Maraton w Rotterdamie w świecie biegaczy uznawany jest za jeden z najbardziej prestiżowych i najszybszych. To właśnie w tym pięknym holenderskim mieście wielu zawodników stara się pobić rekordy życiowe. Niestety, czasami odbija się to na ich zdrowiu. Tak było w przypadku niedzielnej rywalizacji, do której stanął redaktor Lis. - Tomek od dawna zmaga się z kamicą nerkową - mówi nam nieoficjalnie bliski współpracownik Lisa. To mogła być przyczyna zasłabnięcia dziennikarza.
Znany dziennikarz ukończył bieg w Rotterdamie na niezłym 687. miejscu na prawie 12 tysięcy uczestników. Dystans 42 kilometrów przebiegł w czasie 3 godzin 3 minut i 40 sekund. To rezultat o niecałą godzinę gorszy od zwycięzcy maratonu Etiopczyka Abera Kumy (25 l.). Organizm dziennikarza jednak źle zniósł taki wysiłek, redaktor poczuł się słabo i trafił do szpitala. Odwołać trzeba było jego wczorajszy program w TVP "Tomasz Lis Na Żywo". "Programu nie będzie, bo lekarze nie pozwalają mi jeszcze wsiąść do samolotu. Wczoraj po południu rzeczywiście poczułem się nie najlepiej, ale błyskawicznie dochodzę do siebie" - napisał w oświadczeniu popularny dziennikarz.
Koledze Lisowi życzymy szybkiego powrotu do formy.
Zobacz też: Bieganie to ich pasja