Pisarka dowiedziała się o tym, że została noblistką na niemieckiej autostradzie, gdy z Poczdamu jechała do miejscowości Bielefeld na spotkanie autorskie. Znalazł się tam też dziennikarz WP.pl – Michał Gostkiewicz, który odpytał Tokarczuk o wrażenia z przyznania nagrody, a także o burzę, którą kilka dni temu wywołał sam minister kultury Piotr Gliński. Minister stwierdził, że nie przeczytał do końca „Ksiąg Jakubowych”, najnowszej książki Tokarczuk. Gdy pisarka otrzymała Nobla pogratulował jej, a później dodał, że dokończy lekturę. - Tak powiedział? Że przeczyta do końca? To dobrze – nie dowierzała świeżo upieczona noblistka. - Moje książki nie są "polityczne", w tym sensie, że ja w nich nie nawołuję do czegoś politycznie. Właściwie one opisują życie ludzi. Ale jak rozpatrujemy ludzkie życie, to polityka się wkrada wszędzie – dodała.
Tokarczuk skomentowała też, że jej książki nie są jednak łatwe w odbiorze. - Wiem, że moje książki są nie dla każdego, więc nawet się nie poczułam specjalnie dotknięta tym, że minister nie jest w stanie ich dokończyć. To zależy od temperamentu, od gustu literackiego, od pewnych przyzwyczajeń - skomentowała.
Pisarka jest trzecią Polką po Marii Skłodowskiej-Curie i Wisławie Szymborskiej, która otrzymała Nagrodę Nobla. Jej książki tłumaczone są na kilkadziesiąt języków. Wchodzą nawet do zestawu lektur szkolnych ("Prawiek i inne czasy"). Tokarczuk jest autorką m.in.: "Podróży ludzi Księgi", "Prawieku i innych czasów", "Gry na wielu bębenkach", "Prowadź swój pług przez kości umarłych", "Ksiąg Jakubowych" oraz "Biegunów", za którą w 2018 r. otrzymała międzynarodową Nagrodę Bookera.