Zygmunt Woźniczka

i

Autor: archiwum se.pl

Prof. Zygmunt Woźniczka: Holocaust na Polakach

2013-07-11 4:00

"Super Express": - Dziś 70. rocznica najbardziej masowej akcji antypolskiej przeprowadzonej przez nacjonalistów ukraińskich na Wołyniu. Co pchnęło UPA do rzezi, którą urządzili Polakom?

Prof. Zygmunt Woźniczka: - Antypolskość, która stała za tą zbrodnią, sięga jeszcze czasów walk o niepodległość i granice Polski z lat 1918-1919. Mieliśmy wtedy do czynienia z wyrywaniem sobie Małopolski Wschodniej przez Polaków i Ukraińców. Przełożyło się to na późniejsze konflikty już w czasach II RP. W okresie międzywojennym nacjonaliści ukraińscy zamordowali 700 przedstawicieli państwa polskiego. Już na początku II wojny światowej to wszystko przerodziło się w otwartą wrogość i fizyczną agresję. Doszła do tego kolaboracji części Ukraińców z Niemcami, dzięki której zyskali legitymację do brutalnego traktowania Polaków.

- Jednak od napięć etnicznych, terroryzmu nacjonalistycznego i kolaboracji daleko jeszcze do decyzji o masowej eksterminacji ludności polskiej na terenach uznawanych przez Ukraińców za ich ziemie ojczyste. Jak przekroczono ten Rubikon?

- Mechanizmy brutalnych czystek etnicznych na Polakach mają swoje źródła właśnie w kolaboracji. Ta część Ukraińców, która brała w niej udział, najpierw współuczestniczyła z Niemcami w Holocauście na tym obszarze, a potem już na własną rękę wykorzystała te doświadczenia do eksterminacji Polaków. Zdecydowali się na to, ponieważ panowało wśród nich przekonanie, że II wojna światowa zakończy się podobnie jak I - że określenie na nowo granic będzie źródłem konfliktu o Małopolskę Wschodnią. Aby mieć do tego obszaru większe prawo, ukraińscy nacjonaliści uroili sobie, że trzeba pozbyć się z niego Polaków. Gotowe narzędzie do tego dali im do ręki Niemcy.

- Wiadomo skądinąd, że decyzja o masowej akcji antypolskiej nie była gremialnie uznana za jedyne rozwiązanie. W samej UPA nie było co do tego jednomyślności.

- Faktycznie, o wybiciu w pień Polaków zadecydowali głównie lokalni przywódcy UPA, którzy niejako wymknęli się spod kontroli zwierzchnich władz. Jeszcze większe znaczenie miała postawa Cerkwi grecko-katolickiej, która miała większy posłuch wśród ludności niż przywódcy UPA - często dla ludzi anonimowi. Wpływowi duchowni w zasadzie pobłogosławili antypolskie akcje. Uznali oni, że rozpoczną czystki i w ten sposób przepędzą wystraszonych nimi Polaków. A ponieważ spotkali się odporem ludności polskiej, zdecydowali się ją wyeliminować w inny sposób. Na Wołyniu w tym czasie uwolniono straszliwe demony, które nie tylko opierały się na chorej ideologii, ale także na zwykłym rabunku. Musimy bowiem pamiętać, jak dotkliwa dla miejscowej ludności była II wojna światowa. Okazja, by zyskać choćby nową koszulę, napędzała przemoc.

- Typowa degrengolada czasów wojny, która na Wołyniu pokazała swoje najpaskudniejsze oblicze?

- Mieliśmy do czynienia z ogromną demoralizacją czasów wojny, która zamieniła się w krwawą łaźnię. Tym bardziej brutalną, że polskie wsie były przetrzebione przez Rosjan i Niemców. Zostali w nich głównie starcy, kobiety i dzieci. Stali się oni łatwym celem dla nienawiści motywowanej etnicznie. Nie waham się użyć w tym kontekście słowa Holocaust ludności polskiej, bardzo podobny do tego, który urządzono Żydom.

- Nie możemy jednak zapomnieć o Ukraińcach, którzy stracili życie, pomagając ujść z życiem swoim polskim sąsiadom. To bezprzykładne bohaterstwo dopiero dziś dobija się do świadomości Polaków.

- Widzi pan, ta nienawiść, którą kierowali się ukraińscy nacjonaliści, była tak wielka, że jej ofiarą padali również ich rodacy, którzy zachowali się bardzo ludzko, ratując życie Polakom. To zaślepienie, wcale nie mniejsze niż hitlerowców czy komunistów, było ogromną katastrofą. Przede wszystkim dla Polaków, ale także samych Ukraińców. Musimy takie rzeczy do bólu wyjaśniać, ale chciałbym, żebyśmy się w tym wyjaśnianiu nie zapędzili do tego stopnia, że Wołyń stanie się powodem kolejnego konfliktu Polski i Ukrainy.