Jan Wróbel

i

Autor: Paweł Supernak Jan Wróbel Nauczyciel, publicysta, historyk

Jan Wróbel komentuje: Wielu moich kolegów zgłupiało

2017-07-10 4:00

Jan Wróbel komentuje uczestnictwo Władysława Frasyniuka w próbie zablokowania miesięcznicy smoleńskiej.

"Super Express": - W tekście do "Dziennika" przejechał się pan po wyższości moralnej Lecha Wałęsy i Władysława Frasyniuka oraz ich próbie zablokowania miesięcznicy. Dlaczego Frasyniuk rozmienia swoją legendę na drobne, uczestnicząc w awanturach z blokowaniem miesięcznic?

Jan Wróbel: - Myślę, że z punktu widzenia Frasyniuka to nie jest awantura, ale proces usuwania poza nawias polityki PiS-u. Jego zdaniem byłoby to równe usunięciu poza nawias komunistów.

- Usuwanie z udziałem Obywateli RP? Oni do tej pory znani byli tylko z przeszkadzania Kaczyńskiemu w modlitwach na Wawelu i nieudanego zagłuszania miesięcznic.

- To jest los politycznych singli. Ludzie o dużym dorobku, przekonani, że ich głos jest ważny, ale nieuczestniczący w bieżącej polityce, są czasami stawiani w sytuacji zero-jedynkowej. Frasyniuk sam może pójść do TVN albo udzielić wywiadu "Wyborczej", ale sam nie zorganizuje demonstracji. Zderza się z realiami, że werbalnie to się polityki nie robi i jest skazany na takich sprzymierzeńców, jacy się nawiną.

- Mógł przejąć KOD...

- Jedną z warstw polskiej rzeczywistości jest przekonanie, że polityka jest tym, co widzimy w telewizji. Te ostre słowa, wykrzykiwane hasła. Tyle, że to nieprawda. Realną polityką jest walka o wpływy w państwie i jego agendach. KOD nie bardzo się w to wpisał. Owszem wykrzywiał twarz w grymasie wrogości wobec "dyktatury" PiS, ale umiejętności gry w realnej polityce nie miał.

- Partie opozycyjne?

- Same nie za bardzo Frasyniuka chcą, choć właściwie mógłby się zapisać do każdej z nich. To znaczy, one by się zgodziły, żeby pełnił u nich rolę pacynki do wystawienia w wyborach. W życiu nie oddałyby mu wpływu na struktury i finanse! Nic dziwnego, że Frasyniuk się na to nie pisze.

- Więc będzie siedział, blokując miesięcznicę. Czując, jak pan to ujął, "przekonanie o niekwestionowanej wyższości moralnej". Mamy do tego wpis Hanny Lis o "tłuszczy zwiezionej do Warszawy", mamy szereg opinii wygłaszanych o motłochu. To już nie do zasypania? To, że dwie strony Polski uważają się nawzajem za chamów i głupków albo złodziei i durniów?

- Pod tym względem żyjemy w złym momencie dla Polski. I mam nadzieję, że to jest moment. Część obywateli uważających się za lepszych, wykształconych i potrafiących jeść nożem i widelcem, uważa resztę za ciemną hordę, za tych "Januszy", którzy jakimś przypadkiem dorwali się do głosu, ale tego głosu nie powinni mieć. Właściwie powinni zniknąć. Używając przy tym publicznie języka, którego kiedyś wstydziliby się użyć prywatnie.

- Z czego wynika to poczucie wyższości?

- Ludzie, którzy mają poczucie intelektualnej i moralnej wyższości nad wyborcami PiS, żyją dziś w oparach absurdu. Wielu z nich ma wysoki poziom kultury werbalnej. Wielu wywodzi się ze środowisk, które zasłużenie odniosły sukces. Tyle, że przez to nabrali dystansu do problemów bytowych innych ludzi. I obrzydzenia do uproszczonej narracji, bo było im łatwo, bo ona ich nie dotyczyła. I sami weszli w uproszczoną narrację, w której ci "chamowaci" weszli przypadkiem w posiadanie Polski, a ta elita musi ich teraz odsunąć. Taki powrót do narracji z lat 80....

- Frasyniuk, nowy lider KOD i wielu publicystów śmiało piszą, że "jest gorzej niż za komuny", "jest jak za III Rzeszy".

- Obserwuję, jak wielu moich kolegów, bardzo bystrych i światłych, w ostatnich latach zgłupiało. I są z różnych redakcji. W latach 80. jako 20-30-latkowie, bezkompromisowi, czuliśmy się szczęśliwi. I wielu z nas niestety ulega pokusie, by na starość znów mieć długie włosy, sweter i dać się wyłomotać milicji w walce za piękną ideę. Lepiej by nam zrobiło, gdyby to pokolenie było odporne na chore rojenia, że oto odbywa się jakiś drugi akt walki o wolność.