Adrian Zandberg, partia Razem

i

Autor: Piotr Grzybowski Adrian Zandberg, partia Razem

Adrian Zandberg: Kaczyński z gwizdkiem w zębach

2017-11-25 3:00

I znów bez poważnej dyskusji, z zaskoczenia, na chama: PiS chce zmienić zasady wyborów. Masz dosyć PiS i PO? Według nowej ordynacji samorządowej w mniejszych okręgach zostaniesz na lodzie. Chodzi o to, żeby w miasteczkach i na wsiach wyciąć lokalne komitety i społeczników. A najlepiej wszystkich poza aparatczykami Kaczyńskiego i Schetyny.

W tej sprawie chodzi o coś więcej niż tylko o to, czy kanciarze z Nowogrodzkiej zniszczą konkurencję w jednej czy drugiej gminie. Problem jest poważniejszy. Połowa obywateli już nie chodzi na wybory. Nie wierzą w to, że ich głos ma sens. Gmerając w ordynacji wyborczej, PiS jeszcze bardziej podważa zaufanie ludzi do państwa i samorządów.

- Mniejsza z uczciwością - myślą zapewne w PiS - liczy się tylko, ile ugramy. Trzeba wyżywić wygłodniałe gęby działaczy w całej Polsce, Nowogrodzka nie ma przecież lojalności tej bandy za darmo. Misiewicze przebierają nóżkami do kasy. Oczyma wyobraźni pewnie już rozdają kumplom lukratywne kontrakty i etaty. Mogą się jednak oblizać ze smakiem. Kaczyński to nie pierwszy polityk, który próbuje manipulować okręgami wyborczymi i zasadami przeliczania głosów. I nie będzie pierwszym, który dostanie za to od wyborców po łapach. Tych, którzy próbowali odebrać Polakom prawo wyboru, spotykała zazwyczaj przykra niespodzianka przy urnach.

Już latem ostrzegaliśmy, w co gra PiS. Kaczyński chce być na boisku zarazem sędzią i napastnikiem. W dodatku takim, który ma prawo zmieniać zasady gry podczas meczu. Nie czarujmy się: skok na Sąd Najwyższy, który rozstrzyga protesty wyborcze, był właśnie po to. Jednopartyjny Sąd Najwyższy, pisana pod siebie ordynacja plus przejęcie PKW - to bardzo niebezpieczny zestaw. Andrzej Duda powinien zawetować te zmiany dokładnie z tych samych powodów, dla których użył weta latem.

Z cwaniackim zmienianiem ordynacji przed wyborami trzeba wreszcie skończyć. Dlatego Partia Razem proponuje prostą zasadę: niech nowe przepisy zawsze wchodzą w życie dopiero po kolejnych wyborach. Żeby ostudzić gorące głowy polityków, być może warto wpisać taką zasadę do konstytucji. Projekt ustawy złożyliśmy u marszałka Sejmu. Gdyby PiS rzeczywiście zależało na uzdrowieniu prawa wyborczego, a nie na zawłaszczaniu samorządów - po prostu by go przyjął. A obywatele mogliby odetchnąć, że nikt ich nie próbuje znowu okantować.

Zobacz: Adrian ZANDBERG: Faszyści zhańbili Święto Niepodległości