Łukasz Warzecha

i

Autor: Super Express

Łukasz Warzecha: Służbowo do hotelu

2020-11-06 11:44

W „Lewym czerwcowym”, opowiadającym o obaleniu rządu Olszewskiego, Kazik śpiewał: „Trzeba szybko robić coś konkretnego, bo inaczej wywloką stąd każdego”. Fraza okazuje się uniwersalna, bo taka, jak się wydaje, jest też motywacja rządu Mateusza Morawieckiego przy wymyślaniu kolejnych restrykcji. Można by tylko nieco zmienić tekst napisany przez Kazika na: „Trzeba szybko robić dużo byle czego, bo inaczej…”. Też da się zaśpiewać do tej samej melodii.

Podczas konferencji w środę żaden z dziennikarzy nie zapytał, czy władza dysponuje jakimiś danymi dotyczącymi zakażeń w kinach, galeriach sztuki czy centrach handlowych – bo tych wszystkich miejsc mają dotknąć restrykcje od soboty. Ale też pytać chyba nie było sensu. Poziom analizy rzeczywistości epidemicznej to Marcin Horała mówiący o niskich sufitach w siłowniach.

W internecie krąży filmik, pokazujący, jak rząd ustala kolejne restrykcje. Widzimy na nim losowanie, takie jak Lotto, z tym że z bębna maszyny wylatują piłeczki z opisem „zamknięcie siłowni”, „zamknięcie kawiarni” i tak dalej. I chyba tak to wygląda, z tym że władza nie dysponuje być może nowoczesną maszyną losującą i losuje zwykłe karteczki z koszyczka, a w roli sierotki występują na przemian Jacek Sasin i Michał Dworczyk.

Efekty radosnej epidemicznej twórczości rządu ktoś powinien kiedyś zebrać w specjalnej Wielkiej Księdze Epidemicznych Absurdów. Nikt nie ma chyba wątpliwości, co powinno ją otwierać. Tak, oczywiście – wiosenne zamknięcie lasów. Ale trzeba by w niej również umieścić wprowadzone właśnie ograniczenia liczby osób, jakie mogą znaleźć się w samochodzie, z których wynika, że w małym aucie może jechać więcej osób (5 lub 6) niż w busie z 9 miejscami (3 plus kierowca). Trzeba by tam także zawrzeć zakaz kwaterowania w hotelach i pensjonatach osób przyjeżdżających w innych celach niż służbowe. Cytat „służbowo, na statek” nabiera znów aktualności. Przy czym Piwowski i Bareja na spółkę z Monty Pythonem i tak wysiadają przy tym, co funduje nam spanikowana władza.

Śmiać się z tego można, a nawet należy, bo w sumie niewiele nam już poza tym pozostało. Ale też trzeba pamiętać, że to wszystko nie dzieje się bezkosztowo. Zamknięte kino nie uratuje rzecz jasna nikogo przed zakażeniem koronawirusem, a tym bardziej przed śmiercią, ale za to skasuje ileś dziesiąt lub set tysięcy wpływów podatkowych do budżetu i kilka lub kilkanaście miejsc pracy. I to już zabawne nie jest.