Leszek Miller

i

Autor: Super Express

Helsinki

2018-07-18 6:16

Po wspólnej konferencji prasowej Donalda Trumpa i Władimira Putina w Helsinkach były dyrektor CIA John O. Brennan dosadnie zaatakował swojego prezydenta: „To nie było nic innego jak zdrada. Słowa Trumpa nie tylko były kretyńskie, ale wskazały, że siedzi on w całości w kieszeni Putina.

Wszyscy, którzy załamują ręce nad brutalnością życia politycznego w Polsce mogą zobaczyć, jak to wygląda gdzie indziej. Po wspólnej konferencji prasowej Donalda Trumpa i Władimira Putina w Helsinkach były dyrektor CIA John O. Brennan dosadnie zaatakował swojego prezydenta: „To nie było nic innego jak zdrada. Słowa Trumpa nie tylko były kretyńskie, ale wskazały, że siedzi on w całości w kieszeni Putina. Republikańscy patrioci: gdzie jesteście?".
Patrioci objawili się w słowach Michaela Steelea, który zauważył, że tak przebiega konferencja prasowa, kiedy „agent spotyka się z oficerem prowadzącym” oraz Johna McCaina z oceną, że w stolicy Finlandii miało miejsce jedno z najbardziej haniebnych wystąpień prezydenta USA. Inni politycy opozycyjni wobec Trumpa też nie przebierali w słowach stąd takie epitety jak "zdrajca", "tchórz", "agent" przeszywały waszyngtońskie powietrze jak błyskawice.
Eksplozję gniewu wywołały pytania o wpływ rosyjskiego wywiadu na kampanię prezydencką w USA. Trump uznał, że wierzy w zapewnienia Putina, że ingerencja nie miała miejsca wbrew opiniom przedstawionym mu przez FBI. Śledztwo w tej sprawie uznał za katastrofalne i negatywnie oddziałujące na wzajemne relacje. Amerykańskie służby i wspierający je politycy zareagowali z oburzeniem uznając, że prezydent ich dezawuuje i ma gdzieś ich kompetencje. Wszyscy zapomnieli o faktach z przeszłości jak chociażby o raportach CIA, w których informowano polityków w Waszyngtonie o irackiej broni masowego rażenia, której nie było.

W moim ulubionym serialu „Homeland” agentka CIA Carrie Mathison walczy dzielnie z arabskimi terrorystami, a później z Rosjanami o bezpieczeństwo USA i „wolnego świata”. Bierze też udział w zaciekłej walce wewnętrznej między różnymi grupami politycznych interesów.
W pełnej napięcia akcji tuż przed spotkaniem amerykańskiego prezydenta z przywódcą Rosji specjalny prokurator przedstawia listę 12 agentów rosyjskiego wywiadu, którzy ingerowali w wybory prezydenta Stanów Zjednoczonych. Mimo to szczyt dochodzi do skutku więc zaraz po nim amerykańskie służby aresztują Rosjankę podejrzewaną o szpiegostwo. Tych scen nie ma w filmie, bo scenarzystom zabrakło wyobraźni, ale za to podczas wizyty Trumpa w Europie zdarzyły się naprawdę. Realne życie polityczne stało się bardziej niezwykłe niż fabuła szpiegowskiego serialu.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki