Opinie. Dr Rafał Chwedoruk:Hofman i audyt są Platformie na rękę

2014-11-12 3:00

Rafał Chwedoruk m.in. o Adamie Hofmanie w rozmowie z Mirosławem Skowronem

"Super Express": - Wierzy pan w ten obiecywany audyt wśród polityków? Posłowie mają sprawdzić się sami, a według śmiałych zapowiedzi sprawdzić też rząd. Czy raczej wszystko po wyborach zostanie rozmyte i wyciszone?

Dr Rafał Chwedoruk: - Stawiałbym raczej na tę ostatnią możliwość. Spodziewam się takiego audytu, który spowoduje jeden, niewielki wstrząs, a nie całe trzęsienie ziemi.

- Czyli jakiś audyt będzie?

- Pod warunkiem, że doprowadzi do skutków bardziej symbolicznych niż realnych. Nie wykluczam jednak jakiejś jego formy. Pomijając szczere intencje części polityków, warto podkreślić to, że ten audyt może być na rękę Platformie.

- Jak to? Tacy święci nie są... Gdyby posprawdzać te obiady Radka Sikorskiego...

- Oczywiście, że nie. Tyle że to może być dla nich szansa powrotu do ich dawnej retoryki. Tej, w której mówili, że nie robią polityki, że trzeba zabrać politykom jak najwięcej, w tym np. przeciąć finansowanie partii politycznych z budżetu państwa. A to uderzałoby przecież we wszystkie partie oprócz Platformy Obywatelskiej! Ten audyt może być jej bardzo na rękę. I byłby właśnie po to, a nie po to, by kierować wnioski do prokuratury.

- Czyli sprawa Hofmana nie zaszkodzi wszystkim partiom, bo pomoże Platformie?

- Dla większości Polaków zapewne było to tylko potwierdzeniem złej opinii o klasie politycznej i powtórką z przeszłości. Większość zaskoczyły chyba jednak dwie rzeczy. To, że to zachowanie posła Hofmana i kolegów było tak infantylne. Ten, powiedzmy, niezbyt skomplikowany charakter tej intrygi. Oraz to, że sprawa dotyczy PiS.

- Dlaczego?

- PiS był postrzegany przez większość wyborców krytycznie, ale jednak za co innego. Uważano, że może być nieodpowiedzialny, zbyt radykalny, ale jednak uchodził za partię ideową. I nie dotyczyło to polityków trzeciego szeregu, ale twarzy tej partii!

- Ja mam wrażenie, że Adam Hofman ze swoją miłością własną, zamiłowaniem do blichtru i demonstracyjnymi wydatkami właśnie niezbyt do PiS pasował i musiało to kiedyś wybuchnąć.

- Struktura wyborców PiS zawierała w sobie nadreprezentację wyborców, którzy mogliby być rodzicami Adama Hofmana. To pokazała też klęska inicjatywy Zbigniewa Ziobry, który jako młody polityk okazał się dla nich niewiarygodny. PiS było trudno dotrzeć do tego średniego pokolenia. Nie najmłodszego, bo tu się wiele na korzyść PiS zmieniło. Ale takich kluczowych wyborców w wieku 30-45 lat. Tak tłumaczę nadmierne eksponowanie Hofmana. Łudzono się, że on kiedyś może do nich dotrzeć.

- Niespecjalnie dotarł?

- Ileś lat inwestycji w Adama Hofmana poszło na marne i to w okolicznościach, w których na kilka dni przed wyborami trudno minimalizować straty. PiS opierało się na etosie antykorupcyjnym i egalitarnym. PiS stawało się w coraz większym stopniu partią preferowaną przez starszych i mniej zamożnych i Jarosław Kaczyński to dobrze rozpoznawał. Taki wyborca rzeczywiście mógł był wyczulony na korzystanie przez polityków z materialnych przywilejów władzy. U wielu wyborców PO zapewne wywołałoby to wzruszenie ramionami. U części wyborców PiS ma jednak inną wagę.

- Ta szybka reakcja prezesa Kaczyńskiego i wyrzucenie Hofmana nie minimalizuje tych strat? Przez kontrast np. do PO i ich zachowań wobec własnych polityków?

- W świecie polityków i mediów błyskawiczna reakcja Jarosława Kaczyńskiego została doceniona. Nawet u tych, którzy nie mają cienia sympatii dla PiS. Jest ten kontrast z Nowakiem czy Protasiewiczem, którzy nadal są w polityce i PO obecni. Warto jednak pamiętać, że obywatele są bombardowani taką ilością informacji o polityce, że często liczy się pierwsza informacja. Pierwsza była taka, co zrobił poseł Hofman z kolegami. Zanim do wyborców dotrze dobra reakcja Kaczyńskiego, minie jakiś czas. A tego PiS już nie ma, bo do wyborów jest zaledwie kilka dni.

- W dłuższej perspektywie takie pryncypialne stanowisko nie da zysku?

- Po wyborach będzie już nowe rozdanie i nowa sytuacja. Straty nie muszą być jednak tak wielkie, gdyż wyborcy PiS pozostaną przy tej partii. Wynika to z silnych więzów emocjonalnych, a także z braku jakiejkolwiek wiarygodnej oferty poza kręgiem oddziaływania PiS. Może im zaszkodzić raczej generalna delegitymizacja polityki, gdyż to PiS próbował przywrócić wiarę w politykę jako taką.

- O tej delegitymizacji słychać od lat...

- Tak, i niemal wszędzie. To wpisuje się w globalny kryzys demokracji. Polska jest małym odpryskiem. W Hiszpanii sprawy korupcyjne pokazują, że nasi politycy w porównaniu z nimi to small business. Może to być jednak zapowiedź pewnych szerszych zmian w polskiej polityce. Pokolenie Tuska, Kaczyńskiego i Millera dochodzi do takiego momentu, w którym musi przygotować swoje partie na sukcesję, nie tylko w wymiarze personalnym. Na kanwie kryzysu gospodarczego można dostrzec nawet pewne wyczekiwanie.

- Naprawdę wierzy pan w przyjście czegoś nowego?

- Jeżeli te partie się nie zmienią, to może pojawić się poważna albo niepoważna alternatywa. Obstawiam niestety raczej tę drugą możliwość. Sygnałem, że do tego może dojść, było np. referendum warszawskie. Pokazało, że nie wystarczy być przeciwko PO, żeby ich pozbawić władzy, choć gdyby poszli wszyscy, to nie powinno być z tym problemu. Rozejście się dróg z Orbanem, a także pewne niezrozumienie wśród elektoratu polityki PiS na Ukrainie pokazuje, że wiele rzeczy muszą przemyśleć na nowo.

Przeczytaj też: Opinie w Super Expressie. Dr Rafał Chwedoruk: Byle nic nie robić

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail