Łukasz Adamski

i

Autor: Archiwum Łukasz Adamski

Łukasz Adamski, krytyk filmowy roku wg PiSF: „Kler” to jednostronne kino

2018-09-25 7:09

To antyklerykalny film i zrobiony z potrzeby dowalenia Kościołowi. Niemniej jednak to, co pokazuje Smarzowski nie jest kłamstwem. Wiemy, że jest ogromny problem z pedofilią w Kościele. Wiemy, że są księża łamiący celibat i żyjący z kobietami. Wiemy, że są księża mający problem z alkoholem. Ale złączenie tych tez w filmie dwugodzinnym, tworzy już nieprawdziwy obraz całego Kościoła - mówi Łukasz Adamski, publicysta i krytyk filmowy. Zdobywca nagrody Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej w kategorii Krytyk Roku za rok 2017.

„Super Express”: – Jak ocenia pan film „Kler”?
Łukasz Adamski: – Ten film oceniam krytycznie. To antyklerykalny film i zrobiony z potrzeby dowalenia Kościołowi. Niemniej jednak to, co pokazuje Smarzowski nie jest kłamstwem. Wiemy, że jest ogromny problem z pedofilią w Kościele. Wiemy, że są księża łamiący celibat i żyjący z kobietami. Wiemy, że są księża mający problem z alkoholem. Ale złączenie tych tez w filmie dwugodzinnym, tworzy już nieprawdziwy obraz całego Kościoła. I to trochę taki zabieg jaki zrobił Patryk Vega w „Botoksie”. Obaj zebrali w dwugodzinnym filmie każdą możliwą patologię pokazywanego środowiska i powiedzieli: oto prawda o nim. Oczywiście film Smarzowskiego jest artystycznie dużo bardziej spełniony. Lepiej zagrany i wyreżyserowany. Jednak sam problem jest pokazany zbyt jednoznacznie i jednostronnie.
– A czy nie jest problemem to, że taki obraz powinien powstać, ale powinna go zrobić osoba o wrażliwości katolickiej?
– To mocny argument po tamtej stronie. „Krytykujecie? To czemu sami nie zrobiliście filmu o tym?”. Jako katolicy takiego filmu nie zrobiliśmy, więc zrobili go antyklerykałowie. W Stanach Zjednoczonych powstało kilka filmów mocno dotykających tematów pedofilii. Ale tam jest większa wrażliwość artystyczna i dlatego takie filmy jak „Wątpliwość” czy „Spotlight” są wyważone.
– Film Smarzowskiego krytykują też jednak konserwatyści – redaktor Tomasz Terlikowski, ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleki….
– Ten sam, który pisał peany na cześć „Wołynia” Smarzowskiego i mówił o „lawendowej mafii” w Watykanie. Ale film skrytykował też znany z bardziej liberalnych poglądów ksiądz Andrzej Luter. Z ks Lutrem zgadzamy się, że temat jest ważny, ale film jest zbyt jednostronny.
– Czy nie jest też trochę tak, że film nie wywołuje w dobie internetu już emocji?
– W pewnym sensie się zgadzam, dlatego tym bardziej nie rozumiem tej histerii wokół filmu. Sprawia ona, że więcej ludzi na film pójdzie. Spokojne i merytoryczne punktowanie jego wad pokaże jego słabość. Tylko tyle.
– Skąd bierze się ten strach katolików przed rozliczaniem grzechów Kościoła?
– Mogę mówić za siebie. Jestem katolikiem, a z wykształcenia też teologiem. Uważam, że Kościół potrzebuje katharsis. Z czego wynika brak oczyszczenia? Wydaje się, że z braku głębi religijnej i powierzchowności. Często nie widzimy tego, że Kościół to nie tylko księża, ale my wszyscy. I my wszyscy musimy o ten Kościół dbać. To nasz obowiązek. Nie możemy oglądać się na wyłącznie księży.

– Wracając do filmu. Czy nie jest troszkę tak, że Wojtek Smarzowski za bardzo epatuje złem. Że we wszystkich filmach tego reżysera, zło jest na pierwszym planie, i na przykład w „Domu Złym”, czy „Wołyniu” się sprawdza, a w „Klerze”, czy „Drogówce” jednak razi?
- Nie zgadzam się z tym, ponieważ nie uważam, by Smarzowski jakoś oswajał zło. To nie jest Tarantino, który estetyzuje zło. Smarzowski je obrzydza realizmem. Te filmy są do jednorazowego obejrzenia. Nieważne czy chodzi o „Wołyń”, „Kler”, czy moim zdaniem najlepszy film Wojtka Smarzowskiego, czyli „Różę”.