Katastrofa w San Francisco, nowe fakty: pilot nie skończył szkolenia na Boeinga

2013-07-10 12:22

Pojawia się coraz więcej informacji o przyczynach katastrofy maszyny Asiana Airlines w San Francisco. Okazuje się, że pilot, który siedział za sterami Boeinga 777, był dopiero w połowie szkolenia a drugi po raz pierwszy w życiu pełnił rolę instruktora.  Obaj dopiero kilkanaście sekund przed katastrofą zorientowali się, że automat nie kontroluje prędkości samolotu. Było już za późno, żeby przerwać lądowanie.

Na razie amerykański urząd ds. bezpieczeństwa transportu (NTSB) nie mówi wprost o przyczynach katastrofy, ale nie kryje, że załoga była niewystarczająco doświadczona. Dla pierwszego pilota to było pierwsze lądowanie B77 na tym lotnisku, w dodatku nie skończył jeszcze szkolenia na tego typu maszyny. Drugi z pilotów, nigdy wcześniej nie był instruktorem przy lądowaniu.

>>> San Francisco. Ocalała z katastrofy, a rozjechał ją wóz strażacki

Załoga  podchodziła do lądowania z pomocą systemu automatycznej kontroli ciągu. Do systemu wprowadzili tylko odpowiednią prędkość i myśleli, że samolot sam ją utrzyma. Tak się jednak nie stało. Maszyna leciała o 1/4 za wolno. Pilot-instruktor dopiero 16 sekund przed katastrofą zorientował się, że automatyczna kontrola ciągu nie działa. Wtedy piloci gorączkowo próbowali przerwać lądowanie. Było już za późno. Maszyna uderzyła w falochron, tracąc ogon i kilka sekund później zderzyła
się z ziemią.

Stewardessa przygnieciona awaryjnym trapem

Na pokładzie boeinga 777 lecącego z Seulu było 291 pasażerów i 16 członków załogi. W katastrofie rannych zostało ponad 180
osób, większość niegroźnie. Stan ośmiu jest krytyczny. Ciężko ranna jest jedna ze stewardess. Kiedy otwierała awaryjny nadmuchiwany trap, gumowa zjeżdżalnia otworzyła się do wewnątrz, przygniatając kobietę z dużą siłą do ściany. Udało się ją uwolnić, ale jej doznała poważnych obrażeń.
Ranne są jeszcze dwie inne stewardessy, pracujące w tylnej części samolotu. W momencie katastrofy zostały wyrzucone z maszyny.

W katastrofie zginęły dwie młode Chinki. W amerykańskich mediach pojawiają się jednak pogłoski, że jedna z 16-latek przeżyła lądowanie maszyny a zmarła na pasie, przejechana przez wóz strażacki ekipy ratunkowej. Amerykański urząd sprawdza te doniesienia.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki