Łukasz Warzecha

i

Autor: Andrzej Lange

Łukasz Warzecha: "...ale i ten, prawdę mówiąc, świnia"

2015-09-04 4:00

"Apeluję do prezesa Kaczyńskiego: niech się pan zacznie uśmiechać do ludzi!" - pokrzykiwała w środę z wyjątkowo skrzywioną i zaciętą miną Ewa Kopacz podczas Rady Krajowej PO. Pani premier większość swojego krótkiego wystąpienia poświęciła psychologii polityków PiS. Nie starczyło jej już czasu, aby pochwalić się, że dzięki niej w szkołach nie będzie "grubasków".

Ani nawet tym, że dziesiątki tysięcy dzieci z klas pierwszych, drugich, trzecich, a także czasem starszych, będzie chodzić do szkoły na drugą zmianę i kończyć zajęcia późnym popołudniem w stanie wyczerpania fizycznego i umysłowego. No, ale za to nie kupią już w szkole czekoladowego batonika.

Tego samego dnia, gdy pani premier z pasją zagłębiała się w meandry psychologii Jarosława Kaczyńskiego, jakby był to najpoważniejszy problem dręczący Polskę, Telewizja Republika opublikowała fragmenty nagrań wesołej biesiady sprzed jakiegoś czasu, która odbyła się w słynnej restauracji. Biesiadowało dwóch urzędników z NIK, Ela "Ale Jaja, Ale Jaja" Bieńkowska i Krzysztof Kwiatkowski - wówczas już wybrany, ale jeszcze niezaprzysiężony szef NIK.

Nie miejsce tu, aby wyjaśniać zawiłości kombinacji, o których towarzystwo rozprawia. Choć są w sumie dość zabawne: szefem rzeszowskiej delegatury NIK miał zostać, na mocy umowy z Kwiatkowskim, faworyt posła Burego, zwanego wśród polityków "gangsterem" (zapewne ze względu na nieposzlakowany charakter), ale wskutek zamieszania został człowiek bliski PO. Obaj panowie z NIK bardzo się z tego cieszą, a Kwiatkowski nie tłumaczy, że się z Jankiem Burym inaczej umawiał.

Najbardziej jednak porażający jest fragment, w którym - w czasie omawiania tych przezabawnych kombinacji, wśród ogólnego rechotu - Ela "Ale Jaja, Ale Jaja" stwierdza: "Wspaniała instytucja!", na co Krzysztof Kwiatkowski powiada: "Ja nie wiem, jak ona ma ciągle dalej 60-procentowe zaufanie, rzeczywiście, opinii publicznej. Dobrze, że nikt się temu w szczegółach nie przygląda".

Krzysztof Kwiatkowski sprawiał wrażenie państwowca, opanowanego, niewdającego się w karczemne spory, wycofanego - ba, idącego czasami nawet pod prąd interesów swojej macierzystej partii. Cieszył się szacunkiem także po drugiej stronie sceny politycznej.

Co dziś można o nim powiedzieć? W "Martwych duszach" Gogola Sobakiewicz w rozmowie z Cziczikowem zwięźle charakteryzuje całą elitę miasta NN jako bandę zbójów i bandziorów, a na koniec stwierdza: "Jeden tam tylko jest porządny człowiek: prokurator; ale i ten, prawdę mówiąc, świnia". I chyba tylko tyle.

Zobacz: Łukasz Warzecha: Twardy łeb urzędasa i szkolne sklepiki