Dramat pani Uli z Wielbarka: Dyrektorka wyrzuciła mnie z pracy, by zatrudnić kolegę

2016-06-22 7:00

Tak się w Polsce przestrzega prawa pracy! Kiedy pani Ula Olender (49 l.) została zwolniona z pracy w przedszkolu w Wielbarku (woj. warmińsko-mazurskie), przekonana o niesłuszności tej decyzji poszła do sądu. Wygrała, sąd nakazał ją przywrócić do pracy i. I nic!

Dyrektorka placówki Małgorzata R. (52 l.) upiera się, że stanowisko pracy pani Uli zostało zlikwidowane. Przedszkolanka twierdzi jednak, że została zwolniona, bo pani dyrektor chciała zatrudnić swojego znajomego.

Kto by pomyślał, że przedszkole w spokojnej, malowniczej wsi może być miejscem tak ostrych konfliktów personalnych. Pani Ula twierdzi, że winę ponosi dyrektorka placówki. - Od swojego przyjścia szukała ofiary do zwolnienia, żeby znaleźć miejsce dla kolegi - przekonuje nas pani Olender.

Zobacz: Trzylatek bez butów wędrował po jezdni. Rodzice pijani

Faktycznie w przedszkolu pracuje mężczyzna, który wcześniej pracował z Małgorzatą R. w czasach, gdy kierowała szkołą podstawową w Wesołowie. Pani dyrektor twierdzi jednak, że nie ma to nic wspólnego ze zwolnieniem z pracy pani Ula.

- Zwolnienie pani Olender nie ma nic wspólnego z zatrudnieniem nowego nauczyciela, nie widzę niczego złego w zatrudnieniu osoby, z którą wcześniej pracowałam - powiedziała "Super Expressowi".

Dlaczego więc przedszkolanka została zwolniona? Oficjalnie - bo zostało zlikwidowane jej stanowisko pracy. Kobieta poszła jednak ze swoją sprawą do sądu, który przyznał jej rację i nakazał przywrócenie jej do pracy w przedszkolu.

Ale co znaczy wyrok sądu? Pani Ula do pracy wróciła na cztery tygodnie. Po czym znów została zwolniona. - Nie mogę tego tak zostawić, będę walczyć o przywrócenie do pracy - zapowiada przedszkolanka. Kolejna rozprawa odbędzie się przyszłym tygodniu.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki