Rafał Chwedoruk

i

Autor: ARCHIWUM

PiS zaprzecza sam sobie, to musi prowadzić do zguby - prof. Rafał Chwedoruk o tarczy 4.0

2020-06-15 10:40

O wynikach wyborów nie przesądzają ludzie zainteresowani ideologią, ale ci zainteresowani stabilną sytuacją ekonomiczną w swoim życiu. I PiS do tej pory nie wygrywało symbolami i wojnami kulturowymi, ale konkretem skierowanym do tych ludzi . Teraz idzie zaś przekaz, że PiS dba o pracodawców kierując do nich pomoc, a pracownicy mają wyrzeczenia. PiS wchodzi na ścieżkę zaprzeczania samym sobie, jak kiedyś SLD

„Super Express”: - Propozycje z tarczy antykryzysowej 4.0 wzbudziły niezadowolenie wielu pracowników, związkowców. Według nich tarcza idzie zbyt daleko. Można obniżać pracownikom pensje o 20 do 50 proc. nawet przez rok po zakończeniu epidemii, ograniczenie odpraw, w tym emerytalnych. I mogą o to występować nawet firmy, którym obroty spadły nawet o pół procenta.

Prof. Rafał Chwedoruk: - Ten problem zaczął się pojawiać przy wcześniejszych tarczach, ale przy tej jest najbardziej widoczny. Dawanie prezentów opozycji i ryzykowanie konfliktu z największymi centralami związkowymi na cztery tygodnie przez wyborami to jest rekord świata. I nawet jeżeli teraz jeszcze nie przesądzi, to może uderzyć w PiS w przyszłości. Trudno budować solidarną Polskę metodami liberalnymi uderzając w niżej i średnio zarabiających wyborców.

Właśnie. PiS wygrywał do tej pory tym, że przejął tę lewicową agendę i był prosocjalny.

A teraz płynie sygnał o pomocy firmom, które otrzymują pieniądze, a ludziom pensje się obcina, ogranicza prawa pracownicze. To proszenie się o kłopoty, co najmniej o absencję wyborczą. I niepierwszy taki błąd w historii. Nawet nie tylko u nas. W 2001 roku SLD pobiło rekord poparcia w wyborach, który z kolei pobiło dopiero niedawno PiS. I okazuje się, że obydwie te partie, jakby to ująć…

Zapomniały się?

Obydwie te partie zdobywały władze pod hasłami mniej lub bardziej prospołecznymi. I SLD bardzo szybko pod hasłami zasypywania „dziury Bauca” i dostosowania się do Unii Europejskiej zaczęły zapominać o tych postulatami. SLD chciało pozyskać zaufanie liberalnych środowisk postsolidarnościowych, mając ich kompleks. Jak to się skończyło, wszyscy wiemy.

PiS też ma kompleks?

Nie tylko PiS. Olbrzymia część polityków ma kompleksy wobec środowisk finansowych. A trudno znaleźć polityka, który by na tym dobrze wyszedł. Obie partie i SLD i PiS weszły na ścieżkę zaprzeczania samym sobie. A to musi prowadzić do zguby. Robił to SLD, Platforma. Teraz Zjednoczona Prawica chce swój elektorat poszerzyć o wielkomiejską klasę średnią, o przedsiębiorców. Do nich dociera się przywilejami. Także ograniczającymi praw pracowniczych, które po dojściu PiS do władzy jednak wzrosły. Temu miała zapewne służyć nominacja Mateusza Morawieckiego i przywileje dla Jarosława Gowina.

Nie wyszło.

Nie wyszło, ale PiS nadal się stara. Klasa wielkomiejska i biznes nie pokochały PiS, a za Jarosława Gowina rzeczywistość niemal każdego dnia wystawia PiS rachunki. A wynik drugiej tury wyborów prezydenckich może zależeć nawet od kilkudziesięciu tysięcy głosów. Może właśnie głosów pracowników, których tarcza antykryzysowa potraktowała źle? Ci pracownicy, którzy mają bardziej trwałe miejsca pracy zazwyczaj pojawiają się przy urnach.

W takim razie po co? Próba puszczenia oka do wyborców Konfederacji?

Oni są najbardziej liberalni, ale to młodzieżowy elektorat, który nie pracuje, albo pracuje dorywczo i ich obecność przy urnach w drugiej turze jest pod znakiem zapytania.

Do tej pory to Platforma próbowała udawać, że nie ma nic wspólnego z dawną PO i będzie prosocjalna jak PiS. Ludzie nie bardzo w to uwierzyli, nie dało to zwycięstw. Po co PiS zaprzeczając samemu sobie, jak pan wspomniał, chce udawać dawną Platformę?

Oprócz wspomnianej kalkulacji o dotarciu do kolejnej grupy wyborców, to jest tu kilka innych spraw. Na pewno silny lobbing środowisk biznesowych. Nacisk sektora finansów. To wpływowe środowiska, ale nie mające bezpośredniego przełożenia na elektorat. I jest to co najmniej politycznie ryzykowne. O wynikach wyborów nie przesądzają ludzie zainteresowani ideologią, ale ci zainteresowani stabilną sytuacją ekonomiczną w swoim życiu. I PiS do tej pory nie wygrywało symbolami i wojnami kulturowymi, ale konkretem skierowanym do tych ludzi.

To dlaczego się zapomniało?

Może poczuło się zbyt silne? Po wyborach prezydenckich w Polsce i USA będziemy mieli lata mniej polityczne. Kiedy protestował KOD, sędziowie, nauczyciele czy lekarze, PiS to przetrwał, bo jest też spory opór społeczny przeciwko postulatom tych grup. Gdyby do tych protestów doszedł opór pracowników, którym spadły dochody lub, którym pogorszyły się realia pracy może nie przetrwać. Na to może się nałożyć wewnętrzny spór na prawicy, bo wiemy, że nie jest to jednolite środowisko i różne postaci chcą i mogą się tam zwalczać powołując na to niezadowolenie.

Prof. Rafał Chwedoruk, politolog, Uniwersytet Warszawski

Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj