Igor Zalewski

i

Autor: Super Express

Miejskie safari

2018-10-01 5:08

 Niestety, w tramwajach i autobusach nie ma żadnych bufetów co rodzi niewygody dla turystów. Może warto byłoby takie ekspedycje kończyć w budce z kebabami. Byłby to naprawdę mocny akcent na zakończenie niezapomnianej wycieczki - pisze w swoim najnowszym felietonie Igor Zalewski. 

Wśród liderów Platformy Obywatelskiej bardzo popularny stał się ostatnio nowy rodzaj turystki miejskiej. Chodzi o tak zwany tramwaing, autobusing i metroing, łącznie znany jako transporting.

Rozrywka jest prosta, ale ekskluzywna i ma posmak egzotyki. Zgodnie z najnowszymi trendami turystycznymi, daje uczestnikom możliwość obcowania z prawdziwą kulturą mieszkańców, a nie cepeliadą robioną pod turystów. Z dala od pięciogwiazdkowych hoteli z all inclusive, basenami oraz spa, podróżnicy wtapiają się w autentyczny krajobraz i mają niesamowitą okazję na bezpośredni kontakt z lokalesami. Ci lubiący ryzyko mogą zrezygnować z miejsc siedzących i – na własną odpowiedzialność – uprawiać transporting na stojaka.

Ze zdjęć zamieszczanych w mediach społecznościowych przez liderów PO wnioskować można, że ten nowy rodzaj turystyki przynosi ogromną satysfakcję. Uśmiechnięte twarze Grzegorza Schetyny czy Rafała Trzaskowskiego w wagonach metra pokazują frajdę, jaką ma turysta uprawiający transporting. Na pamiątkowych fotografiach widać, że rozrywka jest całkowicie bezpieczna mimo kontaktu z tubylcami. Mało tego. Niektórzy tubylcy zgadzają się na wspólne zdjęcia i to chyba najlepsze pamiątki z takiego bezkrwawego safari. Warto podkreślić, że miejscowi nie żądają pieniędzy za pozowanie, co dobitnie pokazuje, że nie są oni jeszcze skażeni masową turystyką, lecz zwyczajnie, po ludzku życzliwie nastawieni do globtroterów z innego wymiaru kulturowego. To prawdziwy powiew świeżości. Przemysł turystyczny dotarł już bowiem prawie wszędzie, niszcząc relacje oparte na wzajemnej ciekawości, a rozbudzając w miejscowych plemionach żądze zysku.

Ale tego nie doświadczymy w warszawskim metrze. Nie ma tu magnesów na lodówkę i pamiątkowych figurek made in China. Są prawdziwi ludzie, którzy świetnie prezentują się na Instagramie i Facebooku. Nic dziwnego, że politycy PO uprawiają transporting z ogromnym zaangażowaniem.

Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić… Słabym punktem takich wypraw jest catering. Podczas miejskiego safari przydałoby się czasem coś podjeść, czegoś się napić. Niestety, w tramwajach i autobusach nie ma żadnych bufetów co rodzi niewygody dla turystów. Może warto byłoby takie ekspedycje kończyć w budce z kebabami. Byłby to naprawdę mocny akcent na zakończenie niezapomnianej wycieczki.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki