pieniądze

i

Autor: pixabay

Polacy stracą pracę lub trafią do szarej strefy. „Podwyżka płacy minimalnej to błąd polityczny”

2020-09-25 15:57

Podwyżka płacy minimalnej wywoła zwolnienia pracowników. Tak uważa znaczna część ekonomistów. Będzie jeszcze efekt innego innego rodzaju. Wyższa płaca minimalna spowoduje, że mniejsze będzie legalne zatrudnienie, a rozszerzy się szara strefa na rynku pracy. Wyższe pensje okupimy niższymi emeryturami w przyszłości.

Większość ekonomistów, uczestników panelu "Rzeczpospolitej", nie podziela obaw biznesu, że podwyżka płacy minimalnej w 2021 r. wywoła lawinowe zwolnienia, skok bezrobocia i inflację. Ale ponad jedna trzecia spośród 37 znanych naukowców, którzy wzięli udział w ankiecie "Rz", zgodziła się z opinią, że przyszłoroczny wzrost płacy minimalnej o 200 zł (do 2800 zł) spowoduje znaczny spadek rzeczywistego zatrudnienia.

Znaczna część Polaków straci też zatrudnienie na umowach - Istotnie mniejsze będzie przede wszystkim zatrudnienie legalne, gdyż jego część przeniesie się do szarej strefy – wyjaśnia prof. Witold Orłowski, wykładowca w Akademii Finansów i Biznesu Vistula oraz w Szkole Biznesu PW.

Ekonomiści z rezerwą podchodzą do argumentów premiera Morawieckiego, że podwyżka minimum płacowego przyspieszy wychodzenie z kryzysu i będzie siłą modernizującą gospodarkę. Antykryzysowy efekt wzrostu minimalnej stawki docenia jedynie 11 proc. uczestników panelu, a 32 proc. wiąże podwyżkę z modernizacją. - Wynagrodzenia równe minimalnemu płaci się głównie w branżach o niskim potencjale automatyzacji – mówi Piotr Lewandowski, prezes Instytutu Badań Strukturalnych.

Niepotrzebny błąd polityczny

Przedsiębiorcy uważają, że w obecnych warunkach urzędowe podnoszenie wynagrodzeń to niepotrzebny błąd polityczny. Choć raczej nie skończy się on katastrofą. - O ile w przemyśle, m.in. kosmetycznym, podwyżka minimum płacowego przejdzie prawie niezauważalnie, o tyle będzie mocno odczuwalna w branżach, które opierają się na niskich marżach i płacach, jak np. usługi okołoturystyczne – ocenia Henryk Orfinger, współwłaściciel i szef rady nadzorczej kosmetyczno-hotelarskiej grupy Irena Eris.

Ekonomista Marek Zuber podkreśla, że nie mamy co prawda wzrostu minimalnej płacy do kwoty 3000 zł, jak pierwotnie planowano, a tylko na 2800. Ale rynek pracy jest trudniejszy, bo panuje epidemia koronawirusa.

- Musimy patrzeć na realia. Nie mamy odpowiedniego poziomu inwestycji w Polsce. Bezpieczny wzrost wynagrodzeń powinien dokonywać się tylko w sytuacji wyraźnego wzrostu wydajności pracy dzięki inwestycjom prywatnym. A te są jednym największych problemów Polski. Jest duża nieprzewidywalność tego, jak będzie wyglądała końcówka tego roku i jak będzie wyglądał rok przyszły. Nie wiemy, jakie gospodarki będą „zamrażane”. Szczególnie ważne są dla nas Niemcy. W sytuacji takiej niepewności, podwyżka płacy minimalnej do 2800 zł może spowodować w niektórych branżach i niektórych regionach Polski, w których sytuacja na rynku pracy będzie nieco gorsza, zwolnienia albo zmuszanie do wejścia w szarą strefę na rynku pracy.

TWO

CBŚP zlikwidowało nielegalną fabrykę tytoniu