Marcin i Katarzyna P. byli nierozłączni. Razem robili zakupy w luksusowych sklepach, jadali w najdroższych restauracjach, chodzili na wieczorne msze, ale też razem oszukiwali klientów Amber Gold. Według śledczych małżeństwo z Gdańska stało za piramidą finansową, która pod pozorem inwestowania w złoto oszukała ponad 19 tys. klientów na ok. 855 mln zł.
Po wybuchu afery w 2013 r., trafili do aresztu. Tam Katarzyna zdradziła Marcina z funkcjonariuszem Służby Więziennej z Łodzi Tomaszem R. (43 l.), z którym zaszła w ciążę . Latem 2015 roku urodziła za kratkami syna Jana, którego wychowuje w zakładzie karnym w Grudziądzu.
Katarzyna P. nie przypomina już wystraszonej i wychudzonej oskarżonej z pierwszej rozprawy. Pewności siebie dodaje jej nowa fryzura i subtelny makijaż, podkreślający duże oczy. Widać to było wyraźnie podczas wczorajszych mów końcowych przed gdańskim sądem.
Adwokat Anna Żurawska przekonywała, że Katarzyna P. jest niewinna, a główne decyzje dotyczące zwłaszcza spraw finansowych Amber Gold podejmował jej mąż, Marcin P. - Katarzyna P. była osobą towarzyszącą – cytowała zeznania świadków Anna Żurawska, wnioskując o uniewinnienie m.in. od zarzutów oszustwa i prania brudnych pieniędzy. - Popieram stanowisko obrońcy. Nie mam nic do dodania – skwitowała cicho Katarzyna P., która bardziej niż wystąpieniem adwokata zainteresowana była rozmową z eskortującym ją przystojnym policjantem.
Jej męża nie było na sali rozpraw. Pozostał w areszcie. Pod koniec kwietnia obrońca Marcina P. Michał Komorowski również wnioskował o jego uniewinnienie, skarżąc się na brak obiektywizmu sądu. Prokuratura żąda dla Marcina i Katarzyny P. po 25 lat więzienia i całkowitego naprawienia szkód. Wyrok zapadnie 20 maja.