Dariusz Kordek: Późno zacząłem życie erotyczne - miałem aż 17 lat ZDJĘCIA

2011-10-18 23:13

Miał ogromne powodzenie wśród dziewczyn, głównie dlatego, że potrafił tańczyć i zawsze był modnie ubrany, znał trendy. Jednak życie erotyczne zaczynał jako 17-latek. Dariusz Kordek (46 l.), znany z serialu "W labiryncie", opowiada nam swoją prawdziwą historię.

Gdy jeździłem na kolonie, miałem duże powodzenie. Zawsze byłem tym tańczącym chłopakiem, na czasie, więc na każdych koloniach miałem narzeczoną. Było chodzenie za rękę po plaży, sympatyczne, letnie zauroczenia. Pierwszą poważną miłość przeżyłem dopiero w kółku teatralnym, do którego należałem.

"Sztuka kochania" Dariusza Kordka

Miałem wtedy 17 lat. To była pierwsza dziewczyna, z którą doświadczaliśmy pierwszych erotycznych uniesień. Pamiętam, że z wypiekami na twarzy studiowaliśmy książkę Michaliny Wisłockiej "Sztuka kochania" i po kryjomu "przerabialiśmy" kolejne rozdziały.

Byłem bardzo uparty i postanowiłem, że pójdę do szkoły teatralnej. W liceum chodziłem do Teatru Dramatycznego, który w latach 80. przeżywał czasy swojej świetności. Chodziłem do kółka aktorskiego w domu kultury przy ulicy Nowogrodzkiej w Warszawie.

Wcześniej należałem do kółka teatralnego przy kościele. Wystawialiśmy tam nie tylko jasełka, ale też poważne sztuki. Zachwyciłem się tym kolorowym światem teatru. W jednej sztuce grałem Murzyna. Z pomalowaniem się na czarno nie było problemu, ale gorzej było, kiedy po spektaklu trzeba było zmyć z siebie farbę.

Znałem kilka osób, które mogły mnie przygotować do egzaminów i postanowiłem zdawać do szkoły.

Mój nieżyjący już ojciec był temu trochę przeciwny. Chciał, żebym był inżynierem, stało się jednak inaczej... Tamte lata to był wspaniały czas. Oglądaliśmy mnóstwo filmów i przedstawień, uczyliśmy się od najlepszych. Szkoła izolowała nas od mediów, telewizji. Nie można było nigdzie grać. Dziś jest inaczej, młodzi ludzie szybciej muszą wchodzić do zawodu.

Najpierw na casting

Gdy skończyłem szkołę, zostałem zaangażowany do Teatru Rampa przez Andrzeja Strzeleckiego. Razem z moją ówczesną dziewczyną w 1989 roku poszedłem na casting. Wybrałem się tam, żeby jej było raźniej, ale producenci stwierdzili, że skoro już jestem, to też powinienem wejść i spróbować swoich sił. I tak trochę przez przypadek dostałem rolę Marka w serialu "W labiryncie".

To było ogromne wydarzenie, ludzie rozpoznawali mnie na ulicy, a dzięki temu, że zagrałem w tym serialu, zostałem zauważony i dostałem rolę w filmie "Kroll".

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki