Andrzej Rozenek

i

Autor: "Super Express"

Andrzej Rozenek: Wreszcie PiS pokazał swoją niekompetencję

2017-03-13 3:00

"Super Express": - Podoba się panu Tusk i to, że nadal będzie szefem Rady Europejskiej? Panu, człowiekowi lewicy. Andrzej Rozenek: - A któż powiedział, że Tusk mi się podoba? Obrzydliwy, niemiecki kandydat! Sprzeciwił się wspaniałej szarży polskiej husarii, która miała zawładnąć Unią Europejską na czele z Beatą Szydło. Taki człowiek nie może mi się podobać. To potwarz dla Polski.  

- To inaczej, podobało się panu, że PiS się poślizgnął?

- Jak widziałem miny najpierw Jarosława Kaczyńskiego, któremu się wyraźnie ulało, a potem pani premier Beaty Szydło, która dukała coś nieprzytomna jeszcze po tych batach, jakie dostała w Brukseli, to nawet miałem taki moment, że trochę PiS współczułem.

- Mieliśmy do czynienia z porażką czy może nic się nie stało?

- Jeśli chcielibyśmy poważnie o tym porozmawiać, trzeba na sprawę spojrzeć tak, że jest polska racja stanu.

- Ale czy racji stanu nie ustala rząd?

- Nie, zależy ona od okoliczności. Polska znajduje się w pewnych okolicznościach politycznych i geopolitycznych, co ustala naszą rację stanu. Jest nią między innymi budowanie silnej Unii Europejskiej, w której Polska będzie odgrywać poważną rolę. To, co się wydarzyło w czwartek w Brukseli, w żaden sposób temu nie służy.

- 27:1.

- Żenujący wynik. Szukam dyscypliny sportowej, która oddałaby skalę tej porażki. Takie baty może dostać podrzędna drużyna piłki ręcznej w starciu z mocarzami w tej dyscyplinie. Polska racja stanu niewątpliwie ucierpiała. Niemniej wewnętrznie my, opozycja, oczywiście się cieszymy. Cieszymy się z tego, że PiS się wreszcie obnażył. Wreszcie pokazał swoją niekompetencję, a Kaczyński niemal otwartym tekstem mówi o tym, że będzie zmierzał do wyprowadzenia Polski z Unii Europejskiej.

- Kiedy to powiedział? Chyba trochę za daleko pan poszedł.

- Słuchałem konferencji prezesa, uczę się czytać między wierszami z tego, co mówi. Kaczyński miał strasznego focha na całą Unię. Wygrażał w czasie tej konferencji.

- Kaczyński nieraz mówił, że UE jest niezwykle ważna i obecność w niej Polski jest naszą racją stanu.

- To zaklęcia. Mówią tak, bo czytają badania opinii publicznej i wiedzą, że 70 proc. Polaków jest za obecnością naszego kraju w UE. Robią jednak wszystko, żeby Unię ośmieszyć i przedstawić ją jako zbędny, niepotrzebny balast, który nam przeszkadza być europejskim mocarstwem.

- Ale wie pan, że 2,5 roku temu Donald Tusk nie był wymarzonym kandydatem niemal dla nikogo. Zdobył to stanowisko głównie dlatego, że cieszył się poparciem Angeli Merkel.

- A myśli pan, że łatwo jest zdobyć poparcie Angeli Merkel? Łatwo jest zdobyć poparcie najpotężniejszego kraju w Europie?

- Dobrze mieć takie poparcie?

- Oczywiście, że tak. Nasza racja stanu wymaga tego, abyśmy byli w jak najlepszych kontaktach ze wszystkimi państwami UE, z Niemcami też. Na wschodzie grozi nam bowiem niebezpieczny sąsiad, Unia trzeszczy w szwach, a Niemcy są naszym największym partnerem gospodarczym. Nasze gospodarki zaczynają się przenikać i gospodarka polska bez gospodarki niemieckiej niespecjalnie funkcjonuje. To wszystko jest polską racją stanu. Dziwię się, że ktoś może tego nie rozumieć. Myślę, że Kaczyński to rozumie, ale świadomie działa wbrew polskiej racji stanu.

- Od Donalda Tuska jednak niewiele zależy. Wie pan o tym?

- Od Donalda Tuska zależy niewiele, ale możemy od niego oczekiwać na przykład tego, że będzie pamiętał, że są takie kraje, jak Polska, Czechy, Słowacja, Litwa, Łotwa - czyli kraje Europy Wschodniej. Oczywiście sam niczego w Europie nie zbuduje i sam niczego genialnego dla Polski nie stworzy. Ale mając poparcie Niemiec, to już jest poważny gracz.

- Wie pan, że nikt nie potrafi wskazać, co dobrego Tusk zrobił dla Polski, będąc szefem RE?

- Nie skompromitował się tak, jak to ostatnio zrobił rząd. Nie przyniósł nam wstydu przez te 2,5 roku sprawowania swojej funkcji. Zachował zimną krew, kiedy sytuacja w UE była naprawdę katastrofalna. Kiedy napływała do niej jedna fala uchodźców za drugą.

- A czy jako lewicowiec nie powinien pan popierać PiS, bo udało mu się zrobić dużo dobrego z lewicowego punktu widzenia? Mówię np. o 500 plus. A pan trzyma z tymi obrzydliwymi kapitalistami.

- Nie mieszajmy dwóch systemów walutowych. Donald Tusk nie ma nic wspólnego z 500 plus, więc to nie jest wybór czarno-biały.

- Proszę pana, Donald Tusk przez 8 lat nie miał nic wspólnego z 500 plus.

- I bardzo źle. Za 500 plus PiS chwalę od samego początku. Jedyne, co mi się nie podoba, to niekonsekwencja. Powinno się ono należeć wszystkim dzieciom.

- A dzieciom bogaczy też?

- Też. W Niemczech Kindergeld należy się wszystkim.

- Co z pana za lewica?

- Wie pan, na czym polega problem w Niemczech? Że bogaci wstydzą się iść po te pieniądze do opieki społecznej. I nie chodzą.

- Za co chce pan jeszcze pochwalić PiS?

- Podobają mi się niektóre pomysły ministra Morawieckiego. Jeżeli słyszę, że stawia na innowacje, to jest to kierunek, który mi się podoba.

- Strajkował pan 8 marca?

- Z powodu obowiązków rodzinnych nie mogłem.

- Powiem panu, że ja byłem zniesmaczony. Były tam transparenty pełne brzydkich wyrazów.

- Nie sprowadzajmy poważnego święta i poważnego protestu z poważnymi postulatami do jednego czy dwóch transparentów.

- Wie pan, że forma jest ważna.

- Nie o formę chodzi, ale o to, że metodą salami rząd odbiera kobietom kolejne prawa.

- Ale jakie prawa?

- Choćby to, że pigułka "dzień po" będzie znów dostępna na receptę.

- Za PO też była na receptę.

- Ale co to ma do rzeczy? Czy za PO nie było manif? Były. Tak samo intensywne i ostre w swoim przekazie. Środowiska kobiece protestują, odkąd jestem w polityce. Protestują, ponieważ stosunek polskich polityków do kobiet jest fatalny i trzeba to zmieniać.

Zobacz: Wiesław Gałązka: PiS postawił się w roli ratlerka