Przez pandemię mam przerzuty

i

Autor: Archiwum prywatne

Pacjenci onkologiczni nie ucierpieli? "Gdyby nie pandemia, może nie miałbym przerzutów"

2021-05-11 5:04

Minister zdrowia Adam Niedzielski (49 l.) powtarza, że onkologia jest „zieloną wyspą” niedotkniętą pandemią. – Tak, ale zanim trafi się na onkologię, trzeba przejść badania, które wykażą raka. A z tym jest problem – opowiada nam Rafał Gałka (38 l.), u którego doszło do przerzutów nowotworu z pęcherza do płuc i węzłów chłonnych. Gdyby nie zawieszenie wykonywania operacji w otwockim szpitalu, być może rak nie zaatakowałby tak wielu komórek.

Mieszkaniec Warszawy zaczął chorować w 2018 r. W szpitalu przy Szaserów usunięto mu dwa guzy pęcherza. Od tamtej pory aż do rozpoczęcia pandemii miał kontrolnie robione cytologię i cystoskopię. – Kiedy wybuchła pandemia, szpital zawiesił diagnostykę. Kolejne badanie zrobiono mi dopiero po 6 miesiącach – opowiada pan Rafał, który nie ma pretensji do lekarzy - rozumie sytuację personelu medycznego w sytuacji, kiedy system stał się niewydolny.

Czy Polacy wyprodukują własną szczepionkę? Szansa jest

Super Raport 10.05 (Goście: Waldemar Buda - wiceminister funduszy, Andrzej Rozenek - Nowa Lewica) Sedno Sprawy: Ireneusz Raś

W onkologii czas ma kolosalne znaczenie

We wrześniu ubiegłego roku u pana Rafała wykryto zmianę na płucu, z którą trafił do szpitala w Otwocku. Chociaż lekarze znali historię jego choroby, podejrzewali... gruźlicę. Gdy ją wykluczyli, nadal nie umieli rozpoznać nowotworu nieinwazyjnymi metodami. Potrzebna była operacja. Okazało się, że jest jednak niemożliwa. – Szpital zawiesił operację przez pandemię. Jedynym szpitalem na Mazowszu, który mógł mnie zoperować, była placówka przy Płockiej w Warszawie. Dostanie się z tam podczas obostrzeń covidowych, a także tuż po wejściu w życiu e-skierowań, było wyzwaniem. Zanim trafiłem 2 lutego na stół operacyjny, minęły aż trzy tygodnie. a jak wiadomo, w przypadku nowotworu, który ewoluuje, czas ma duże znaczenie – opowiada Gałka.

Gdyby nie stracony czas, może nie byłoby przerzutów

Podczas operacji, której celem było usunięcie zmiany, ale też zdiagnozowanie prawdziwej przyczyny choroby, chirurg wyciął pacjentowi dolny płat prawego płuca oraz okoliczne węzły chłonne, również zajęte już przez raka. – Może gdyby nie ten zmarnowany czas, nie straciłbym całego płata i nie miałbym przerzutu do węzłów? – zastanawia się pan Rafał.

Z powodu powiększonych węzłów chłonnych pacjent otrzymuje dziś chemioterapię w centrum onkologii na Ursynowie. – Jest to „zielona wyspa” niedotknięta pandemią, ale historie pacjentów onkologicznych nie zaczynają się u onkologa. Wcześniej muszą być gdzieś wykonane badania – podkreśla nasz rozmówca.

Leczenie i utrzymanie się w ciężkiej chorobie jest bardzo trudne i kosztowne. Rafałowi Gałce pomaga Fundacja Alivia. Każdy, kto chce pomóc finansowo choremu mężczyźnie, może to zrobić za pośrednictwem specjalnej strony ze zbiórką pieniędzy - Skarbonka.

Sonda
Jak oceniasz funkcjonowanie służby zdrowia podczas pandemii?