Andrzej L. (40 l.) to człowiek od lat znany wymiarowi sprawiedliwości. Organizator gry w trzy kubki w nadmorskich kurortach był już karany za nielegalny hazard. Ale nic sobie nie robił z mało dolegliwych kar i wciąż puszczał z torbami naiwnych turystów. Aż kilkoro z nich, straciwszy większą gotówkę, oskarżyło go o oszustwo. Na czym ono miałoby polegać?
- W tej grze chodzi o to, aby wskazać, pod którym kubkiem znajduje się szklana kulka. Rzecz w tym, że sprytny oszust żonglując kubkami niepostrzeżenie chowa ją w dłoni, więc gracze nie mają żadnych szans na wygranie - dowodził Krzysztof Markiewicz, iluzjonista z 10-letnim stażem, którego prokuratura powołała na biegłego. I pokazywał śledczym, jak się taką kulkę chowa.
Ale w kołobrzeskim sądzie nie było już tak łatwo. Na sali rozpraw wyświetlono film, na którym oskarżony Andrzej L. ogrywa w trzy kubki turystów. Krzysztof Markiewicz miał wyjaśnić, gdzie tu jest iluzja. I uznał, że ma problem. - Kamera pokazuje grę od góry, z tej perspektywy niewiele widać. Przydałby się inny kąt widzenia, z dołu - mówił iluzjonista. - Najlepiej byłoby przeprowadzić eksperyment procesowy.
Sędzia Marek Grzymkowski chętnie przystał na tę propozycję. I tak na ławie oskarżonych pojawiły się trzy kubki, w które mieli zagrać oskarżony z iluzjonistą. I ekspert przegrał! - Gdy zobaczyłem na własne oczy, jak ten facet gra, to nie pozostaje mi nic innego, jak uznać, że to majstersztyk - wyznał z podziwem. A sąd uniewinnił Andrzeja L.
Zobacz: Groził ekspedientce nożem – ukradł 40 zł. Szuka go policja