Janusz Skowron: Jestem szczęściarzem

2013-08-11 2:00

Janusza Skowrona Polonii chyba przedstawiać nie trzeba – to dobrze znany społecznik z duszą artysty. Jego dorosłe życie artystyczne grafika-malarza i propagatora sztuki zaczęło się w latach 70. w Lublinie, kiedy współtworzy galerię Kont (1978). Po tym jak został nowojorczykiem z wyboru, nie wystarczało mu uprawianie własnej sztuki i jej eksponowanie w galeriach, więc zaczął promować prace innych. Od 14 lat działa w międzynarodowej Emotionalists Artists Group, wystawia też indywidualnie. Od lat swoimi pracami bezinteresownie wspiera przeróżne aukcje charytatywne w Nowym Jorku i w Polsce. Dobrze znają go również polonijni seniorzy, którym od lat – z powodzeniem – organizuje wolny czas. Dziś Janusz Skowron Czytelnikom „Super Expressu” opowiada jak się realizuje jego Amerykański Sen.

Większość mojej rodziny ze strony ojca wyjechała przed I wojną światową do Ameryki. Moi dziadkowie pobrali się w Central Falls, RI w 1914 roku. W latach 30. powrócili na stałe do wolnej Polski. W niej urodził się mój ojciec. Po wielu, wielu latach moi rodzice, rodzeństwo i ja ze swoją rodziną zdecydowaliśmy się na emigrację szlakiem przodków. Decyzja była bardzo trudna, ale dzięki amerykańskiemu obywatelstwu ojca (nabył je po swoich rodzicach) lecieliśmy za ocean już jako rezydenci USA.

Nowy Jork przywitał mnie słońcem

W listopadzie 1989 w Polsce była już zima, a ja wylądowałem na lotnisku JFK w gorącym i kolorowym Nowym Jorku. Pamiętam pierwszy spacer po Woodhaven, gdzie znajdował się mój skromny pokoik w głośnym wielopiętrowym budynku, obok ruchliwej Jamaica Ave. i nadziemnego, hałaśliwego subwaya. Później miałem dwa dni na aklimatyzację i ...do pracy. Początki nie były łatwe. Amerykańską „praktykę robotniczą” przeszedłem we włoskiej stolarni, gdzie pracowało dużo Polaków, a właścicielem był Tony Fiore. Od pierwszych wolnych chwil nie zaniedbywałem mojej miłości do sztuki. Dużo rysowałem i malowałem. Robiłem obrazy na zamówienie, głównie dla Amerykanów.W 1990 roku byłem studentem Midtown School of Business na Manhattanie, gdzie m.in. pobierałem moje pierwsze lekcje języka angielskiego. Zacząłem intensywnie poznawać nowojorską metropolię i jej okolice. Wystawy zaczęły się pod koniec lat 90. Przed moją indywidualną wystawą dedykowaną kilka miesięcy wcześniej zmarłemu ojcu, w Skulski Gallery w maju 1999 r., poznałem prof. Lubomira Tomaszewskiego, który odwiedził mnie w Woodhaven. Obejrzał prace i zaproponował wspólne wystawy z grupą Emocjonalistów. I tak, w styczniu i lutym 1999 roku brałem udział w pokazach grupy w Great Neck, Stamford i Bostonie. Z Emocjonalistami jestem związany do dziś. W marcu 2014 grupa obchodzić będzie swoje 20-lecie działalności.

Wystawy na całym świecie

Mam satysfakcję, że mogłem osobiście zorganizować wiele wystaw grupy. Wszystkie, zarówno te indywidualne, jak i zbiorowe, były dla mnie ważne. Ale najmilej wspominam pokazy na Uniwersytecie Harvard w Cambridge (z Evą Rubinstein i Lubkiem Tomaszewskim), w galeriach nowojorskich (Chelsea), manhattańskim Central Parku, w Waszyngtonie, w Bostonie i w Asto Museum w Los Angeles. Poza Stanami inne wielkie wydarzenia artystyczne z moim udziałem to wystawa w galerii Roi Dore w Paryżu i Międzynarodowe Salony Jesienne w Zamku króla Stanisława Leszczyńskiego w Luneville. Były też inne” Niemcy w Fotura Galerie w Furth i w Norymberdze, Dania: duża wystawa w Farum Kulturhus Gallery w Kopenhadze, Azja: wystawy w Sejong Center w Seulu i w festiwalu GIAF w Pekinie i wreszcie w Polsce. Wystawiałem w Lublinie i Starachowicach, w Zamku Królewskim w Niepołomicach, w Zamku w Liwiu nad Liwcem, warszawskim Aktynie, i w Starej Prochowni, w Muzeum Kazimierza Pułaskiego w Warce, w krakowskim Pałacu pod Baranami i w elbląskiej Galerii Spatium Novum. Od wielu lat wystawiane są moje rysunki w pokonkursowych pokazach im. Andriollego w Nałęczowie. Organizowałem wystawy w 12 nowojorskich festiwalach „Chopin and Friends” (1999-2010). Współtworzyłem galerię Shtooka na Manhattanie (2006), a od 2007 roku samodzielnie organizuję wystawy w kawiarni Starbucks (odbyło się już 78 pokazów). W Stanach i Europie udało mi się zrealizować kilka wystawienniczych projektów. Przedostatni to; „Entropy of Art”, czyli międzynarodowa wystawa sztuki na papierze 14 artystów (pokazywana w latach 2008-2009 w USA i w Polsce) oraz ostatni „Transformations” z trzema grupami: Emotionalists z Nowego Jorku, Krakart z Los Angeles i Via Varsovia z Warszawy. Po wernisażu w Nowym Jorku był on pokazywany w Los Angeles, Paryżu, Warszawie, na Ukrainie, w Lublinie i z końcem tego roku powraca do nowojorskiej Emart Gallery. Bardzo lubię organizować wystawy w kierowanej przez Zosię Kłopotowską galerii Kuriera Plus.

Tworzyłem ilustracje do wierszy

Wypada mi również wspomnieć o wydanych dwóch pionierskich tomikach: poezji Bolesława Leśmiana (2011) i Pablo Nerudy (2012) w tłumaczeniu Mariana Chlabicza, z moimi ilustracjami. Od kilku lat dokumentuję filmami wideo wydarzenia i miejsca w Nowym Jorku, jak i poza nim. Na moim kanale You Tube zamieściłem ponad 200 krótkich relacji. Jestem zaangażowany w działalność nowojorskiej Polonii. Od lat swoimi pracami bezinteresownie wspieram przeróżne aukcje charytatywne w Nowym Jorku i w Polsce...Od 2004 roku opiekuję się Klubem Poetów Telimena. Wydaliśmy sześć tomików poezji i prozy. Kolejny w przygotowaniu.

Opiekuję się seniorami

Bardzo ważną dla mnie działalnością pozaartystyczną jest moja praca z seniorami. W Polsce, po studiach, uczyłem młodzież sztuki, a tutaj zostałem przyjęty do pracy w Klubie Seniora Krakus (2002) działającym przy Centrum Polsko-Słowiańskim. Było to dla mnie nowe doświadczenie. Wypełniałem im krakusowski czas spotkaniami, kabaretem, teatrem, wystawami, wycieczkami, poezją i sztuką. Tak działo się przez ponad osiem lat. W roku 2012 dostałem propozycję zorganizowania nowego klubu dla polskich seniorów. Od lutego br., jako jeden z dyrektorów Amber Health Adult Day Care Center, prowadzę działalność w siedzibie klubu na Williamsburgu.

Mam wspaniałą rodzinę

Jestem szczęśliwy, że wyjazd do Stanów spotkał się z aprobatą mojej żony Ani. Tym bardziej, że wcześniej nigdy nie marzyliśmy o opuszczeniu kraju. Mimo dobrej pracy i silnych więzi ze swoją mamą (Ania jest jedynaczką) nie bała się zmian. Chciała być przy mnie, bez względu na miejsce. Chłopcy byli za mali, by mieć w tej sprawie coś do powiedzenia. W naszym życiu jest mnóstwo ciekawych wydarzeń, osiągnięć i radości. Każdy znalazł miejsce dla siebie, w którym czuje się spełniony. Ania przekwalifikowała się i od 18 lat pracuje w jednym z nowojorskich szpitali. W swą niełatwą pracę wkłada wiele serca, współczucia i oddania dla swoich pacjentów. Pasją Ani są podróże. Jest doskonałym przewodnikiem naszych wypraw. Starszy syn Artur poszedł w moje ślady. Ukończył Art and Design High School na Manhattanie, po czym zdobył tytuł magistra pedagogiki i sztuki na Queens College. Jest nie tylko kreatywnym artystą, ale również muzykiem i poetą. Ma na swoim koncie wiele indywidualnych i zbiorowych wystaw, oraz kilka wyróżnień artystycznych. Duma i wzruszenie towarzyszyły nam, m.in. gdy jako nastolatek występował na koncertach pianistycznych w Steinway i Cami Hall. Młodszy syn Miłosz jest niezłym gitarzystą. Ukończył czteroletnie studia biznesowe w Baruch College oraz...nowojorską Akademię Policyjną. Obecnie zawodowo związany z NYPD. Obaj synowie mówią doskonale po polsku, co nas bardzo cieszy.

Czuje się człowiekiem spełnionym

W artystycznych planach: cykl wystaw jubileuszowych grupy Emocjonalistów w Nowym Jorku i w Europie oraz kolejne pokazy w kawiarni Starbucks. Wraz z żoną Anią chciałbym wyjechać w podróż życia dookoła świata. Moimi największymi amerykańskimi sukcesami są: działalność artystyczna i promocyjna, satysfakcja z pracy z seniorami, udana rodzina, piękne mieszkanie z widokiem na Manhattan i ...rzucenie palenia i alkoholu.Bardzo brakuje mi Polski, a w niej trzech sentymentalnych miejsc: Kolbuszowej, Lublina i Starachowic.

Wysłuchała Agnieszka Granatowska

 

 

Amerykański sen Janusza Skowrona
Jestem szczęściarzem
Janusza Skowrona Polonii chyba przedstawiać nie trzeba – to dobrze znany społecznik z duszą artysty. Jego dorosłe życie artystyczne grafika-malarza i propagatora sztuki zaczęło się w latach 70. w Lublinie, kiedy współtworzy galerię Kont (1978). Po tym jak został nowojorczykiem z wyboru, nie wystarczało mu uprawianie własnej sztuki i jej eksponowanie w galeriach, więc zaczął promować prace innych. Od 14 lat działa w międzynarodowej Emotionalists Artists Group, wystawia też indywidualnie. Od lat swoimi pracami bezinteresownie wspiera przeróżne aukcje charytatywne w Nowym Jorku i w Polsce. Dobrze znają go również polonijni seniorzy, którym od lat – z powodzeniem – organizuje wolny czas. Dziś Janusz Skowron Czytelnikom „Super Expressu” opowiada jak się realizuje jego Amerykański Sen.
Większość mojej rodziny ze strony ojca wyjechała przed I wojną światową do Ameryki. Moi dziadkowie pobrali się w Central Falls, RI w 1914 roku. W latach 30. powrócili na stałe do wolnej Polski. W niej urodził się mój ojciec. Po wielu, wielu latach moi rodzice, rodzeństwo i ja ze swoją rodziną zdecydowaliśmy się na emigrację szlakiem przodków. Decyzja była bardzo trudna, ale dzięki amerykańskiemu obywatelstwu ojca (nabył je po swoich rodzicach) lecieliśmy za ocean już jako rezydenci USA.
Nowy Jork przywitał mnie słońcem
W listopadzie 1989 w Polsce była już zima, a ja wylądowałem na lotnisku JFK w gorącym i kolorowym Nowym Jorku. Pamiętam pierwszy spacer po Woodhaven, gdzie znajdował się mój skromny pokoik w głośnym wielopiętrowym budynku, obok ruchliwej Jamaica Ave. i nadziemnego, hałaśliwego subwaya. Później miałem dwa dni na aklimatyzację i ...do pracy.
Początki nie były łatwe. Amerykańską „praktykę robotniczą” przeszedłem we włoskiej stolarni, gdzie pracowało dużo Polaków, a właścicielem był Tony Fiore. Od pierwszych wolnych chwil nie zaniedbywałem mojej miłości do sztuki. Dużo rysowałem i malowałem. Robiłem obrazy na zamówienie, głównie dla Amerykanów.
W 1990 roku byłem studentem Midtown School of Business na Manhattanie, gdzie m.in. pobierałem moje pierwsze lekcje języka angielskiego. Zacząłem intensywnie poznawać nowojorską metropolię i jej okolice.
Wystawy zaczęły się pod koniec lat 90. Przed moją indywidualną wystawą dedykowaną kilka miesięcy wcześniej zmarłemu ojcu, w Skulski Gallery w maju 1999 r., poznałem prof. Lubomira Tomaszewskiego, który odwiedził mnie w Woodhaven. Obejrzał prace i zaproponował wspólne wystawy z grupą Emocjonalistów. I tak, w styczniu i lutym 1999 roku brałem udział w pokazach grupy w Great Neck, Stamford i Bostonie. Z Emocjonalistami jestem związany do dziś. W marcu 2014 grupa obchodzić będzie swoje 20-lecie działalności.
Wystawy na całym świecie
Mam satysfakcję, że mogłem osobiście zorganizować wiele wystaw grupy. Wszystkie, zarówno te indywidualne, jak i zbiorowe, były dla mnie ważne. Ale najmilej wspominam pokazy na Uniwersytecie Harvard w Cambridge (z Evą Rubinstein i Lubkiem Tomaszewskim), w galeriach nowojorskich (Chelsea), manhattańskim Central Parku, w Waszyngtonie, w Bostonie i w Asto Museum w Los Angeles.
Poza Stanami inne wielkie wydarzenia artystyczne z moim udziałem to wystawa w galerii Roi Dore w Paryżu i Międzynarodowe Salony Jesienne w Zamku króla Stanisława Leszczyńskiego w Luneville. Były też inne” Niemcy w Fotura Galerie w Furth i w Norymberdze, Dania: duża wystawa w Farum Kulturhus Gallery w Kopenhadze, Azja: wystawy w Sejong Center w Seulu i w festiwalu GIAF w Pekinie i wreszcie w Polsce.
Wystawiałem w Lublinie i Starachowicach, w Zamku Królewskim w Niepołomicach, w Zamku w Liwiu nad Liwcem, warszawskim Aktynie, i w Starej Prochowni, w Muzeum Kazimierza Pułaskiego w Warce, w krakowskim Pałacu pod Baranami i w elbląskiej Galerii Spatium Novum. Od wielu lat wystawiane są moje rysunki w pokonkursowych pokazach im. Andriollego w Nałęczowie. Organizowałem wystawy w 12 nowojorskich festiwalach „Chopin and Friends” (1999-2010). Współtworzyłem galerię Shtooka na Manhattanie (2006), a od 2007 roku samodzielnie organizuję wystawy w kawiarni Starbucks (odbyło się już 78 pokazów). W Stanach i Europie udało mi się zrealizować kilka wystawienniczych projektów. Przedostatni to; „Entropy of Art”, czyli międzynarodowa wystawa sztuki na papierze 14 artystów (pokazywana w latach 2008-2009 w USA i w Polsce) oraz ostatni „Transformations” z trzema grupami: Emotionalists z Nowego Jorku, Krakart z Los Angeles i Via Varsovia z Warszawy. Po wernisażu w Nowym Jorku był on pokazywany w Los Angeles, Paryżu, Warszawie, na Ukrainie, w Lublinie i z końcem tego roku powraca do nowojorskiej Emart Gallery. Bardzo lubię organizować wystawy w kierowanej przez Zosię Kłopotowską galerii Kuriera Plus.
Tworzyłem ilustracje do wierszy
Wypada mi również wspomnieć o wydanych dwóch pionierskich tomikach: poezji Bolesława Leśmiana (2011) i Pablo Nerudy (2012) w tłumaczeniu Mariana Chlabicza, z moimi ilustracjami. Od kilku lat dokumentuję filmami wideo wydarzenia i miejsca w Nowym Jorku, jak i poza nim. Na moim kanale You Tube zamieściłem ponad 200 krótkich relacji. Jestem zaangażowany w działalność nowojorskiej Polonii. Od lat swoimi pracami bezinteresownie wspieram przeróżne aukcje charytatywne w Nowym Jorku i w Polsce...Od 2004 roku opiekuję się Klubem Poetów Telimena. Wydaliśmy sześć tomików poezji i prozy. Kolejny w przygotowaniu.
Opiekuję się seniorami
Bardzo ważną dla mnie działalnością pozaartystyczną jest moja praca z seniorami. W Polsce, po studiach, uczyłem młodzież sztuki, a tutaj zostałem przyjęty do pracy w Klubie Seniora Krakus (2002) działającym przy Centrum Polsko-Słowiańskim. Było to dla mnie nowe doświadczenie. Wypełniałem im krakusowski czas spotkaniami, kabaretem, teatrem, wystawami, wycieczkami, poezją i sztuką. Tak działo się przez ponad osiem lat. W roku 2012 dostałem propozycję zorganizowania nowego klubu dla polskich seniorów. Od lutego br., jako jeden z dyrektorów Amber Health Adult Day Care Center, prowadzę działalność w siedzibie klubu na Williamsburgu.
Mam wspaniałą rodzinę
Jestem szczęśliwy, że wyjazd do Stanów spotkał się z aprobatą mojej żony Ani. Tym bardziej, że wcześniej nigdy nie marzyliśmy o opuszczeniu kraju. Mimo dobrej pracy i silnych więzi ze swoją mamą (Ania jest jedynaczką) nie bała się zmian. Chciała być przy mnie, bez względu na miejsce. Chłopcy byli za mali, by mieć w tej sprawie coś do powiedzenia.
W naszym życiu jest mnóstwo ciekawych wydarzeń, osiągnięć i radości. Każdy znalazł miejsce dla siebie, w którym czuje się spełniony. Ania przekwalifikowała się i od 18 lat pracuje w jednym z nowojorskich szpitali. W swą niełatwą pracę wkłada wiele serca, współczucia i oddania dla swoich pacjentów. Pasją Ani są podróże. Jest doskonałym przewodnikiem naszych wypraw.
Starszy syn Artur poszedł w moje ślady. Ukończył Art and Design High School na Manhattanie, po czym zdobył tytuł magistra pedagogiki i sztuki na Queens College. Jest nie tylko kreatywnym artystą, ale również muzykiem i poetą. Ma na swoim koncie wiele indywidualnych i zbiorowych wystaw, oraz kilka wyróżnień artystycznych. Duma i wzruszenie towarzyszyły nam, m.in. gdy jako nastolatek występował na koncertach pianistycznych w Steinway i Cami Hall.
Młodszy syn Miłosz jest niezłym gitarzystą. Ukończył czteroletnie studia biznesowe w Baruch College oraz...nowojorską Akademię Policyjną. Obecnie zawodowo związany z NYPD. Obaj synowie mówią doskonale po polsku, co nas bardzo cieszy.
Czuje się człowiekiem spełnionym
W artystycznych planach: cykl wystaw jubileuszowych grupy Emocjonalistów w Nowym Jorku i w Europie oraz kolejne pokazy w kawiarni Starbucks. Wraz z żoną Anią chciałbym wyjechać w podróż życia dookoła świata. Moimi największymi amerykańskimi sukcesami są: działalność artystyczna i promocyjna, satysfakcja z pracy z seniorami, udana rodzina, piękne mieszkanie z widokiem na Manhattan i ...rzucenie palenia i alkoholu.
Bardzo brakuje mi Polski, a w niej trzech sentymentalnych miejsc: Kolbuszowej, Lublina i Starachowic.
Wysłuchała Agnieszka Granat

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki