Pielęgniarka

i

Autor: Kasia Zaremba

Niesamowita historia bliźniaków pielęgniarzy z Pszowa. Wszystko dzięki mamie

2019-06-27 6:23

Cała rodzina zgodnie przyznaje, że wykonywany zawód daje ogromną satysfakcję, ale też wiąże się z sytuacjami trudnymi. – Na pewno jedną z trudniejszych rzeczy jest widok umierającego pacjenta oraz przyglądanie się jego rozpaczającej rodzinie – mówi Radek. Przyznaje jednak, że pomimo nieraz bardzo trudnych chwil, kocha swoją pracę.

Edyta Romanek

i

Autor: Katarzyna Zaremba Edyta Romanek i jej synowie

W tym domu rozmawiają o kotach i oddziałach ratunkowych?

Bliźniacy zastrzyk ci zrobią

Pszów, niewielkie miasto na Śląsku. Niepozorny dom jednorodzinny. W nim leniwie wylegują się dwa koty.  To tu mieszka czteroosobowa rodzina państwa Romanków.  Pani Edyta (45 l.) z mężem  i dwoma synami – Łukaszem (24 l.) i Radkiem (24 l.). Normalna, choć wyjątkowa rodzina. Zarówno pani Edyta, jak jej synowie, bliźniacy Arek oraz Łukasz wykonują ten sam zawód. Pani domu od 25 lat jest pielęgniarką. Synowie poszli w jej ślady. Czy podczas rodzinnego obiadu rozmawiają o ciężkiej pracy i ratowaniu życia pacjenta? Co skłoniło synów do wybrania zawodu matki? O tym chcemy dowiedzieć się odwiedzając rodzinę  Romanków.

Wybór zawodu już w przedszkolu, ale ta wstrętna matematyka...

Pani Edyta, pielęgniarka, w  szpital powiatowy Wodzisław Śl., jest pielęgniarką koordynującą pracownię endoskopii nie ma wątpliwości – decyzję o zostanie pielęgniarką musiała podjąć już we wczesnym dzieciństwie.– Nie pamiętam powodu, dla którego zdecydowałam się wybrać pielęgniarstwo – zawsze chciałam być pielęgniarką. Pamiętam, w przedszkolu, miałam wtedy ok. 6 lat, wychowawczyni pytała nas, kim chcemy być? Wszystkie moje małe koleżanki zachwycone Wychowawczynią odpowiedziały jednogłośnie , że chcą być jak Ona. Ja cicho odpowiedziałam, że chcę zostać pielęgniarką – mówi pani Edyta. Jak wspomina, pewnym problemem na drodze do zostania pielęgniarką była… matematyka. – W ostatniej klasie szkoły podstawowej, kiedy trzeba było składać dokumenty do szkół ponadpodstawowych, dowiedziałam się, że żeby dostać się do Liceum Medycznego obowiązuje egzamin wstępny m.in. z matematyki. Moje marzenie o pielęgniarstwie legło w gruzach, bo byłam słaba z matmy – mówi. A jednak – ostatecznie trafiła do szkoły medycznej.  – 5-letnia szkoła medyczna wydawała się wiecznością. Miałam ogromne wsparcie w moje Mamie. Ojciec też się cieszył z mojego wyboru. Niestety zmarł kiedy miałam 18 lat – wspomina.

Synowie, Radek oraz Łukasz poszli w ślady mamy. Łukasz, zdecydowanie bardziej małomówny, nie miał wątpliwości – Zawsze interesowały mnie tematy medyczne – mówi. Zdecydowanie bardziej „zagmatwana” była droga Arka. Mało brakowało, a byłby on prawnikiem. – Moi znajomi byli bardzo zaskoczeni, po zdaniu matury studiowałem przez rok prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim i dosyć nagle mi się "odwidziało". Nikt się nie spodziewał takiego obrotu sprawa. Była to kontrowersyjna decyzja, wiem że część moich znajomych zastanawiała się "Co ten Radek będzie robił po tym pielęgniarstwie?" Dzisiaj już wiedzą - prowadzę Indywidualną Praktykę Pielęgniarską, czyli jestem pielęgniarzem z własną działalnością gospodarczą – mówi Radek. Na co dzień pracuje w Szpitalu Chorób Płuc w Wodzisławiu Śl. Jego brat na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w Szpitalu Wojewódzkim nr 3 w Rybniku.

Najtrudniejsze, to gdy umiera pacjent

Cała rodzina zgodnie przyznaje, że wykonywany zawód daje ogromną satysfakcję, ale też wiąże się z sytuacjami trudnymi. – Na pewno jedną z trudniejszych rzeczy jest widok umierającego pacjenta oraz przyglądanie się jego rozpaczającej rodzinie – mówi Radek. Przyznaje jednak, że pomimo nieraz bardzo trudnych chwil, kocha swoją pracę. – Na pewno jedną z trudniejszych rzeczy jest widok umierającego pacjenta oraz przyglądanie się jego rozpaczającej rodzinie – dodaje.

Jego matka przyznaje, że aby dobrze wykonywać swoją pracę, konieczny jest nieustanny rozwój.  – Moje doświadczenie w pielęgniarstwie jest ponad 20- letnie. Wiele lat pracowałam jako pielęgniarka operacyjna okulistyczna – instrumentowanie do zabiegów operacyjnych, przygotowywanie narzędzi i sprzętu potrzebnego do zabiegów – mówi pni Edyta. – Jeśli chce się dobrze wykonywać ten zawód należy na bieżąco uzupełniać swoją wiedzę. Pielęgniarkom stwarza się taką możliwość dzięki kształceniu podyplomowemu. Oczywiście to od nas zależy, czy chcemy tę wiedzę uzupełniać i aktualizować, ale jest to też nasz obowiązek, bo ustawa o Zwodzie Pielęgniarki i Położnej o tym również stanowi. Mądra, świadoma pielęgniarka, jest zadowolona, usatysfakcjonowana. Jest to bardzo ważne, bo Jej nastrój wyczuwa pacjent – tłumaczy. Istotne jest oczywiście podejście do pacjenta. – Często boją się pobrania krwi, czy zabiegu – pytam Ich po wszystkim, jak było a pacjent mi odpowiada, że niepotrzebnie tak się bał i uśmiecha się. To daje tę satysfakcję – dodaje.

Inną kwestią są opinie pacjentów o pielęgniarkach i pielęgniarzach. – Zdarza mi się słyszeć, że pielęgniarki tak naprawdę niewiele robią tylko kawę piją. Słyszę to od ludzi, którzy są wiecznie niezadowoleni. Z reguły z nimi nie dyskutuje, bo zdecydowana większość to pacjenci i ich rodziny wdzięczni i mili – mówi pani Edyta. Jej synowie zmierzyć musieli się ze zdziwieniem pacjentów, którzy zawód pielęgniarki odbierali jako „kobiecy”. Bracia mają odmienne doświadczenia w tej kwestii. – Stosunek do pielęgniarzy jest taki sam jak do pielęgniarek – twierdzi Łukasz. – Większość ludzi już nie zwraca na to uwagi. Czasami jednak ktoś pomyli mnie z lekarzem, czasami padają pytania dlaczego wybrałem właśnie ten zawód – zauważa Radek. Obaj z sentymentem wspominają studia na zdominowanym przez kobiety kierunku. – Czułem się jak ryba w wodzie – śmieje się Radek. – Czułem się bardzo dobrze, który facet nie czuł by się dobrze wśród tylu kobiet? – wtóruje mu Łukasz.

Cała rodzina zgodnie  twierdzi, że rzekoma dyskryminacja pielęgniarek i pielęgniarzy ze strony lekarzy to mit. – Jak dotąd w mojej krótkiej karierze zawodowej nie doświadczyłem dyskredytacji. Z pacjentami staram się mieć bardzo dobry kontakt, czasami trafiają się osoby z którymi ciężko się porozumieć, ale trzeba pamiętać, że mamy do czynienia z całym spektrum społeczeństwa. Z lekarzami, z którymi dane jest mi współpracować świetnie się dogaduję ,gdy mam jakieś sugestie odnośnie pacjentów jestem zawsze chętnie wysłuchany. Tworzymy razem zespół terapeutyczny i szanujemy się nawzajem – kategorycznie stwierdza Radek. –  Myślę, że stosunek lekarzy do pielęgniarek na przestrzeni lat się aż tak nie zmienił, bo tak naprawdę nigdy nie był zły. Mam to szczęście, że zawsze miałam i mam wokół siebie lekarzy dla których jestem partnerem w zespole – dodaje pani Edyta.

Zarobki już nie takim problemem

Pani Edyta przeżyła chyba najtrudniejszy czas dla polskich pielęgniarek, gdy z przyczyn płacowych jej koleżanki albo masowo odchodziły z zawodu, albo wyjeżdżały za granicę. Ona sama nigdy nie zdecydowała się na taki  krok. – Był czas, kiedy zarobki były koszmarnie niskie, ale wolałam podjąć dodatkowe godziny pracy niż zostawić rodzinę i wyjechać za granicę. Dzisiaj pensje pielęgniarskie drgnęły i mam nadzieję, że będzie tylko lepiej. Pracodawcy nie mają wyboru – albo pensje pielęgniarskie będą rosły albo spotkają się z katastrofą kadrową – podkreśla. – Wiem co mówię, bo sama mam w domu dwóch młodzieńców – świeżo „upieczonych” pielęgniarzy, mało tego mój dom często odwiedza młodzież pielęgniarska – znajomi moich synów. Słyszę od nich, że praca ta jest dla nich czymś fajnym, są zadowoleni ale rozmawiają też o zarobkach i słyszę, że mają nadzieję że będzie tylko lepiej. Jeśli pracodawcy ich zawiodą, to świat stoi przed nimi otworem. Ja mam nadzieję, że ten świat jednak ich nie skusi i zostaną z nami – dodaje. Jej synowie na zarobki nie narzekają, wyjazdu za granicę też nie planują. – Nigdy nie chciałam wyjechać za granicę do pracy , bo pacjenci wszędzie są w potrzebie. Opinie koleżanek które wyjechały były różne i tak naprawdę nigdzie „manna z nieba nie leci”. Pracować trzeba wszędzie – mówi Radek. – Mało który z moich rówieśników zarabia tyle co ja, zakładając, że pracują na 1 etat – stwierdza z kolei Łukasz. – W okolicy, w której mieszkam jest kilka szpitali, stawki za pracę na tych samych oddziałach w poszczególnych szpitalach różnią się nawet o 1000 zł. Jeśli byłbym niezadowolony z zarobków to zmieniłbym po prostu pracę. Perspektywa trudnej pracy nigdy mnie nie przerażała, trzeba znaleźć miejsce dla siebie, a możliwości jest sporo – dodaje Radek.

Cała rodzina przyznaje, że nie zmieniłaby tego zawodu. Każdej młodej osobie, która zastanawia się nad pielęgniarstwem, polecam ten zawód. Ja byłam 15 – letnią dziewczynką, która musiała zdecydować , co chce w życiu robić – podsumowuje pani Edyta.

oprac. Sandra Skibniewska 

Edyta Romanek wraz z synami

i

Autor: Katarzyna Zaremba Edyta Romanek wraz z synami