Łukasz Warzecha

i

Autor: Andrzej Lange

Łukasz Warzecha: PiS jak PO

2015-11-27 3:00

Gdy wczoraj prezes Trybunału Konstytucyjnego prof. Andrzej Rzepliński wychodził z Sejmu po groteskowej debacie wokół uchwał, anulujących wybór pięciu sędziów TK dokonany w poprzedniej kadencji, zaczepili go dziennikarze. "Powie nam pan coś?" - spytali. "Nie" - odparł pan sędzia. "Dlaczego?" - zapytali dziennikarze. "Bo nie mam wam nic do powiedzenia. Poza tym, że mi jest przykro" - zadeklarował pan profesor. "Skąd to nagłe wyjście?" - drążyła dziennikarka. "Jest pani wykształconą osobą, to pewnie pani wie, dlaczego musiałem wyjść. Słuchała pani? Chyba że pani jest głucha" - odparł prezes Trybunału.

Ten przykład elegancji i kultury ze strony chyba najważniejszego w Polsce sędziego sprawia, że każdy, kto chciałby nawet trybunału w kształcie zaprojektowanym przez Platformę bronić, powinien się kilka razy zastanowić, kogo mianowicie broni. I czy na pewno ma na to ochotę.

Ale w tej sprawie tak naprawdę w ogóle nie ma kogo bronić. Bo kogo niby? Sypiącej się byłej partii rządzącej, która zrobiła sobie wcześniej skok na Trybunał, a teraz jęczy, że obecna władza się odwinęła? I która to partia ma tak świetne wyczucie, że w najważniejszym momencie wyszła z obrad Sejmu, oddając pole nowicjuszom z Nowoczesnej? I która zostawiła po sobie taki bardak, że można się tylko za głowę złapać?

A może tychże nowicjuszy od pana Petru, którzy zrobili sobie na sejmowej trybunie maraton autoprezentacji, przekraczając kolejne granice groteski?

A może tak zwanych obrońców demokracji, którzy na co dzień walczą bohatersko na Facebooku, a w ponurą środową noc zgromadzili się w proteście pod Sejmem w oszałamiającej liczbie dziesięciu osób?

A może bronić nowej władzy, która za naprawianie skrajnie popsutego przez poprzedników państwa zabrała się ze szczerymi chęciami oraz godnymi podziwu ochotą i energią, z tym że tę naprawę przeprowadza za pomocą łomu, tudzież tłuczka do mięsa?

Zastanawiam się, z jakimi uczuciami zasiądą w Trybunale Konstytucyjnym nowi sędziowie, skoro okazuje się on już jedynie atrapą. Jego członkowie zawsze mieli swoje poglądy, a nawet polityczne sympatie i nie była to żadna tajemnica. Ale autorytet tej instytucji - jeżeli jakiś jeszcze miała - w tej chwili leży w błocie i kwiczy. Słusznie zatem niektórzy pytają: po co w ogóle zachowywać Trybunał w obecnej postaci? Tak, bardzo możliwe, że on już nie ma sensu. Może jego kompetencje powinien przejąć Sąd Najwyższy, może jakiś nowy organ. Ale do tego trzeba by zmienić konstytucję, do czego PiS ma zbyt mało głosów.

Wbrew zatem głosom entuzjastów nie mamy do czynienia z żadną systemową zmianą. Z żadnym naprawianiem wymiaru sprawiedliwości ani sądownictwa konstytucyjnego. To jedynie odwrócenie wektorów. PiS robi to samo, co robiła Platforma, tyle że znacznie szybciej i wstrząsająco skutecznie.

Wielu na to właśnie czekało, wiem. Ale jednak nie wszyscy.