Danuta Waniek

i

Autor: Eastnews

Danuta Waniek: Powtórka z IV RP

2016-01-02 3:00

"Super Express": - Jak ocenia pani ustawę medialną przygotowaną przez rząd Prawa i Sprawiedliwości? Danuta Waniek: - Partii rządzącej zależy na przejęciu kontroli nad mediami publicznymi. Ja już to przeżyłam jako członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Czwarta RP przygotowała wówczas nową ustawę o KRRiT i cała Rada została wymieciona, zastąpiona innymi ludźmi, którzy odpowiadali potrzebom PiS, LPR i Samoobrony. Działo się to w sylwestra 2005 roku, dwa dni temu mieliśmy rocznicę. To, co dzieje się dziś, to dla mnie powtórka z rozrywki. PiS wypracował imponującą grupę własnych środków przekazu: TV Trwam, TV Republika, mnóstwo czasopism. Okazuje się jednak, że to za mało, potrzebna im jest jeszcze telewizja publiczna.  

- Jednak Joanna Lichocka z PiS w swoim wystąpieniu w Sejmie wymieniła dużą grupę dziennikarzy zwalnianych z pracy w mediach publicznych za to, że nie byli potulni wobec rządu PO. I te zwolnienia faktycznie miały miejsce...

- Ja wiem. Oni bardzo często na to się powołują, że przez lata byli niedostrzegani, odsuwani, ale powiem, że doświadczenie IV RP pokazuje, iż kadry w mediach publicznych czyszczono równie brutalnie pod hasłem usuwania złogów komunistycznych itd. Dali przykład, byli pierwsi.

- Ja pamiętam czasy sprzed IV RP, gdy prezesem TVP był Robert Kwiatkowski. Ówczesne programy często raziły brakiem obiektywizmu, a media były obsadzone z partyjnego klucza. Pytanie więc, kto tak naprawdę media te upolityczniał?

- Nigdy nie powiedziałam czegoś takiego, że jakiś czas w historii telewizji publicznej był modelowy. Może poza krótkim okresem, gdy prezesem był Andrzej Drawicz, mówił o zostawieniu legitymacji partyjnych w szatni. Ja niezależnie od swojego pochodzenia politycznego miałam państwowy, konstytucyjny stosunek do mediów publicznych. Zwracam uwagę, że jedyny z prawdziwego zdarzenia konkurs na członków zarządu TVP odbył się w czasie, gdy kierowałam Krajową Radą. Nie będę w tym momencie chwalić Roberta Kwiatkowskiego. Bardziej niż upolitycznienie zarzucam mu jednak coś innego.

- Co konkretnie?

- Komercjalizację mediów publicznych. To wszystko zaczęło się jeszcze wcześniej, za prezesury Wiesława Walendziaka, który nadał też telewizji piętno polityczne. Zły przykład był kontynuowany potem za czasów Kwiatkowskiego i tak samo za rządów PO kontynuowano praktykę IV RP. Wracając do obecnej ustawy medialnej - partia rządząca mówi, że teraz jest mała nowelizacja, a potem będzie nowelizacja duża, zmieniająca media publiczne w narodowe instytucje kultury. A moim zdaniem dużej nowelizacji w ogóle nie będzie. Bo łatwiej jest mając większość w Sejmie, uchwalić taką ustawę, by przejąć kontrolę nad całością. Bo po co się z kimś liczyć...

- A jak powinny wyglądać media publiczne?

- Oczywiście można wyobrazić sobie media bardziej neutralne, pluralistyczne, szanujące różne poglądy. Przede wszystkim powinno być więcej informacji na temat funkcjonowania różnych instytucji państwowych. Na przykład o roli i funkcjonowaniu Trybunału Konstytucyjnego wielu Polaków dowiedziało się dopiero podczas trwającej awantury. Dlatego, że zabrakło informacji.

Zobacz: Paweł Lisicki: To nie jest czas na bunt