Minister środowiska Henryk Kowalczyk

i

Autor: Ministerstwo Środowiska Minister środowiska Henryk Kowalczyk

Minister Kowalczyk dla SE m.in. o dymisji Kujdy, wycince w Powidzu i zakładzie [WYWIAD]

2019-03-12 5:19

W przypadku nagrań austriackiego biznesmena fakty ewidentnie ukazują, że pan Kujda wyszedł na świetlaną postać. Padła propozycja korupcyjna, on ją stanowczo odrzucił. Nie sądzę, aby sprawa związana z negocjacjami w imieniu spółki Srebrna była powodem decyzji o rezygnacji pana Kujdy. To, że doszło do rozmów z austriackim biznesmenem nie powinno dziwić ze względu na funkcję jaką pełnił w samej spółce - powiedział w rozmowie z Super Expressem minister środowiska Henryk Kowalczyk.

„Super Express”: - Miesiąc temu Kazimierz Kujda, wieloletni prezes spółki Srebrna, a ostatnio szef Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej odszedł ze stanowiska. Był pan zaskoczony tym, że współpracownik prezesa Kaczyńskiego i pański, podpisał także zobowiązanie do współpracy z komunistyczną bezpieką?

Henryk Kowalczyk: - Trudno mi to komentować… Przyznam jednak, że byłem zaskoczony i zasmucony, gdy przyszło mi przyjąć rezygnację pana Kujdy. Nie wiedziałem o jego przeszłości.

A jak się układała ta współpraca do czasu dymisji?

Współpraca z panem Kujdą układała się bardzo dobrze. Nie miałem zastrzeżeń, jeśli chodzi o jego wiedzę i działanie w zakresie funkcji, którą piastował. NFOŚiGW pod przewodnictwem pana Kujdy działał bez zarzutów. Jednak wydarzenie, o którym pani wspominała położyło cień na naszą współpracę.

Jaki jest powód rezygnacji Kazimierza Kujdy? Ukrywanie tamtej współpracy?

Wiedza dotycząca jego współpracy z SB wyszła bardzo późno. Jego nazwisko figurowało w zbiorze zastrzeżonym IPN, do którego nie było de facto dostępu. Mogę raz jeszcze podkreślić, że jest mi przykro, że tak wyszło.

Wróćmy raz jeszcze do spółki Srebrna. Pan Kujda prowadził w jej imieniu negocjacje z austriackim biznesmenem, które zostały opublikowane przez „Gazetę Wyborczą”. Jak pan to ocenia?

W przypadku nagrań austriackiego biznesmena fakty ewidentnie ukazują, że pan Kujda wyszedł na świetlaną postać. Padła propozycja korupcyjna, on ją stanowczo odrzucił. Nie sądzę, aby sprawa związana z negocjacjami w imieniu spółki Srebrna była powodem decyzji o rezygnacji pana Kujdy. To, że doszło do rozmów z austriackim biznesmenem nie powinno dziwić ze względu na funkcję jaką pełnił w samej spółce.

Pamięta pan zakład z dziennikarką „Wyborczej” Dominiką Wielowieyską z 2015 roku?

Tak. W 2015 roku odpowiadałem za kampanię PiS w ujęciu ekonomicznym. Na kilka tygodni przed wyborami rozmawiałem z panią redaktor Wielowieyską o tym skąd wziąć pieniądze na realizację konkretnych programów m.in. 500 plus. Z pełnym przekonaniem mówiłem wówczas, że środki na realizację pomysłów można pozyskać z uszczelnienia podatków, z których uzyskamy co najmniej 52 miliardy.

Pani Wielowieyska powątpiewała?

Tak. W związku z tym pani redaktor zaproponowała, aby się założyć. Przegrany miał wpłacić 10 tys. zł na ośrodek w Laskach. Jednak tylko wtedy, gdy PiS doprowadzi do tego, że w systemie podatkowym będzie więcej o co najmniej 52 miliardy zł niż za czasów PO. Uzgodniliśmy, że porównujemy lata 2013 i rok 2018.

Wpłacił pan czy ona?

Zakład przegrała pani redaktor, ponieważ w 2013 roku, za czasów PO dochód budżetowy wynosił 279.1 mld zł, a w 2018 roku 380 mld zł. Z tym, że ten drugi parametr to dane na podstawie szacunkowego wykonania budżetu państwa w 2018. I mam nadzieję, że redaktor Wielowieyska honorowo wywiąże się z tej obietnicy. Na razie jednak, gdy odzywałem się do niej, odpowiedziała mi, że powątpiewa, iż taki zakład miał miejsce. Ale mam dowód w postaci nagrania! Ona zresztą też, zachęcam do odsłuchania w Internecie.

Skoro rozmawiamy o nagraniach… Według jednej z telewizji chciał pan strzelać do wszystkich dzików na terenie całego kraju. Dowodzić temu ma nagranie z narady ministerstwa z przedstawicielami PZŁ. Nagranie przeczy temu, co mówił pan w komunikatach medialnych.

Warto podkreślić, że materiały dostępne w internecie to nagrania wrzucone do sieci fragmentarycznie. To, że na nagraniu padło określenie dotyczące skoordynowanego odstrzału na terenie kraju nie oznaczało, że ktokolwiek będzie zabijał wszystkie dziki w Polsce! Nie dajmy się zwariować. Przygotowana została mapa konkretnych obszarów, na których miało dojść do redukcji populacji dzików. Nie dało się w nagraniu pokazać mapki, bo nie było wizji a sama fonia.

Czyli nie będzie odstrzału?

Nadal naszym celem jest redukcja populacji dzików w kontekście ASF. Na koniec marca okaże się, czy doszło do redukcji populacji dzika wedle ustaleń instytucji, które określają liczbę pożądaną. Nikt nie wymyśla sobie danych wedle swojego widzi mi się. Wszystko jest ustalone na podstawie badań i szczegółowych szacunków. Publikowanie nagrań oraz okraszanie ich odpowiednią narracją powoduje zamęt w głowie części myśliwych. Szukanie sensacji nie jest w tym przypadku na miejscu. Muszę jeszcze dodać, że tytuł, który nadano nagraniu bardzo mnie zbulwersował.

Dlaczego?

Brzmiał mniej więcej tak „Tajna narada. Kowalczyk podsłuchany. Padają przekleństwa”.

Padają. To nawet wywołało pewne oburzenie…

Podkreślmy, że narada nie była tajna. Przekleństwa padają poza naradą, w rozmowie z myśliwymi. Zestawienie takich haseł wytwarza złudzenie jakbym to ja przeklinał. Tak nie było, to absolutna manipulacja! Gdzie tu rzetelność dziennikarska?

Przy okazji ASF wypada wspomnieć, że odnoga szwajcarskiego WWF działająca na terenie Niemiec poparła odstrzał dzików u naszego zachodniego sąsiada. Dlaczego w Polsce, organizacje ekologiczne nie potrafią dogadać się z resortem środowiska, a tam mogą?

Moim zdaniem organizacje ekologiczne postawiły sobie za cel walkę z ministrem środowiska i to jest sedno problemu. Twierdzę tak na podstawie sytuacji w walce z ASF. Organizacje ekologiczne nie wyrażają woli współpracy. Wręcz przeciwnie, przesyłane są na nas skargi i bezpodstawne zarzuty do Komisji Europejskiej. W tym przypadku zupełnie bez sensu, bo Komisja poparła nasze działania dotyczące redukcji populacji dzika w Polsce. Również w kwestii wypracowania działań ochronnych dla Puszczy Białowieskiej zaprosiliśmy do prac zespołu ekspertów przedstawicieli środowisk ekologicznych. Niestety odzew był negatywny. Mam wrażenie, że takie zachowanie podważa wiarygodność tych organizacji.

Organizacje „prozwierzęce” były zdziwione, że KE poparła odstrzał dzików.

To prawda, były zdziwione, bo Komisja pochwaliła naszą walkę z ASF. Ekolodzy spodziewali się czegoś przeciwnego. We Francji, Belgii, Holandii i Niemczech prowadzone są działania mające na celu redukcję dzika na o wiele szerszą skalę niż w Polsce. Być może niektórym zależy, aby w Polsce nie było hodowli trzody chlewnej. Konkurencja pewnie by na tym skorzystała.

Dlaczego nie możecie rozmawiać bezpośrednio, ale skargi kierowane są do Brukseli, a wy odpowiadacie dopiero na tamte zapytania?

Myślę, że chodzi o brak dobrej woli. Przez to nie potrafimy dogadać się sami ze sobą. Jesteśmy otwarci na merytoryczną dyskusję, wysyłamy zaproszenia, jednak wszelkie nasze próby podjęcia dialogu napotykają na silny opór.

Doszło do zmiany Łowczego Krajowego. Piotra Jenocha zastąpił Albert Kołodziejski. Podobno były naciski…

To kolejne plotki, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Stanowczo podkreślam, że nie było żadnych nacisków. Kandydatów na Łowczego Krajowego proponuje Naczelna Rada Łowiecka. Zaszły w niej zmiany, po wyborach przedstawiciele NRŁ nie widzieli możliwości współpracy z panem Jenochem. Podobnie jak on nie widział szans na współpracę z nowymi przedstawicielami NRŁ. To była główna przyczyna zmian. Sam złożył rezygnację.

Przejdźmy do wycinki drzew w Powidzu. Na miejscu 100 hektarowego lasu ma powstać baza dla wojsk USA. Posłanka Nowoczesnej Paulina Henning-Kloska wraz z mieszkańcami i samorządami alarmuje, że Lasy Państwowe oddały do dyspozycji resortu obrony 400 hektarów lasu. Jej zdaniem to „najcenniejszy element pojezierza gnieźnieńskiego - obszar Natura 2000 oraz Powidzkiego Parku Narodowego”. Z kilkoma gatunkami zagrożonymi. Nie dało się tej bazy stawiać gdzie indziej?

To, że musimy niekiedy wyciąć jakieś fragmenty lasu jest czymś naturalnym. W Powidzu są już obiekty wojskowe, więc należy powiększyć teren bazy, aby wojsko miało miejsce dla swojej działalności. Wszystkie decyzje zostały wydane zgodnie z prawem. Kompensacja jest nałożona. Co do obszarów Natura 2000, to trzeba dodać, że obszar objęty tą formą ochrony jest w Polsce bardzo duży, ale nie oznacza to, że na tych terenach nie można realizować żadnych inwestycji. Nie możemy uznawać, że całość jest ścisłym rezerwatem.

Dlaczego?

Dlatego, że nagle okazałoby się, że niczego jako państwo nie możemy robić. Natura 2000 dotyczy ochrony gatunków, gdzie jest możliwość stworzenia odpowiednich warunków do ich bytowania.

Da się ot tak stworzyć warunki tym zwierzętom w innym miejscu?

Nie ot tak, ale jest to możliwe. Mówiono też, że na terenie Powidza występuje bocian czarny, którego jak się później okazało nie widziano od trzech lat... Jeśli trzeba ingerować w obszar Natury 2000 to prowadzone są działania kompensacyjne. Bezpieczeństwo Polaków jest dla nas kwestią nadrzędną. Ochrona środowiska jest ważna, ale w tym wypadku trzeba umieć określić priorytety.

Kogoś może zaszokować, że mówi to minister środowiska...

Jeśli będziemy mówili, że nie zrobimy bazy, bo nam tym terenie rosną drzewa, to w takim wypadku będzie nam trudno realizować szereg kluczowych inwestycji. Chcemy tego uniknąć. Dążymy do osiągnięcia zrównoważonej gospodarki z poszanowaniem środowiska, ale przede wszystkim zaspokojeniu potrzeb obywateli oraz państwa. Przy okazji walki o to, aby nie wycinać drzew w Puszczy Białowieskiej niektórzy nie zważali, że chore i suche drzewa mogą samoczynnie się łamać. Ostatnio suche drzewo zabiło małego żubra, który jest pod ochroną. Jeżeli nie będziemy usuwać suchych drzew to pewnego dnia może dojść do podobnego przypadku śmierci zwierzęcia, a w najgorszym wypadku może też zginąć człowiek.

W swoim czasie olbrzymie zainteresowanie wzbudził projekt „Czyste Powietrze” dający ludziom szansę wymiany ich pieców.

Na tę chwilę jest już 35 tysięcy wniosków. Program „Czyste Powietrze” ma na celu walkę ze smogiem. Przewiduje on dotacje dla właścicieli domów jednorodzinnych na wymianę pieca z tzw. kopciucha na ten bardziej ekologiczny i na ocieplenie domu, czyli termomodernizację. Zachęcamy samorządy do współpracy z mieszkańcami, którzy mogą wypełniać wnioski m.in. przez internet. Realizacja pomoże nie tylko rozwiązać problem jakości powietrza, ale jednocześnie sprawi, że domy będą ciepłe i tanie w eksploatacji.

Jakie to dotacje?

Górny limit inwestycji to 53 tys. zł. Wysokość dotacji wynosi od 30 do 90 proc. zależnie od poziomu zamożności właściciela. We wniosku znajdują się konkretne parametry, o których wnioskodawca musi napisać załączając PIT. Od podpisania umowy dajemy beneficjentom 2 lata na realizację projektu. Mieszkańcy mogą wybrać firmę do realizacji inwestycji. Jeśli ktoś przekroczy ramy czasowe to będzie musiał załączyć aneks. Sytuacje niezależne od nas będą rozpatrywane pozytywnie i nikt z tego tytułu nie będzie obciążany.

Rozmawiała Sandra Skibniewska