Białoruś zapłonęła TYSIĄCEM zniczy. Władze pobiły na śmierć Romana Bodnarenkę. UE reaguje

2020-11-13 16:38

Jak donosi agencja Reuters tysiące ludzi niosących znicze i kwiaty zebrało się w czwartek w Mińsku, aby upamiętnić tragiczną śmierć 31-letniego artysty Romana Bodnarenki. Bodnarenko zmarł w czwartek wieczorem po pobiciu przez zamaskowanych mężczyzn w Mińsku. Unia Europejska rozważa wprowadzenie nowych sankcji wobec osób na Białorusi.

Roman Bondarenko, artysta i jeden z protestujących wobec rządów Aleksandra Łukaszenki, zmarł w szpitalu. Wiadomość o jego śmierci rozeszła się za pośrednictwem mediów społecznościowych, a tysiące ludzi zebrało się późnym czwartkowym wieczorem na Placu Przemian w białoruskiej stolicy. Jak podaje niezależny portal Tut.by Roman Bondarenko wyszedł z domu po tym, jak nieznani, zamaskowani mężczyźni ubrani po cywilnemu zrywali z jednego z ogrodzeń na Placu Przemian biało-czerwone wstążki. Między jednym ze zrywających a Bodnarenką miało dojść do ostrej wymiany zdań, a w pewnym momencie na 31-latka rzucił się zamaskowany mężczyzna. Doszło do szarpaniny i bójki, a Bodnarenko został „profesjonalnie zatrzymany” i przewieziony na jeden z komisariatów w Mińsku. Trafił do szpitala, a według policjantów zmarł w wyniku obrażeń poniesionych w trakcie bójki. 

Białorusini po wieści o śmierci 31-latka brutalnie pobitego przez białoruskie służby udające cywilów zebrali się na Placu Przemian, skandowano „Niech żyje Białoruś!”, „Nie zapomnimy”. Ogłoszono też minutę ciszy, a cały plac zapłonął tysiącami zniczy. Mimo późnych godzin wieczornych milicja nie interweniowała i nie rozganiała protestujących. 

„Roman Bondarenko został zabity przez współpracowników reżimu. Stał się niewinną ofiarą nieludzkiego systemu, który uważa życie ludzi za koszt władzy. Wszyscy rozumiemy, że na jego miejscu mógł być dowolny spokojny człowiek” - skomentowała białoruska liderka opozycji Swietłana Cichanouska. Zareagował również litewski minister spraw zagranicznych. „Jestem zszokowany śmiercią Romana Bandarenki” - napisał na Twitterze Linas Linkevicius. Do śmierci Bodnarenki odniosła się również Unia Europejska, która „zdecydowanie potępiła” śmierć białoruskiego artysty, który zmarł po zatrzymaniu go przez policję w Mińsku. Rzecznik Unii Europejskiej powołał się na doniesienia o pobiciu mężczyzny przez funkcjonariuszy policji w cywilu, choć te doniesienia dementowały białoruskie władze.

Marsz Niepodległości. Tych brutali szuka warszawska policja

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki