Tak sprytni Ukraińcy testują Rosjan. Polityk zdradza szczegóły [GALERIA]

W rozmowie z "SE" poseł Paweł Bejda opowiada, co widział w Ukrainie, gdy odwiedził naszego wschodniego sąsiada w czasie trwania wojny. 

 - Kilka dni temu byłem na Ukrainie znowu. Przyjechałem pociągiem. Przywiozłem wraz z kolegami wszelkie potrzebne rzeczy. Ten wyjazd był bardzo intensywny. Jednak warto było tam pojechać - mówi nam poseł.

Według Bejdy, Ukraińcy są bardzo zmotywowani do tego, aby wygrać wojnę z Rosją. Cywile karnie dostosowują się do warunków wojennych i robią, co mogą, aby uniemożliwić Rosjanom podbicie demokratycznej Ukrainy.

- Ci ludzie są wspaniale zorganizowani. Kiedy wyją syreny, ludzie się chowają. Całe miasto wyłapuje dywersantów rosyjskich. Nie prześliźnie się tam nawet mysz! Aby sprawdzić, kto jest dywersantem, Ukraińcy każą wymówić pewien wyraz. Nikt poza Ukraińcami nie umie go wymówić. Dzięki temu Ukraińcy wiedzą, kto jest kto - mówi nam.

Coraz częściej jednak mówi się o tym, że prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, aby oszczędzić ludzi, zdecyduje się na nawiązanie konsensusu z Rosją. Według Bejdy, mieszkańcy Ukrainy nie zgodzą się na to.

- Zadałem im (Ukraińcom - przyp. red.) pytanie: czy jeśli Wasz prezydent, dla Waszego dobra, podda Ukrainę to co wtedy? Wszyscy mi powiedzieli, jak jeden mąż: będziemy walczyć na śmierć i życie - podsumował.

Żona ważnego polityka PSL jest Ukrainką. Opowiada, co dzieje się z jej rodziną [TYLKO W SE]