Morderstwo polskiego księdza Mirosława Karczewskiego w klasztorze w Ekwadorze

2010-12-10 3:55

Kochał Boga i ludzi, dlatego pojechał do dalekiego Ekwadoru, by głosić naukę Chrystusa. Misję Mirosława Karczewskiego (45 l.) zakończyła śmierć. Franciszkanin został brutalnie zamordowany w klasztorze św. Antoniego z Padwy w Santo Domingo de los Colorados.

Tego dnia był w klasztorze sam, bo jego dwaj współbracia wyjechali do innych parafii. Zbliżała się pora wieczornej mszy. W kościele, jak każdego dnia, zebrały się tłumy wiernych Ekwadorczyków, którzy czekali na nabożeństwo. Miał je odprawić ojciec Mirosław. Gdy franciszkanin nie przyszedł do świątyni, zaniepokojeni parafianie poszli sprawdzić do klasztoru co się stało. Na podłodze znaleźli zmasakrowane ciało polskiego księdza i kawałek zakrwawionego, złamanego noża.

Przeczytaj koniecznie: Ksiądz Marek Puryzgała nawraca prostytutki

Ze wstępnych ustaleń ekwadorskiej policji wynika, że w zabójstwie misjonarza z Polski uczestniczyły dwie lub trzy osoby. Prawdopodobny był motyw rabunkowy, bo z klasztoru zginął laptop i telefon ojca Mirka. Oprawcy zniszczyli też duży krzyż.

- Zwykli złodzieje kradną, ale nie zabijają i nie pastwią się nad ciałem - mówi ojciec Jan Łempicki (56 l.), franciszkanin, sekretarz ds. misji i przyjaciel zamordowanego misjonarza.

- Policja ustaliła, że jeszcze o godzinie 16 brat Mirek rozmawiał przez telefon. Z zapisu rozmowy wynika, że nie przeczuwał tragedii, która go spotka. Brat Mirek był pokornym księdzem. To dla nas wielka strata i ból. Modlimy się w jego intencji - dodaje ojciec Łempicki.

Bestialsko zamordowany franciszkanin zostanie pochowany w Ekwadorze. W naj- bliższą sobotę w kościele Pod-wyższenia św. Krzyża w Kołobrzegu (tam przyjął święcenia) zostanie odprawiona msza żałobna. Ojciec Mirosław wyjechał do Ekwadoru 15 lat temu. Był jednym z pierwszych polskich misjonarzy w tym kraju, proboszczem parafii w Santo Domingo.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki