93. minuta meczu. Po dośrodkowaniu w pole karne Arki dochodzącego do piłki Andrzeja Rybskiego szarpie za koszulkę Krzysztof Sobieraj.
- Karny, karny! - wrzeszczy wściekle 8 tysięcy fanów Lechii, gdy ich napastnik pada na murawę. Po chwili kibice wpadają w euforię, kiedy sędzia boczny zdaje się sygnalizować faul. Arbiter główny Marcin Szulc jednak ma inne zdanie. Nie dyktuje "jedenastki" i po chwili "święta wojna" kończy się remisem 0:0.
Rządził strach
Aż 9 lat kibice z Trójmiasta czekali na swoje wielkie derby. Ostatni raz, gdy Arka grała z Lechią (23 maja 1998 r.) żadnej z drużyn nie udało się strzelić gola. Wczoraj też fani w Gdańsku nie doczekali się bramek.
- Tak to już jest w takich meczach. Nerwowa atmosfera na trybunach udziela się piłkarzom i na boisku rządzi strach. Teraz też obie strony głównie bały się, żeby nie przegrać - tłumaczył Rybski, najlepszy w zespole gospodarzy.
Ten strach przed porażką zupełnie spętał nogi piłkarzom Lechii na początku spotkania. Po trzech minutach Arka mogła prowadzić już 2:0, ale najpierw Bartosz Ława w idealnej sytuacji strzelił tuż nad poprzeczką, a chwilę później Krzysztof Sobieraj uderzył z kilku metrów za lekko. Potem działo się coraz mniej.
Nie było kołyski
- Po prostu obie drużyny świetnie się do tego meczu przygotowały. Ani Arka nie pozwoliła nam na zbyt wiele, ani my Arce - tłumaczył szkoleniowiec Lechii, Dariusz Kubicki, ostatnio bardziej znany jako Dariusz K. (zatrzymany przez CBA, po zwolnieniu z aresztu wrócił na trenerską ławkę).
Z bezbramkowego wyniku najbardziej niezadowolony był Łukasz Kowalski. Obrońca Arki we wtorek rano został ojcem maleńkiej Nadii i bardzo chciał wykonać z kolegami "kołyskę".
- Ale nie było okazji - komentował smutno.
Czołówka tabeli II ligi
1. Piast 14 28 21-12
2. Śląsk 14 27 16-8
3. Wisła P. 15 27 29-23
4. Znicz 15 26 26-14
5. Polonia 14 25 22-12
6. Lechia 14 25 24-15
7. Arka 15 24 27-14
Mecz Polonii z Turem zakończył się po zamknięciu tego wydania.