"Super Express": - Według sondażu przygotowanego dla "Super Expressu" 54 proc. respondentów uważa, że rząd powinien słuchać wytycznych Unii Europejskiej w sprawie Trybunału Konstytucyjnego, 28 proc. badanych jest temu przeciwna, a 18 proc. nie ma zdania na ten temat. Jak pan skomentuje ten sondaż?
Konrad Piasecki: - Jestem bardzo zaskoczony. Przy tak sformułowanym pytaniu spodziewałem się równowagi albo że więcej osób odpowie - nie. To pytanie sugeruje twardą, unijną ingerencję w polskie sprawy. Ten wynik oznacza, że wystąpienie premier Beaty Szydło nie trafiło do Polaków.
- W co teraz grają Komisja Europejska i polski rząd?
- Gra Komisji Europejskiej jest dosyć czytelna. KE zależy na złagodzeniu sporu i wyprowadzeniu Polski na prostą. Cały czas badają i starają się ocenić, na ile szansa na kompromis ws. TK jest realna. Nie chcą podejmować kroków, których staliby się zakładnikiem. Z kolei obóz rządzący w Polsce cały czas myśli, jak zrobić krok w tył i dać sygnał, że się tego kroku nie zrobiło. W rządzie coraz silniej narasta jednak przekonanie, że porozumienie ws. TK jest niezbędne.
- Dlaczego Komisja Europejska nie ogłosiła od razu opinii, tylko rozmowy z polskim rządem są odwlekane w czasie?
- Sytuacja Polski jest dla KE problemem któregoś tam rzędu. Nie chcą podejmować radykalnych kroków i ustawiać polskiego rządu do pionu. Standardy polityki europejskiej zakładają bardziej kompromis niż stawianie spraw na ostrzu noża.
Zobacz: Urszula Augustyn z PO: Prezydent ma jeszcze szansę się zmienić