W PSL po słabym wyniku, który ta partia uzyskała w eurowyborach trwają rozliczenia. Cała złość za niepowodzenie zielonych skupiła się na liderze partii - Władysławie Kosiniaku-Kamyszu. To on był największym zwolennikiem przystąpienia ugrupowania do szerokiej koalicji partii opozycyjnych, na którym zieloni wyszli - oględnie mówiąc - nie najlepiej. Na sobotniej radzie naczelnej było ostro. Były premier Waldemar Pawlak skrytykował Kosiniaka-Kamysza za jego zachowanie podczas słynnego wystąpienia Leszka Jażdżewskiego 3 maja na Uniwersytecie Warszawskim. Redaktor naczelny Liberte podczas przemówienia poprzedzającego wykład Donalda Tuska bezpardonowo zaatakował Kościół, a lider PSL, który słuchał tych słów, bił mu brawo. Pawlak partyjnym kolegom powiedział, co on by zrobił w takiej sytuacji. Nie krył złości.
- Wyszedłbym z tego pie...nego spotkania po tym, co Jażdżewski zrobił. Nie w każdym towarzystwie można się dobrze czuć i wygrywać - oświadczył. - Albo mamy kręgosłup i jaja i potrafimy robić politykę, z której wynika coś dobrego dla kraju, dla Polski, dla Europy , dla ludzi. albo się trzęsiemy i wysuwamy, koncepcje, antykoncepcje, żeby się załapać na byle co - podsumował w ostrych słowach postawę lidera PSL.