- Taka kara to za mało - uważają rodzice. - Za to, co zrobił Ani (8 l.), Kasi (5 l.) i Hani (4 l.) ten ohydny zboczeniec, nie powinien nigdy wyjść na wolność.
Dziewczynki znosiły molestowanie dziadka, bo nie były w stanie opowiedzieć, co im robił. Nie rozumiały, dlaczego dotyka ich w taki sposób i sprawia im ból. Wiedziały jednak, że to coś bardzo złego. Przerażającego.
Przeczytaj koniecznie: Kraków: Pedofil uczył dzieci jazdy konnej i molestował nieletnie dziewczynki
Praktyki Mieczysława Ch. wyszły na jaw dopiero wtedy, gdy oddana pod jego opiekę dziewczynka zaczęła mocno krwawić. Rodzice przyprowadzili wtedy dziecko do dziadków, bo mama miała zajęcia z instruktorem ze szkoły dla kierowców. Ojciec dziewczynki postanowił podwieźć ją w umówione miejsce. W domu rodziców nie było go zaledwie kilkanaście minut. Gdy wrócił, zastał płaczącą Amelkę siedzącą na nocniku. Wokół była krew. Bez chwili namysłu ojciec dziewczynki zawiózł ją do szpitala.
- Biegły ginekolog stwierdził krwawienie z dróg rodnych dziewczynki - mówi Maria Wierzejewska-Raczyńska, prokurator rejonowy w Pile.
Lekarze powiadomili o wszystkim prokuraturę. Śledczy przesłuchali wszystkie dziewczynki. A tego, co usłyszeli, długo nie uda im się zapomnieć. Dziadek wkładał dzieciom język do ust. Kazał się całować w intymne miejsca, a potem penetrował je bezwzględnie.
Patrz też: Szczecin: Pedofil molestował 7-latkę w szkolnej toalecie
- Początkowo Mieczysław Ch. nie przyznawał się do zarzucanych mu czynów. Przyznał się do nich dopiero podczas ostatniej rozprawy - dodaje Maria Wierzejewska-Raczyńska.