Tomasz Walczak

i

Autor: Artur Hojny

Tomasz Walczak komentuje: Nie będzie Niemiec w piłkę grał!

2018-06-25 4:10

Niewielu już pamięta, że PiS miał kiedyś dwie wielkie obsesje: Rosję i Niemcy – dwa zdradzieckie kraje, które nieustannie knują przeciwko Polsce.

Po katastrofie smoleńskiej ludzie Kaczyńskiego karmili się głównie nienawiścią do Rosji, szukając dowodów na spisek na życie Lecha Kaczyńskiego czy kreśląc paralele między zbrodnią katyńską i tym, co wydarzyło się 10 kwietnia 2010 r. Odkąd PiS wziął jednak władzę, Rosja jakby zniknęła z mapy pisowskich fobii. Pewnie dlatego, że karmienie się nimi musiałoby obnażyć słabości jego dyplomacji w odzyskiwaniu wraku tupolewa (kiedyś sprawa stawiana jako punkt honoru dla polskiego państwa) czy zmuszaniu Rosjan do wzięcia części oczywistej odpowiedzialności za bałagan, który doprowadził wtedy do tragedii.

Rolę chłopca do bicia przejęły za to Niemcy, których łatwiej można oskarżać o wszelkie niegodziwości niż Rosję. Od 2015 r. trwa więc nagonka na Berlin: bo reparacje wojenne, bo im się „dobra zmiana” nie podoba, bo chcą nam na głowę przysyłać muzułmanów, bo knują z opozycją, bo II wojna światowa, bo Krzyżacy.

Zmianę tę najlepiej widać przy okazji trwających Mistrzostw Świata w Rosji. Mecze gospodarzy nie budzą w politykach i ich medialnych akolitach niemal żadnych emocji. Nie ma życzeń rychłej piłkarskiej śmierci, gróźb i wypominania przeszłości. Ale już gdy gra reprezentacja Niemiec, zaczyna się czyste szaleństwo. Gdy przygrywali z Meksykiem, pisowcy uprawiali orgie Schadenfreude, gdy wygrali ze Szwedami, polskiego sędziego Krystyna Pawłowicz uznała za agenta niemieckiego, a jeden z jegomości nie mógł zrozumieć, jak Polak może kibicować mordercom Polaków. Może to i wystudiowane reakcje, bo chyba nikt nie jest tak głupi, żeby coś takiego pisać na serio, ale doskonale pokazuje listę priorytetów PiS – obrazić się na „Szwabów”, a o Rosji najlepiej wcale.