Japończycy knuć będą na Księżycu

2009-10-01 9:15

Książka "Prognoza na XXI wiek" George'a Friedmana to lekko zabawna pozycja, która odniesie komercyjny sukces na naszym rynku. Odniesie go m.in. dlatego, że sprytny wydawca już na okładce polskiej edycji wieszczy, że będziemy mocarstwem w XXI wieku. Spragnieni sukcesów Lechici z pewnością rzucą się chciwie na takie proroctwo. Co w nim znajdą?

Znajdą wielki pean na cześć potęgi USA i jej barbarzyńskiej siły nastolatka (według autora cywilizacja amerykańska jest w żywotnej, najlepszej fazie "dorastania"). Nadchodzące stulecie będzie więc stuleciem jednego mocarstwa, którego przewaga technologiczna jest tak wielka, że niezagrożona. USA, chcąc utrzymać swoją pozycję, będą zarządzać kryzysami, czyli nie pozwolą, żeby żadne inne silne państwo wyrosło na mocarstwo mogące zagrozić potędze Ameryki.

Jak będą to robić? Np. tak: kiedy USA za parę lat przestraszą się rosnącej potęgi Rosji, będą wspierać Polskę najnowocześniejszą bronią i technologiami. Według Friedmana, potęga Rosji załamie się, a Polacy skorzystają z tego, najeżdżając jej terytorium, jak w XVII w. Moskwę. Stworzymy sojusz z krajami bałtyckimi i bać się będą nas nawet Niemcy. Szczegółów brak, ale nastolatkom się spodoba.

Ta cała prognoza jest trochę poważna, a trochę groteskowa. Bo napisał ją "chłopiec" w średnim wieku, który przez wytrenowany w syntezie mózg przesiał sporo geopolitycznych informacji, a potem popuścił wodze wyobraźni, miejscami folgując jej aż nadto. Warto wiedzieć, że George Friedman to ceniony amerykański naukowiec, m.in. z powodu znajomości i twórczego rozwijania doktryn wojennych. Założyciel i szef amerykańskiej fundacji Stratford, nazywanej szarą CIA.

W książkę warto brnąć. Choćby dlatego, że jest niezwykłym intelektualnym ćwiczeniem. Albo dlatego, że światowe mocarstwa z całą pewnością mają sztaby swoich analityków, którzy tworzą dla nich swoje wersje tej książ-ki-prognozy. Po co? Żeby przyszłość ich nie zaskoczyła.

Pozycja wyraźnie dzieli się na dwie części, pierwszą czyta się lepiej. Sporo syntetycznych geopolitycznych danych i rzetelnych, przekonujących, wypływających z nich wniosków. Z drugą jest gorzej. To już raczej fiction niż science. Znajdziemy tam np. podłych Japończyków, którzy na Księżycu będą budować tajne bazy, żeby uderzyć z nich z zaskoczenia na USA, jak w 1941 r. na Pearl Harbor (to naprawdę jest w tej książce!!!).

A jednak "Prognozę na XXI wiek" przeczytałem z dużą przyjemnością. Dlaczego? Bo warto pospekulować, jakie będzie następne sto lat. Warto poznać nieokiełznaną wersję Friedmana.

George Friedman "Prognoza na XXI wiek". Wyd. AMF Plus Group, 2009

Jutro wywiad z George'em Friedmanem