Anna Grodzka: Dlaczego ktoś miałby mnie nie lubić? TYLKO w Super Expressie!

2015-03-20 18:56

Tylko nam kandydatka na prezydenta Anna Grodzka opowiada, czy tęskni za Robertem Biedroniem, co sądzi o Magdalenie Ogórek i czy jest zadowolona z tego, jak wygląda!

Super Express: Dlaczego zdecydowała się pani kandydować na prezydenta RP?

Anna Grodzka: Polska traci co roku 70 miliardów złotych z podatków, których nie płacą wielkie firmy. To prawie tyle, ile wydajemy na ochronę zdrowia. Tymczasem zwykły Kowalski nie może uciec ze swoją pensją na Cypr czy Wyspy Kanaryjskie. Czy to jest fair? Walczę o to, aby opodatkować korporacje, a nie ludzi. Zamierzam wprowadzić obywatelskie ubezpieczenie zdrowotne. Chcę, by Polska rozwijała się i unowocześniała dzięki inwestycjom w zieloną energię. Sama zamierzam skorzystać z przyjętej niedawno przez Sejm poprawki prosumenckiej i zainstalować na dachu domu panel fotowoltaiczny. Czy wiesz, że w czasach Jimmy'ego Cartera na dachu Białego Domu zamontowano panele słoneczne? Potem przyszedł Ronald Reagan i jego pierwszą decyzją było, żeby je zdjąć... Bo kłuły w oczy lobby naftowe.

Bolą panią ataki niektórych, np. z SLD, że kandydując rozbija pani lewicę w Polsce?

Kandyduję, aby obywatele i obywatelki mieli wybór, jakiej lewicy chcą. Czy wolą „stary model” reprezentowany przez formację Leszka Millera, czy lewicę społeczną, nowoczesną, proekologiczną, przywiązaną do praw człowieka...

Jak wam idzie zbieranie podpisów?

Świetnie. Zbierzemy więcej niż 100 tysięcy podpisów. Widać to po poparciu, jakie otrzymuję.


Gdyby pani nie startowała w wyborach, to poparłaby pani kandydatkę Magdalenę Ogórek z SLD?

W życiu. Poparłabym Iwonę Piątek z Partii Kobiet. Ale dobrze, że kobiety się garną do polityki. Na razie trudno mi oceniać panią Ogórek, bo jeszcze nic nie powiedziała o swoim programie. Magda Ogórek to marionetka w rękach Leszka Millera.

Zostając prezydentem, wysłałaby pani polskie wojska na Ukrainę?

Nie. Należy postawić na działania dyplomatyczne i bolesne dla Rosji sankcje ekonomiczne oraz gospodarcze i humanitarne wsparcie dla Ukrainy. Tej agresji, w realiach współczesnego Świata, nie da się odeprzeć militarnie. Europie siły zbrojne powinny służyć do odstraszana Putina od kontynuacji i rozpętania wojny. Pokój może zagwarantować tylko ekonomiczna, technologiczna i militarna siła Zachodu wparta solidarnymi zabiegami dyplomatycznymi. Historia pokazuje, że wysłać żołnierzy na front jest bardzo łatwo, trudniej sprawić, by mogli wrócić do domu, do swoich rodzin...

Jest pani z kimś w związku? Pytam, bo chciałbym wiedzieć, kto byłby pierwszą damą, jak pani wygra.

Nad instytucją pierwszej damy lub pierwszego kawalera będę się zastanawiać, gdy wygram wybory.

Czy samotność pani nie doskwiera? Czy chciałaby się pani jeszcze kiedyś zakochać?

Nie wypowiadam się publicznie na temat moich uczuć. Porozmawiajmy o tym, jak zmienić Polskę.

Jak pani wspomina swój pobyt w wojsku? Czy podobnie, jak posłanka Pawłowicz, wstąpiłaby pani teraz do wojska, szkoląc się na wypadek wojny?

Każdy ma obowiązki względem państwa, które może różnie realizować. Poseł Pawłowicz w wojsku to oczywiście populizm, trzymajmy się jakoś, choćby luźno, zdrowego rozsądku. Wolę konkretne działania na rzecz naszego kraju. Lepiej się sprawdzam przy pisaniu ustaw, uchwalaniu prawa, w walce o nasze wspólne interesy, o kraj bardziej przyjazny obywatelom, o Polskę fair.

Janusz Palikot całkowicie się pogrążył i przestał istnieć. Odszedł od niego najwierniejszy z wiernych, czyli Andrzej Rozenek. Zrzekł się funkcji w TR w związku z nieprawidłowościami partii przy rozliczeniach składek w ZUS. Czy to już definitywny koniec Palikota?

Palikot odegrał swoją historyczną rolę, przewietrzył Sejm i polską debatę publiczną. Ale jego perypetie pokazują, że w polityce potrzebne są także wiarygodność i konsekwencja, których mu zabrakło. W kwestii nieprawidłowości: sama dwukrotnie prowadziłam własną firmę i nie wyobrażam sobie, że mogłabym tak potraktować swoich pracowników. To nie fair. Stosunek pracy tworzy obowiązki po obu stronach.

Tęskni pani za Robertem Biedroniem, który zostawił Sejm dla Słupska? Jak to jest bez niego na Wiejskiej?

Przyznam, że czasem brakuje mi tu Roberta. Byliśmy i jesteśmy wciąż przyjaciółmi. W wielu sprawach rozumieliśmy się bez słów. Bardzo kibicuję zmianom, które wprowadza w Słupsku. Jego wybór pokazuje, że nie jesteśmy wcale tacy konserwatywni, jak się niektórym wydaje. Jesteśmy normalnym, dość tolerancyjnym i otwartym społeczeństwem.

Czy nie żałuje pani, że poddała się operacji korekty płci?

Nie, nie żałuję. Jestem szczęśliwa.

Czy prowadzi pani życie seksualne?

Nie wypowiadałam się nigdy publicznie na ten temat i nadal nie zamierzam tego robić.

Jak wyglądają pani relacje z synem?

Świetnie się dogadujemy. To jest wspaniały okres w życiu rodzica, gdy dzieci są już dorosłe i można z nimi nawiązywać przyjacielskie relacje.

Czy zostając prezydentem byłaby pani za wprowadzeniem możliwości adopcji dzieci przez pary homoseksualne i transseksualne?

Jeśli Sejm przyjmie taką ustawę, to ją podpiszę. Jak pokazują badania jest wiele rodzin jednopłciowych wychowujących własne dzieci. Te dzieci są szczęśliwe. Musimy ułatwiać adopcję dzieci, dziś nawet heteroseksualne pary mają trudności z adoptowaniem dziecka. To nie fair, najbardziej na tym tracą właśnie one. Róbmy wszystko, żeby dzieci bez opieki było jak najmniej. Jako prezydent nie będę jednak raczej sama inicjować zmian prawnych w tym zakresie. W pierwszej kadencji chcę kontynuować sprawy, którymi zajmowałam się jako posłanka – politykę mieszkaniową, zapobieganie bezdomności, wzmocnienie pozycji pracownika w kodeksie pracy, powstrzymać wykorzystywanie ludzi i mobbing, zmusić korporacje do nie unikania płacenia podatków w Polsce.

Czy jest jakiś plan B u pani w razie, gdyby fotel głowy państwa zajął ktoś inny?

Praca w parlamencie jest dla mnie ważna, ale nie jestem, jak niektórzy, przywiązana do stołka. W ten czy inny sposób będę nadal starać się zmieniać Polskę na sprawiedliwą i nowoczesną. Chcę jak wszyscy Polski fair.


Czego nie udało się pani zrobić w Sejmie?

Zgłosiłam obszerną nowelizację kodeksu pracy, zawierającą między innymi nowe przepisy antymobbingowe. Niestety Sejm odrzucił ją w pierwszym czytaniu. Szkoda, bo jak pokazują ostatnie dyskusje, mobbing jest w Polsce poważnym problemem, nie tylko w środowisku dziennikarskim.

Czy wśród posłów ma pani więcej przyjaciół czy wrogo nastawionych osób?

Odnoszę wrażenie, że jestem lubiana. Życie w korytarzach sejmowych nie przypomina tego pokazywanego w telewizyjnych wiadomościach. Dlaczego ktoś miałby mnie nie lubić…?


Jest pani zadowolona ze swojego wyglądu?

Zależy którego dnia, i czy świeci słońce czy pada deszcz. A także którą nogą wstanę rano z łóżka.

Czy jest jakaś kobieta, która pani imponuje?

Każda kobieta, która ma odwagę realizować swoje cele i jest po prostu dobrym człowiekiem. Ostatnio zaimponowała mi pani Maria z Giżycka, emerytka, która zmaga się z ciężką chorobą, ale znalazła czas i energię, by zebrać podpisy pod moją kandydaturą. Przysłała mi je pocztą wraz z listem i wyrazami poparcia. Byłam bardzo wzruszona. To dzięki takim osobom wiem, że moja praca ma sens. Apeluję do kobiet: angażujcie się, działajcie, zmieniajcie Polskę!

Zobacz: Anna Grodzka NIE WYSTARTUJE w wyborach, bo nie zbierze podpisów?!

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail