Marek Balicki: Ustawa refundacyjna miała ulżyć pacjentom,ale ulżyła NFZ

2014-07-01 13:08

"Super Express": - Ministerstwo Zdrowia wprowadza nowe listy leków refundowanych. I na nich niespodzianka, niektóre z leków onkologicznych drożeją w sposób drastyczny. Np. lek neulasta, który do tej pory chorzy kupowali za 3,20 zł, teraz będzie kosztował ponad 122 zł. Reszta podwyżek to np. z 3 zł na ponad 50 zł... Czy to nie przesada?

Marek Balicki: - Mam nadzieję, że był to niezamierzony test na sprawdzenie wiarygodności obietnic rządu o ułatwieniach dostępu do leczenia w onkologii. Niezamierzony, bo prawdopodobnie wynika to z mechanizmu obliczania cen dla pacjenta zawartego w ustawie refundacyjnej. I z tego mechanizmu wynika, że z dnia na dzień radykalnie może się zmienić cena leku w zależności od tego, co jest podstawą limitu.

- Ustawę refundacyjną prezentowano jako duży sukces rządu i polepszenie losu pacjentów. Nie wyszło?

- Może nie miało wyjść? Okazuje się, że ta ustawa była nie po to, żeby ulżyć kieszeniom pacjentów, ale po to, żeby ograniczyć wydatki budżetu i Narodowego Funduszu Zdrowia. O takie oszczędności chodziło. To, że leki onkologiczne drożeją w chwili, w której w Sejmie skierowano do komisji pakiet onkologiczny ministra Arłukowicza, to dodatkowy paradoks.

Sprawdź też: Zobacz jak władza PIJE i ŻRE za nasze! Afera taśmowa

- Sprawdziłem, o jakie leki chodzi. Bez nich chorzy na raka nie mogą funkcjonować.

- Ustawa refundacyjna była przyjmowana w otoczce kontrowersji właśnie dlatego, że jest w niej zawarte biurokratyczne podejście, w którym nie pamięta się o pacjentach. Wiceministrowie na komisji mówią, że "takie mamy reguły". Tyle że to reguły powinny być dla pacjentów, a nie pacjenci dla reguł.

- Zapytaliśmy Ministerstwo Zdrowia o tę podwyżkę. Ministerstwo uspokaja, że ta podwyżka ma charakter przejściowy, a od 1 września będzie inaczej. O co chodzi? Do tego 1 września iluś chorych nie dożyje i problem się rozwiąże?

- 1 września w inny sposób będzie wyliczany limit. To jest clou problemu Ministerstwa Zdrowia. Ustawa refundacyjna ma podstawowy błąd, którego nie mają podobne ustawy w innych krajach UE. Tam chodziło o zwiększenie dostępności leków, żeby chorzy nie musieli się zapożyczać na leczenie. Chroniło się kieszenie pacjentów. W polskiej wersji chroni się budżet NFZ kosztem pacjentów. To dość lekceważące, bo podbicie ceny - jednego miesiąca lek kosztuje 10 zł, a drugiego 100 zł to paranoja. Pomyślmy, co by się stało, gdyby skakały w ten sposób ceny benzyny?

- Minister Bartosz Arłukowicz wszedł na kolejną minę?

- Zapewne tak i będzie wokół tego awantura, ale pacjentom to niestety nie pomoże.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail