Tragiczny pożar na planie filmowym

2018-03-24 1:00

Kilkudziesięciu strażaków walczyło z potężnym pożarem, jaki wybuchł w Harlemie. Mówi o nim pół miasta. Nie tylko dlatego, że niestety dla jednego z członków FDNY akcja zakończyła się śmiercią. Ogień pojawił się bowiem na planie zdjęciowym filmu z Edwardem Nortonem.

Ogień wybuchł przed jedenastą w nocy w czwartek przy St. Nicholas Ave. i W. 149th St. Na miejsce przybyli strażacy z Engine 69. Jako pierwszy do walki z żywiołem ruszył Michael Davidson (37 l.), za nim wkroczyli koledzy. - Davidson, który był członkiem FDNY od 15 lat, oddzielił się od kompanów, którzy wykonywali swoje obowiązki. Niestety, płomienie były potężne, a ogień bardzo szybko się rozprzestrzeniał. Kiedy inni członkowie FDN znaleźli go w piwnicy budynku, Davidson leżał nieprzytomny na ziemi - poinformował na konferencji szef nowojorskiej straży pożarnej Daniel Nigro.

Niestety mimo desperackich prób reanimacji ze strony ratowników EMS FDNY oraz lekarzy z Harlem Hospital, gdzie trafił, nie udało się uratować strażaka. Jego zgon stwierdzono o 12:16 am.

Przyczyny pożaru są ciągle badane. "To tragiczna noc. Straciliśmy jednego z nowojorskich strażaków." - napisał na Twitterze zaraz po tragedii Eric Phillips, rzecznik burmistrza Billa de Blasio.

Pożar wywołuje emocje nie tylko z powodu tej tragicznej śmierci. Do pożaru doszło podczas kręcenia filmu "Motherless Brooklyn", w którym grają m.in. Edward Norton, Bruce Willis i Willem Dafoe. Norton, jednocześnie reżyser obrazu, był wówczas na planie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki