Barbara Piwnik

i

Autor: Tomasz Radzik

Barbara Piwnik: Protesty są wynikiem braku znajomości wymiaru sprawiedliwości

2017-07-18 4:00

Barbara Piwnik w rozmowie z Przemysławem Harczukiem dla "Super Expressu": "Protesty są wynikiem braku znajomości wymiaru sprawiedliwości".

"Super Express": - Protestująca w Warszawie opozycja przekonuje, że zmiany w sądownictwie to zamach na państwo prawa i praworządność. Zgadza się pani z tą opinią?

Barbara Piwnik: - Myślę, że część obaw wyrażanych w związku z reformami wynika w dużej mierze z tego, że problemy wymiaru sprawiedliwości i specyfika pracy sędziego nie są materią powszechnie znaną. Słuchając wypowiedzi polityków - i to różnych opcji - widać, że nie wiedzą, nie czują tej problematyki. Emocjonalny ton wypowiedzi sprawia, że emocje udzielają się także osobom, które są sympatykami tej czy innej partii politycznej, tego czy innego polityka. Część osób uczestnicząca w tych protestach kieruje się zapewne tym, jakie poglądy w danej kwestii prezentuje lubiany przez nich, szanowany polityk. Obywatel, który nie zna niuansów dotyczących funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości, kieruje się często tym, co prezentuje partia, którą popiera. I nie można wykluczyć, że właśnie to ma decydujący wpływ na podjęcie decyzji o udziale w proteście.

- Organizatorzy i uczestnicy protestu bardzo ostro krytykują zmiany wprowadzane przez obecny rząd - reformę Krajowej Rady Sądownictwa, Sądu Najwyższego i sądów powszechnych. Jak pani, jako wieloletni sędzia i była minister sprawiedliwości, ocenia zmiany wprowadzane przez obecny rząd?

- Reformę należy ocenić na kilku płaszczyznach. Jeśli chodzi o zmiany z punktu widzenia obywatela, który dziś czeka na rozstrzygnięcie spraw w sądzie, to nie zmieni się w zasadzie nic. Nie przybędzie nagle sal rozpraw, nie zostanie przyspieszone postępowanie.

- Jednak protestujący mówią o czymś innym - nie o nieskuteczności reformy, ale o zagrożeniu dla demokracji, dla praworządności, a przede wszystkim o końcu trójpodziału władzy w Polsce i zamachu na niezawisłość sądów. Dostrzega pani te zagrożenia?

- Mówiłam już kilkakrotnie o tym, że miarą niezawisłości sędziego jest jego postawa na sali rozpraw. Nikt i żadna władza nie ma prawa przejąć kontroli nad moim postępowaniem w zakresie orzekania. Tu podlegam tylko konstytucji oraz ustawom. W tym zakresie nikt nie jest w stanie na mnie wpływać. Żaden prezes sądu, żaden polityk. I mam nadzieję, że podobnie niezawisłość odbierają też inni sędziowie. Każdy sędzia ma mieć to w sobie. Stąd sposób, w jaki wybrana zostaje Krajowa Rada Sądownictwa, kto powołuje prezesa sądu, nie powinien mieć większego znaczenia. Kwestie organizacyjne nie są ingerowaniem w niezawisłość sądu. Co do zmian, mam natomiast poważne obawy w innej kwestii.

- Jakiej?

- Najważniejszy jest człowiek. Bardzo obawiam się tego, że fatalny klimat wokół zmian, te ostre protesty i bardzo ostra retoryka polityków, mogą prowadzić do ostracyzmu wobec osób, które dostaną dziś awans. Że ktoś, kto otrzyma propozycję kandydowania na prezesa sądu czy członka KRS, w przyszłości będzie mieć nieprzyjemności tylko dlatego, że przyjął nominację akurat od tej, a nie innej władzy, w takich, a nie innych okolicznościach. Że to przełoży się na wizerunek tej osoby także w przyszłości. Dlatego apelowałabym przede wszystkim o studzenie emocji, o mniej politycznych ostrych wypowiedzi, a więcej merytorycznej dyskusji na temat wymiaru sprawiedliwości, jego reformy, specyfiki pracy sędziów i funkcjonowania sądów.

ZOBACZ: Wałęsa to największa postać XX wieku