Porwał ukochaną i wywiózł w bagażniku

2013-12-14 4:00

Rozbity nissan leżał na dachu. W środku ratownicy nie znaleźli nikogo, nagle z bagażnika dobiegł ich głośny łomot. Wewnątrz znajdowała się dziewczyna. Piękna, zakrwawiona, na dłoniach miała kajdanki. - Porwał mnie były chłopak - zdążyła powiedzieć, nim zawieźli ją do szpitala.

Chełmno, czwartek, godzina 22. Pod dom Jagody M. (16 l.) podjechał znajomy jej nissan. Były chłopak Bartosz R. (21 l.) przyjechał pogadać. Przywiózł ze sobą przyjaciela, Łukasza P. (26 l.). Dziewczyna zgodziła się na wspólną przejażdżkę. Nie znała ich zamiarów, nie wiedziała, że mają ze sobą kajdanki.

Rozmowa była trudna. On chciał do niej wrócić, a ona nie chciała o tym słyszeć. - Zawieź mnie natychmiast do domu! - krzyknęła, chwilę potem na jej dłoniach zatrzasnęły się kajdanki. Była godzina 1 w nocy. Bandyci wsadzili ją do bagażnika, ruszyli i otworzyli pierwsze piwo.

PRZECZYTAJ: SZOK! Dziecko od urodzenia trzymane w bagażniku?!

Była godzina 4 w nocy, a oni bardzo pijani. W miejscowości Lisi Ogon pod Bydgoszczą nissan wpadł w poślizg i przewrócił się na dach. Bartosz i Łukasz uciekli, pozostawiając w bagażniku uwięzioną Jagodę.

Ratownicy usłyszeli rozpaczliwe stukanie z bagażnika. Otworzyli go i oswobodzili dziewczynę. Policja wytropiła zbiegów. Gdy ich znaleźli, byli kompletnie pijani. - Dlatego jeszcze ich nie przesłuchaliśmy. Zrobimy to, gdy wytrzeźwieją - mówi nadkomisarz Maciej Daszkiewicz, rzecznik bydgoskiej policji.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki