Bank Pomocy Super Expressu

2009-12-13 3:00

W każdy poniedziałek w naszym Banku Pomocy zamieszczamy fragmenty listów ludzi bezradnych i zrozpaczonych. Mamy nadzieję, że te rozpaczliwe listy nie pozostaną bez odpowiedzi. Anonse opatrzone są numerami, na które należy powoływać się w korespondencji. Informacje można też otrzymać pod nr. tel. (022) 515-94-04.

Pomorskie (2789). Sama wychowuję 12-letnią córkę, która choruje na astmę oskrzelową, ma wadę kręgosłupa. Jest pod stałą opieką alergologa i ortopedy. Wymaga systematycznego przyjmowania leków i również rehabilitacji. Utrzymujemy się z zasiłku rodzinnego i pielęgnacyjnego oraz mojej pensji, pracuję na 1/2 etatu, w sumie mamy ok. 1 tys. zł. Po zapłaceniu miesięcznych rachunków na życie zostają nam grosze. Brakuje nam na leki, żywność, odzież, środki czystości i dojazdy do lekarzy. Bardzo proszę o pomoc.

Lubuskie (2790). Mamy trzech synów w wieku 19, 18 i 11 lat. W ubiegłym roku straciłam pracę, obecnie nie mam żadnego dochodu. Pracuje tylko mąż. Nasza sytuacja jest tragiczna, a mnie zaczyna brakować już sił na dalszą walkę. Najstarszy syn miał wypadek, porusza się na wózku. Wymaga ciągłej rehabilitacji, co wiąże się z dużymi wydatkami, do tego dochodzą jeszcze leki, pampersy. Brakuje pieniędzy na kupno odzieży dla dwóch młodszych synów. Chłopcy mają 155 i 190 cm wzrostu, nr buta 40 i 43. Jest mi wstyd prosić o pomoc, ale nie mam innego wyjścia.

Zachodniopomorskie (2791). Mamy pięć córek w wieku 19, 16, 13, 12 i 11 lat oraz czterech synów - 15, 9, 5 i 2 lata. Utrzymujemy się z mojej pensji (pracuję w tartaku), która wynosi 1300 zł. Żona ze względu na stan zdrowia nie pracuje, otrzymuje zasiłek stały z opieki społecznej i zasiłek rodzinny, w sumie 1600 zł. Niestety, nie wystarcza to na utrzymanie tak dużej rodziny, brakuje właściwie na wszystko. Zbliżają się święta Bożego Narodzenia, które jak zwykle będą biedne, a o prezentach dzieci będą mogły tylko pomarzyć.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki