OPARZNO. Maria Tokarska i jej wnuk cudem przeżyli napad: SĄSIEDZI TORTUROWALI nas całą noc ZDJĘCIA

2011-10-04 21:00

To była najgorsza noc w życiu Marii Tokarskiej (63 l.) i jej wnuka Gabriela (11 l.) z Oparzna w Zachodniopomorskiem. Dwaj mężczyźni z sąsiedniej wsi włamali się do ich domu. Torturowali przez kilka godzin i okradli ze wszystkiego, co miało jakąś wartość. - Myślałam, że to ostatnie chwile naszego życia - mówi pani Maria.

Maria Tokarska od trzech lat mieszka w domu na poboczu wsi jedynie z wnukiem. Córka z mężem wyjechali za granicę zarabiać na lepszy byt. Oboje starali się, by Gabrielowi niczego nie brakowało, przysyłali pieniądze, sprzęt elektroniczny.

Wieść o tym rozniosła się po okolicy... Był wieczór. Pani Maria oglądała z wnukiem program telewizyjny. Nie słyszeli, jak przez piwniczne okno do ich domu wchodzą bandyci. Nagle stanęli przed nimi. Mieli w rękach noże i coś, co wyglądało na broń.

Byli w kominiarkach, ale kobieta rozpoznała po głosie mężczyznę z sąsiedniej wsi.

- Byłam w szoku. Nie mogłam z siebie wydusić ani słowa. Przywiązali nas do krzeseł i zaczęli mnie bić - opowiada pani Maria.

- Chcieli wiedzieć, gdzie są pieniądze. Gdy nie odpowiadałam, dostawałam cios w twarz. A jeden z nich, gdy mnie tłukł, zdejmował kominiarkę. To on groził mi gwałtem, obnażał się przede mną. Byłam przekonana, że zabije mnie i wnuka, skoro przestał ukrywać twarz - dodaje.

Ostatecznie bandyci zabrali tysiąc złotych, złoty pierścionek oraz mnóstwo elektronicznych rzeczy. Ale nie przepuścili też lornetce, paczce kawy, trzem kilogramom wędlin oraz butelkom wina.

Odcięli kabel telefoniczny, a dotkliwie pobitą kobietę i jej wnuczka zostawili skrępowanych i zakneblowanych. Bandyci byli tak zajęci, że na podłodze zostawili nóż. Gabriel jakimś sposobem doczołgał się do niego, przeciął swoje więzy i oswobodził babcię.

Jednak oboje tak się bali, że dopiero rano chłopiec pobiegł po pomoc do najbliższych sąsiadów. - Po napadzie zaczęłam się jąkać. Cały czas boję się, że ktoś może zrobić mnie i mojej rodzinie krzywdę - mówi pani Maria. Jej córka natychmiast przyjechała na stałe do domu. Za granicą został jedynie zięć.

Proces bandytów, Damiana I. (21 l.) i Pawła K. (20 l.), właśnie się rozpoczął przed koszalińskim sądem. Grozi im do 15 lat więzienia.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki