- Naszą uwagę zwróciła niska cena najmu. Zgodnie z zasadami wynajmu nieruchomości może być ona oddana w najem tylko w sytuacji uprzedniego pełnego zaspokojenia potrzeb sądu. W tym przypadku dyrektor sądu nie zastosował się do zasad - informuje nas rzecznik resortu Sebastian Kaleta.
Chodzi o lokal na terenie piotrkowskiego sądu okręgowego. Umowę w imieniu kancelarii podpisywała siostra żony ministra Grabarczyka, mec. Jolanta Uniszewska. Obie panie pod tym adresem prowadzą działalność prawniczą. Ostatnią umowę podpisano w listopadzie 2015 r.
- Poniosłam duże nakłady finansowe, żeby otworzyć tam kancelarię. Stawka 400 zł to stawka rynkowa w Piotrkowie. Moja kancelaria była otwarta, zanim siostra została żoną ministra. Nie ma mowy o jakiejś pomocy czy wstawiennictwie - twierdzi mec. Jolanta Uniszewska. Kierownictwo sądu nie ma sobie nic do zarzucenia. - Wypowiedzenie umowy wiąże się z procesem, który mógłby być niekorzystny dla sądu i wiązałby się ze zwrotem kosztów adaptacji - mówi nam dyrektor Jan Gajewski. Z żoną ministra Grabarczyka nie udało nam się skontaktować. - Jest w sądzie na rozprawie - usłyszeliśmy wczoraj w kancelarii. A były minister? - Nie mam z tą sprawą nic wspólnego. To wygląda na polityczną zemstę - powiedział nam Grabarczyk.
Zobacz: Szef KRRiT OSTRO skrytykował TVP! "Nawet komuniści tego nie zrobili"!