FB opinie Korwin

i

Autor: GRAFIKA SE Katarzyna Matyjaszewska

Niebywała metamorfoza Janusza Korwin-Mikkego! Ależ schudł! "Super JKM"

2021-06-22 5:30

Janusz Korwin-Mikke słynie ze swoich kontrowersyjnych pomysłów. Dla wielu Polaków zachowanie polityka jest ekstrawagancją. Dla innych Janusz Korwin-Mikke jest wzorem do naśladowania i po prostu barwnym posłem Konfederacji. Tym razem jednak Korwin-Mikke poszedł o krok dalej. Zaryzykował bowiem swoim zdrowiem. Wnioski płynące z eksperymentu, któremu poddał się polityk są jednak pozytywne.

Całkiem niedawno Janusz Korwin-Mikke obwieścił światu, że zamierza przejść na...dietę. Jednak polityk nie zdecydował się na to, aby dieta, której się poddał polegała na spożywaniu niskokalorycznych i zdrowych posiłków. Korwin-Mikke postanowił udowodnić Polakom, że można schudnąć na diecie, która polega na spożywaniu niezdrowych posiłków i piciu słodkich napojów, których picie krytykują lekarza. Ile Korwin-Mikke schudł? Zapraszamy do zapoznania się z felietonem! Namawiamy także do przemyślenia, czy taka dieta rzeczywiście jest zdrowa.

31 dni na diecie

Zgodnie z zapowiedzią spędziłem miesiąc, jedząc wyłącznie „niezdrowe pożywienie”. Oparłem się tu na spisie dr. Krzysztofa van Tullekena z londyńskiego szpitala University College, który przez miesiąc jadł w 80 proc. „niezdrowe pokarmy” i jak twierdzi, postarzał się o 10 lat. O mało nie umarł i utył 6,5 kg.

Te „niezdrowe pokarmy” to według niego m.in. mrożona pizza i paluszki rybne oraz fast-foody. Przez miesiąc jadłem w 100 proc. tylko te potrawy. Oczywiście kawa (podwójnie niezdrowa, bo rozpuszczalna) z dziewięcioma łyżeczkami zabójczego, jak wiadomo, cukru.

Przez pierwsze dwa tygodnie piłem tylko „napoje o smakach owocowych”. Cóż, koktajl Hiroshima, ulubiony napój menelstwa, składa się z w ¼ ze spirytusu salicylowego, w ¼ z płynu Borygo do spryskiwaczy, w ¼ z alkoholu metylowego i w ¼ z denaturatu. Każdy z tych składników jest trujący, ale rozcieńczony w pozostałych podobno już nie szkodzi. Niestety, po dwóch tygodniach nie wytrzymałem i zacząłem popijać trochę wody, bo chyba bym się naprawdę wykończył...

W efekcie poprawił mi się poziom w grach umysłowych  i schudłem równo o 7 kg. Zdecydowanie więc poprawiła mi się ruchliwość. Praktycznie: same zalety... Poza jedną: w USA fast-foody to potrawy dla biedaków. W Polsce to raczej wyższa półka. Teraz rozumiem, dlaczego nigdy przedtem na tych salonach nie jadałem. Nie stać mnie było.

Nie piłem również tych napojów. Acz one nie są już takie drogie. Dziwna sprawa. Przez cały czas PRL domagałem się, by Polakom wolno było pić napój będący „symbolem amerykańskiego imperializmu”, czyli coca-colę. Teraz, gdy już wolno, nie piję jej. Nie dlatego, że niezdrowa, lecz dlatego, że mi nie smakuje. Oczywiście podczas diety piłem ją dlatego, że jest niezdrowa.

Od dziennikarzy się dowiedziałem, że w USA jeden taki żył na tej diecie trzy miesiące i też przeżył. Ech, nie będę konkurował z Amerykanami. Mają lepsze, większe (i tańsze) hamburgery.

Schudłem, rzecz jasna, dzięki stosowaniu jednocześnie słynnej diety MŻ, czyli: Mniej Żreć. Bo nie jest ważne, co się je tylko: ile się je. Jeśli fast-food zawiera dwa razy więcej kalorii, to trzeba go zjeść dwa razy mniej. Proste? Proste! I  o wiele tańsze...

Super Raport 21.06 (Kamil Bortniczuk - Partia Republikańska, dr Mirosław Oczkoś - specjalista ds. wizerunku i marketingu politycznego) Sedno Sprawy