rolników i nauczycieli traktuje się z buta.
– Skoro tyle was łączy, zobaczymy was na wspólnych protestach?
– Po sobotniej konwencji PiS-u jest do tego bliżej niż dalej. Jesteśmy otwarci na wszelkie grupy zawodowe i branżowe. Mamy już kontakt z podwykonawcą firm budujących drogi, taksówkarzami. Kontaktują się z nami także poszczególni nauczyciele, których popieramy, choć jednocześnie forma strajku jest najbardziej ostrą, jaką przewodniczący Broniarz mógł przyjąć. Rząd boi się budowania jedności pomiędzy poszczególnymi grupami. AGROunia jest obecnie jedną z nielicznych grup posiadających zdolność strajkowa na ulicy i PiS boi się, byśmy nie pociągnęli za sobą innych. Wtedy bylibyśmy silni jako społeczeństwo i mogli wspólnie załatwić kilka istotnych spraw. Nie będzie naszej zgody, by jakąkolwiek grupę społeczną traktować gorzej tylko dlatego, że PiS-owi wychodzi w sondażach, że mogą się z nią nie liczyć.
– Ale rolnicy dostali w sobotę obietnicę poprawy. Mają być dopłaty do hodowli krów czy świń. To nie jest pochylenie się z troską nad losem polskiego rolnika?
– Wygląda na to, że prezes Kaczyński uwierzył ministrowi rolnictwa, że rolnicy to całkowita pustka intelektualna i polecą na to, co wczoraj było mówione.
– Wydaje się to atrakcyjne.
– Po raz kolejny PiS o polskiej wsi mówi pustymi hasłami i sloganami. Obiecuje coś, co nawet nie jest programem rządowym, ale unijnym. Co więcej, dopłaty, o których tak dużo wczoraj mówiono, mają ruszyć dopiero za 2,5 roku i nie wiadomo dokładnie, jakiemu rodzajowi hodowli będą się one przysługiwać. Co więcej to, co mówił prezes Kaczyński, to próba skłócenia wsi i miasta. Gdybym mieszkał w mieście i usłyszał, że każda krowa czy świnia dostanie dofinansowanie, to bym się zdenerwował. A tyle premier Morawiecki mówił o równości miasta i wsi. Skoro tak, to czemu chce po raz kolejny Polaków ze sobą skłócić?
– Dopłaty wam jednak pomogą, czyż nie?
– Nie. Chcemy dobrze produkować, dobrze sprzedawać i prawo ma być respektowane przez wszystkie podmioty, które handlują, tak by nikt nikogo nie wykorzystywał. A niestety, polscy rolnicy i ich słaba pozycja bardzo często są wykorzystywani, by ich kosztem zarobić. Żadne dopłaty nie będą tu rozwiązaniem. To pójście w całkowicie innym kierunku, niż my na to wskazujemy.
– Entuzjazmu po tej konwencji nie brakuje wśród komentujących…
– To entuzjazm tylko tych, którym blisko jest do PiS-u. Rolnikom zapaliły się czerwone lampki ostrzegawcze. Tyle razy nas już ten rząd oszukał, że pierwsze, nad czym wielu z nas – rolników – się zastanawia, to to, gdzie nas znowu chcą nabić w butelkę, z kim nas skłócić. Dlatego, do tego, co opowiadali prezes Kaczyński i premier Morawiecki, podchodzimy bardzo ostrożnie, z dystansem i ironicznym uśmiechem.
– Ale minister rolnictwa chyba spełnił jeden z waszych postulatów – zapowiedział w sobotę, że polskie ziemniaki będą oznaczane polską flagą, żeby konsumenci mogli kupować polskie, a nie eksportowane. To chyba dobrze, prawda?
– To nic nie zmienia. My postulowaliśmy, żeby ziemniaki importowane z zagranicy, a przepakowywane w Polsce i sprzedawane jako polskie, były znakowane zagraniczną flagą. Tego rząd zrobić nie chce. Idzie po linii najmniejszego oporu, a minister Ardanowski śmieje nam się tym pomysłem w twarz. To nie jest poważne traktowanie nas, rolników, i tak traktować się nie damy.
Rozmawiał Tomasz Walczak