Do kantoru przy ul. Przybyszewskiego wszedł mężczyzna w przyciemnianych okularach i czapce bejsbolówce na głowie. Zapytał o kurs funtów angielskich. W ręku trzymał torbę foliową. Po krótkiej wymianie zdań z siedzącą za szybą kasjerką próbował wcisnąć reklamówkę w otwór do podawania pieniędzy. - Po co mi ta torba? - spytała zdziwiona kobieta.
- To jest napad! - powiedział i wyciągnął broń. Kasjerka zaczęła podawać banknoty. - Więcej! Nie zależy mi na życiu, mam raka - poganiał ją bandzior. Kiedy przestępca zabrał wszystkie pieniądze z kasy, kazał się odsunąć kasjerce pod ścianę i spokojnie wyszedł. Wielkość jego łupu nie jest znana, nieoficjalnie mówi się o kilkudziesięciu tysiącach złotych.
Chwilę później kobieta zadzwoniła na policję. Do ścigania bandyty włączył się też detektyw Krzysztof Rutkowski. Informacje o rabusiu można przekazywać policji w Łodzi - tel.: 42 665 22 50 lub 997 w całej Polsce.
Zobacz też: AFERA TAŚMOWA. Tu Sienkiewicz i Belka odstrzelili Rostowskiego!
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail